Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Dla Anwilu była to już druga porażka z rzędu w ciągu czterech dni po tym, jak wcześniej przez 51 pozostawał niepokonany, odnosząc aż 12 zwycięstw – 7 w PLK i 5 w rozgrywkach o FIBA Europe Cup.
– Nie jest tak, że sukces w finale z Cholet nas uśpił, czy też tak, że moi zawodnicy wciąż o nim myślą. Po prostu nasz ćwierćfinałowy rywal jest bardzo silną drużyną i postawił nam dzisiaj twarde warunki gry, w których nie potrafiliśmy zafunkcjonować – mówił po porażce 86:91 Przemysław Frasunkiewicz.
Trener Anwilu zwracał uwagę na to, że plan gry – oprócz lawinowo popełnianych przez jego koszykarzy strat na początku meczu (aż 9 w pierwszej kwarcie) – utrudniły jego drużynie szybkie faule Victora Sandersa. Amerykanin, który w ostatnich tygodniach był najlepszych graczem zespołu, wszedł na parkiet w czwartej minucie gry, a już nieco ponad dwie minuty później miał na koncie trzy przewinienia.
– To wybiło nas z rytmu – kręcił wymownie głową na samo wspomnienie tamtych fauli Frasunkiewicz. – Musimy się nauczyć grać przeciwko flopowaniu i machaniu głową. Mamy dwa dni na to, by się ogarnąć i nie dać ponownie tego typu rzeczami zaskoczyć. Nie da się wygrać meczu, jeśli drużynę przeciwną stawia się na linii rzutów wolnych 33 razy – dodawał nieco kąśliwie.
Gdy w niedzielnym meczu Sanders po tych trzech faulach opuszczał w pierwszej kwarcie parkiet, Anwil przegrywał aż 6:23. Co ciekawe: w ciągu kolejnych nieco ponad sześciu minut – tych które Amerykanin spędził na ławce – goście zdobyli aż 23 punkty, tracąc jedynie 10.
Trener Kinga raczej nie słyszał zarzutów swojego vis-a-vis o tym, że jego podopieczni wymuszają kolejne przewinienia flopując. Arkadiusz Miłoszewski podczas pomeczowej konferencji prasowej wręcz szokował skromnością i powściągliwością w ocenie szans swojej drużyny na awans do półfinału. Szczególnie, jeśli przypomnimy sobie jego własne słowa sprzed kilku dni, gdy w rozmowie z nami zapowiadał, że chce, by jego zespół grał także w czerwcu, gdy rozpocznie się finał playoff.
– Anwil był faworytem tej serii przed jej rozpoczęciem, mimo tego że to my mamy przewagę własnego parkietu i faworytem pozostaje. Ma lepszych zawodników i głębszy skład – zapewniał Miłoszewski. – My cały sezon jesteśmy niedoceniani i to nam bardzo, ale to bardzo pomaga. Przed sezonem słuchaliśmy opinii, że nie wejdziemy do playoff. Przed playoff, że Anwil wygra gładko 3:0. Fajnie. Pierwszy mecz nic nie znaczy, oprócz tego, że Anwil na pewno nie wygra tej serii 3:0 – dodaje.
– Czy Anwil czymś was dzisiaj zaskoczył? – dopytywał trenera szczecinian jeden z dziennikarzy.
– Sam się nad tym zastanawiałem, nawet zadałem dokładnie takie pytanie asystentowi – czy czymś nas Anwil zaskoczył. Odpowiedź brzmiała, że nie – uśmiechał się Miłoszewski.
Drugi mecz w Szczecinie – we wtorek o godzinie 18.
– Spodziewamy się, że twardej walki w wykonaniu Anwilu i determinacji jego koszykarzy. Kluczem będzie obrona 1 na 1. Sanders, Moore i Greene potrafią świetnie rozgrywać takie akcje. Musimy być na nie gotowi – dodawał Miłoszewski.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>