Strona główna » Frasunkiewicz: Musimy umieć grać przeciwko flopowaniu i machaniu głową
PLK

Frasunkiewicz: Musimy umieć grać przeciwko flopowaniu i machaniu głową

0 komentarzy
Wygrywając mecz numer jeden ćwierćfinału King potwierdził w niedzielny wieczór medalowe aspiracje. Nawet, jeśli jego trener za faworyta serii uważa wciąż rywali. Kolejny mecz we wtorek znów w Szczecinie. Trener Anwilu zamierza wydobyć ze swoich podopiecznych więcej cwaniactwa.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Dla Anwilu była to już druga porażka z rzędu w ciągu czterech dni po tym, jak wcześniej przez 51 pozostawał niepokonany, odnosząc aż 12 zwycięstw – 7 w PLK i 5 w rozgrywkach o FIBA Europe Cup.

– Nie jest tak, że sukces w finale z Cholet nas uśpił, czy też tak, że moi zawodnicy wciąż o nim myślą. Po prostu nasz ćwierćfinałowy rywal jest bardzo silną drużyną i postawił nam dzisiaj twarde warunki gry, w których nie potrafiliśmy zafunkcjonować – mówił po porażce 86:91 Przemysław Frasunkiewicz.

Trener Anwilu zwracał uwagę na to, że plan gry – oprócz lawinowo popełnianych przez jego koszykarzy strat na początku meczu (aż 9 w pierwszej kwarcie) – utrudniły jego drużynie szybkie faule Victora Sandersa. Amerykanin, który w ostatnich tygodniach był najlepszych graczem zespołu, wszedł na parkiet w czwartej minucie gry, a już nieco ponad dwie minuty później miał na koncie trzy przewinienia.

– To wybiło nas z rytmu – kręcił wymownie głową na samo wspomnienie tamtych fauli Frasunkiewicz. – Musimy się nauczyć grać przeciwko flopowaniu i machaniu głową. Mamy dwa dni na to, by się ogarnąć i nie dać ponownie tego typu rzeczami zaskoczyć. Nie da się wygrać meczu, jeśli drużynę przeciwną stawia się na linii rzutów wolnych 33 razy – dodawał nieco kąśliwie.

Gdy w niedzielnym meczu Sanders po tych trzech faulach opuszczał w pierwszej kwarcie parkiet, Anwil przegrywał aż 6:23. Co ciekawe: w ciągu kolejnych nieco ponad sześciu minut – tych które Amerykanin spędził na ławce – goście zdobyli aż 23 punkty, tracąc jedynie 10.

Trener Kinga raczej nie słyszał zarzutów swojego vis-a-vis o tym, że jego podopieczni wymuszają kolejne przewinienia flopując. Arkadiusz Miłoszewski podczas pomeczowej konferencji prasowej wręcz szokował skromnością i powściągliwością w ocenie szans swojej drużyny na awans do półfinału. Szczególnie, jeśli przypomnimy sobie jego własne słowa sprzed kilku dni, gdy w rozmowie z nami zapowiadał, że chce, by jego zespół grał także w czerwcu, gdy rozpocznie się finał playoff.

– Anwil był faworytem tej serii przed jej rozpoczęciem, mimo tego że to my mamy przewagę własnego parkietu i faworytem pozostaje. Ma lepszych zawodników i głębszy skład – zapewniał Miłoszewski. – My cały sezon jesteśmy niedoceniani i to nam bardzo, ale to bardzo pomaga. Przed sezonem słuchaliśmy opinii, że nie wejdziemy do playoff. Przed playoff, że Anwil wygra gładko 3:0. Fajnie. Pierwszy mecz nic nie znaczy, oprócz tego, że Anwil na pewno nie wygra tej serii 3:0 – dodaje.

– Czy Anwil czymś was dzisiaj zaskoczył? – dopytywał trenera szczecinian jeden z dziennikarzy.

– Sam się nad tym zastanawiałem, nawet zadałem dokładnie takie pytanie asystentowi – czy czymś nas Anwil zaskoczył. Odpowiedź brzmiała, że nie – uśmiechał się Miłoszewski.

Drugi mecz w Szczecinie – we wtorek o godzinie 18.

– Spodziewamy się, że twardej walki w wykonaniu Anwilu i determinacji jego koszykarzy. Kluczem będzie obrona 1 na 1. Sanders, Moore i Greene potrafią świetnie rozgrywać takie akcje. Musimy być na nie gotowi – dodawał Miłoszewski.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet