Zazwyczaj konferencje prasowe po spotkaniach Legii trwają kilkanaście minut. Nuda. W niedzielę sam trener Anwilu odpowiadał na pytania dziennikarzy przez prawie pół godziny. I to ciekawie. Należy to odnotować.
I docenić!
Od samego początku Przemysław Frasunkiewicz lekko, ale jednak dość zauważalnie, narzekał*:
– na wyczerpującą podróż na mecz pucharowy do Lizbony – drużyna dotarła na mecz ze Sportingiem o północy
– na wyczerpującą podróż powrotną do Polski – po meczu czekał ją lot powrotny już o 4 rano
– na brak szczęścia – bo koszykarze Legii w kluczowych momentach trafili „dwa rzuty z półobrotu”
Następnie, lekko wzmagając narzekanie* – tym razem na brak wzmocnień składu – zapewnił wszystkich, że wcale nie narzeka:
Po czym kontynuował. Narzekanie*, rzecz jasna:
– na dziennikarzy ujawniających informacje na temat planowanych wzmocnień Anwilu – „utrudnia nam to pracę, jeśli później transfer się opóźnia albo utrudnia – to przez was”
– na nieudaną próbę sprowadzenia do Anwilu Daniela Szymkiewicza – „faktycznie, była taka próba, ale do dzisiaj nie mamy odpowiedzi”
– na narzekania, że niewłaściwie zbudował skład przed sezonem – bo gdyby nie kontuzje, byłby wystarczający
– na to, że musi się ustosunkowywać do ww. narzekań – a przecież nie padałyby, gdyby zdrowy był choćby jeden gracz z duetu Joesaar/Bojanowski
– jeszcze raz na brak wzmocnień – „nie jest tak, że ten zespół nie funkcjonuje, bo funkcjonuje, ale potrzebne są wzm… ale mamy kontuzje”
– na perspektywę braku wzmocnień aż do stycznia – „ciężko mi to sobie wyobrazić, ale jeśli teraz pewne rzeczy się nie wydarzą, to w styczniu nie będzie co zbierać”
– na insynuacje, że Anwilowi w najbliższych tygodniach może pomóc terminarz (sześć z siedmiu kolejnych meczów w Hali Mistrzów i jedyny wyjazd do pobliskiego Torunia) – „terminarz za nas nie wyskoczy na zbiórkę metr w górę, nie rzuci się po piłkę, nie pobiegnie sprintem”
– na narzekania na niewielki czas gry Szymona Szewczyka – bo gra wystarczająco długo i jest ze swojej roli „39-letniego weterana, któremu bark wypadał regularnie” zadowolony
– na nieudaną próbę sprowadzenia z Czarnych Słupsk Bartosza Jankowskiego – „chcieliśmy go, ale rozmawiałem z prezesem Czarnych i powiedział, że nie ma tematu”
Trener Anwilu w trakcie swojego – nie bójmy się tego słowa – show rzucił też, kilkukrotnie podkreślając swoją niepodważalną wyższość w kwestiach koszykarskich zawiłości taktycznych nad zebranymi dziennikarzami, efektownego bon-mota:
„Ktoś kto nie grał, to i tak mu się tego nie wytłumaczy, bo wie lepiej. A ktoś kto grał, to nie trzeba mu tłumaczyć, bo wie”.
„Wy patrzycie na statystyki, a ja patrzę na coś innego” – dodał też, pytany o grę Phila Greena, po czym chwilę później zaczął analizować… statystyki, argumentując, że jego drużyna przegrała mecz, choć „zaliczyła tylko dziewięć strat i zdobyła więcej punktów z pomalowanego”.
Bez choćby krzty złośliwości wypada zauważyć, że gdyby każdy trener PLK miał taką ochotę rozmawiać z dziennikarzami jak Przemysław Frasunkiewicz – nawet wyrzucając im brak wystarczającej do tego typu dysput kompetencji! – liga byłaby ciekawsza.
W sporcie najlepszą obroną bywa atak. Czasami ofensywnym nastawianiem wobec klubowych działaczy i/lub dziennikarzy trenerzy mogą się starać ukrywać własną frustrację.
Ale to tylko teoria. Przecież w praktyce Przemysław Frasunkiewicz w niedzielny wieczór nie był sfrustrowany.
* Narzekanie (za Słownikiem Języka Polskiego PWN): mówić o czymś z niezadowoleniem.
Jezus Maria!
3 komentarze
[…] że Anwil już od co najmniej tygodnia rozgląda się za nowymi zawodnikami. W niedzielę, podczas słynnej już konferencji prasowej mówił o tym zresztą sam Przemysław Frasunkiewicz. Przyznawał, że jego klub był […]
Niestety po zmianie „u steru” w Anwilu, trener musi walczyć o swoją drużynę… i robi to w oryginalny sposób 🙂
[…] 3 spotkania w rzędu (ze Śląskiem, Astorią i Legią), a trener Przemysław Frasunkiewicz zelektryzował kibiców oryginalną konferencją prasową i głośnymi apelami o wzmocnienia w […]