Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Niepowtarzalny
Prezes Krzysztof Król po latach doczekał wymarzonego półfinału i całkiem możliwe, że doczeka i medalu. Zbiera zasłużone gratulacje oraz wyrazy uznania, będąc unikatem na skalę PLK – prywatny sponsor, któremu chce się angażować w koszykówkę, będący zawsze w porządku wobec zawodników i trenerów, wytrwały mimo braku sukcesów, pracujący bez cienia negatywnych klimatów wokół klubu. Zasłużył, żeby wreszcie coś wygrać.
Ja dodatkowo cenię prezesa Króla, który po prostu robi sobie to, co lubi, także za pogodną, ułańską fantazję. Przykładów jest wiele – materiał na duży, odrębny reportaż. Ja mam tu dwa luźne skojarzenia.
Pierwszy z 2016 roku, kiedy byliśmy w klubie ze Szczecina z Łukaszem Ceglińskim. Rozmawialiśmy z zawodnikami, trenerami, osobami z klubu, wszyscy potwierdzali superlatywy na temat właściciela i sponsora drużyny. Regularne płacenie wszystkich pensji na czas było wtedy (nie tylko wtedy) raczej ewenementem. Tymczasem na miejscu okazało się, że Krzysztofowi Królowi zdarza się pójść jeszcze dalej! On koszykarzom i trenerom potrafi płacić… przed terminem. Chce, żeby wszyscy dobrze się czuli, no i taki ma gest.
Drugi obrazek to wizyta w tym sezonie w Ostrowie, czyli 7 lat później. W styczniu King przegrał tam pasjonujący mecz po dogrywce. Prezes Król w całkiem dobrym nastroju pojawił się na konferencji prasowej, zasiadł w pierwszym rzędzie na miejscach prasowych wśród nielicznych dziennikarzy i z wielkim zainteresowaniem wysłuchał wypowiedzi zawodników i trenerów obu zespołów, chłonąc każde słowo. Widać było, że autentycznie go to pasjonuje i dobrze się przy tym bawi. Pytania wprawdzie nie zadał, ale widziałem, że korciło.
Kiedy Anwil przegrał sezon?
Wspaniały sukces w FIBA Europe Cup i porażka w PLK. Wygrani czy przegrani? Dyskusje o końcowej ocenie sezonu 2022/23 we Włocławka będą trwały być może jeszcze latami. Wypada sobie jednak szczerze powiedzieć, że 7. miejsce w lidze, przy tak mocnym składzie Anwilu i tak dużych nakładach finansowych na drużynę, jest po prostu rozczarowaniem.
Tuż po piątym meczu w Szczecinie Kamil Łączyński i Przemysław Frasunkiewicz mówi o wyrównanej serii z Kingiem, którą w piątym meczu wygrał minimalnie lepszy zespół. To wszystko prawda, z tym, że moim zdaniem Anwil ten ligowy sezon przegrał znacznie wcześniej, niż w nieszczęsnej pierwszej połowie ostatniego spotkania, z 19 zdobytymi punktami.
Sezon przegrywa się zaliczając porażki z Sokołem Łańcut, Arką Gdynia czy, zdegradowaną później, Astorią Bydgoszcz – co także się Anwilowi udało. Sezon przegrywa się popełniając błąd z Joshem Bosticem oraz decydując się na grę w europejskich pucharach bez odpowiednio szerokiej kadry.
Przegrana seria z wyżej notowanym Kingiem była tylko następstwem tych czynników, – zawalonej rundy zasadniczej. We Włocławku był przecież potencjał, aby w ćwierćfinale grać z przewagą parkietu z Czarnymi, Spójnią czy Treflem i wtedy wszystko mogło skończyć się zupełnie inaczej.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
2 komentarze
Król jest jeden i zostanie zapamiętany na lata. Na imię ma Michał a nazywa się Proc.
kto? nonsens