Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Nagroda im. Malika Williamsa
Po tytułowym centrze Anwilu i Aleksie Hamiltonie z Kinga, mamy już trzeciego gracza, który długo się nie zapowiadał, ale w końcu zaczął grać naprawdę dobrze. Artiom Parachowski „nie wyglądał” chyba w sumie przez kilka miesięcy, co na pewno jest jest jednym z większych (nomen, omen) kamieni do ogródka trenera Andreja Urlepa. Wiadomo, ten środkowy ma już 35 lat, no i różnie mogło być z przygotowaniem do sezonu, ale to jednak było trudne do uwierzenia, że ktoś, kto grał m.in. w Maccabi Tel Aviv, Lietuvos Rytas czy Partizanie Belgrad, nie będzie wartościowym zawodnikiem w PLK.
I Białorusin u trenera Erdogana gra już w zasadzie tak, jak należało się po nim spodziewać, czyli naprawdę dobrze. Ma znakomite efektywności po obu stronach parkietu, wnosi to czego należy oczekiwać od środkowego w starym stylu – twardość i spokój. Trafia w ostatnich 10 meczach, włączając playoff, ponad 60% rzutów z gry, dobrze wykonuje wolne. Z nim na parkiecie Śląsk jest lepszy od rywala o 28.3 pkt. na 100 posiadań. Dla porównania z Martinem – o 18.6 pkt.
Artiom robi swoje i się przydaje!
To może Mazurczakiem ich zaskoczyć?
Grzegorz Szybieniecki zastanawiał się dziś, czym jeszcze mogą się nawzajem zaskoczyć trenerzy Anwilu i Kinga, grając dziś siódmy mecz między sobą w sezonie. Dla mnie zagadką jest, co się wydarzy, gdy nagle świetny występ zaliczy Andy Mazurczak. Co wtedy zrobi zespół z Włocławka? Ciężko powiedzieć, bo taka sytuacja jeszcze w ćwierćfinale nie wystąpiła. Czy lider „Morskich Wilków” naprawdę jest w stanie zagrać cztery kiepskie mecze z rzędu i nic?
Syndrom Groselle’a
Przy okazji niezbyt udanej końcówki sezonu Trefla toczyła się też dyskusja o małej przydatności/niewykorzystaniu Rolandsa Freimanisa, któremu zdarzało się nawet nie znaleźć w meczowej dwunastce „z przyczyn taktycznych”. Być może prawdziwe są pogłoski o radykalnym ochłodzeniu relacji Łotysza z trenerem Żanem Tabakiem, ale nie zmienia to też faktu, że doświadczony skrzydłowy (też już 35 lat) po prostu zalicza radykalną obniżkę formy.
Freimanis trafiał już tylko ok. 30% rzutów z dystansu, które przecież zwykle były jego najsilniejszą bronią. Różnicę w porównaniu z poprzednimi latami widać było w poruszaniu się, pracy nóg, a raczej jej braku. Jako żywo przypominało mi to przypadek Geoffreya Groselle’a, który w ciągu roku – dwóch zyskał z 7 koszykarskich lat i, niezależnie od wieku, jakoś tak radykalnie postarzał się koszykarsko. Może to tylko tymczasowej kłopoty ze zdrowiem, a może generalnie już wyeksploatowanie organizmu, bo na parkiecie wyglądało to na schyłek.
Rolands Freimanis, podobnie jak Ivica Radić, ma jeszcze kontrakt z Treflem na grę w przyszłym sezonie. Dla porządku – obie strony mają opcje, pozwalające na jego rozwiązanie.
Fani niczym balsam
Inowrocławia nie ma obecnie w PLK – Noteć dziś w Katowicach gra mecze decydujący o awansie do 1. ligi. Ale jej kibice są już na ekstraklasowym poziomie. Tuż po ciężkiej kontuzji (zerwane ścięgno Achillesa) jednego z ważnych zawodników Mikołaja Groda, zjawili się pod jego domem, aby okazać wsparcie. Świetny gest!