Szeroką ofertę oraz pakiet powitalny 1400 PLN znajdziesz u legalnego bukmachera Betcris – TUTAJ >>
Grzegorz Szybieniecki: Bawiłem się przednio – cały EuroBasket był super, a do tego reprezentacja zagrała tak jak zagrała. Wszystko już chyba było powiedziane, więc zapytam przewrotnie – jest coś, co rzuciło ci się w oczy, a o czym jest zdecydowanie za cicho? Gdzie na skali entuzjazmu od 1-10 się pozycjonujesz?
Jacek Mazurek: W skali od 1 do 10 mój entuzjazm to 10. Powiedzmy sobie szczerze – nie powinno nas tam być. Bukmacherzy płacili krocie za każdą wygraną Polaków. Dzień przed rozpoczęciem EuroBasketu w power rankingu na stronie FIBA mieliśmy dopiero 15. miejsce. Nikt nie stawiał, że ta grupa ludzi może tak daleko zajść. Brak oczekiwań, porażki i spadek do preeliminacji, sytuacja z braćmi Ponitka to wszystko sprawiło, że nie czekałem na ten turniej z wypiekami na twarzy. Nie było klimatu przed Euro.
Natomiast po pierwszym meczu w Pradze mam wrażenie, że ten zespół kupił wszystkich kibiców. Walecznością, zespołowością i przede wszystkim dobrą grą. I z meczu na mecz szukaliśmy sufitu tej ekipy, jak daleko na entuzjazmie i pomysłach Igora Milicicia jesteśmy w stanie zajechać.
Jest jedna rzecz – obrona pod koszem. Chyba nikt o tym nie mówił, FIBA nie prowadziła też rankingów z tych statystyk. Byliśmy wyjątkowo dobrzy w zbieraniu, w obronie pod własnym koszem. Po naszym meczu ze Słowenią tylko 4. zespoły pozwalały na mniej punktów spod kosza, nie pozwoliliśmy rywalom na punkty z drugiej szansy. Oczywiście Serbia nas rozjechała, Francja również, ale Jokić czy Gobert to światowy top. Pamiętasz poprzednie turnieje? Ciągle mieliśmy problemy na zbiórce, teraz, przeciwko rywalom z podobnej półki i wyższej wyglądaliśmy dobrze. To spora nowość. Masz jakąś teorię czemu tym razem wyglądaliśmy lepiej pod własnym koszem?
Grzegorz Szybieniecki: Teoria – nic wyszukanego niestety – Aleksander Balcerowski był baaaardzo dobry. Świetny. Olek ofensywnie już pokazywał się wcześniej z dobrej strony, było widać, że czuje koszykówkę i chce być pod grą. Ale w obronie? Do tej pory gra jego kojarzyła mi się z faulami i byciem ciągle spóźnionym – na EuroBaskecie zobaczyliśmy progres o jakim nawet nie marzyłem.
Balcerowski przegrywał tak naprawdę tylko i wyłącznie sytuacje 1 na 1 tyłem do kosza – reszta – klasa. Bloki z pomocy, obrona w pick and rollu, mobilność, zmiany krycia – on to już ma, facet 216 centymetrów wzrostu przypomnę.
Zbiórka to spora jego zasługa, natomiast nie do pominięcia jest wpływ obwodowych, którzy z wielką ochotą chodzili na bronioną deskę. Nie bez powodu Mateusz Ponitka jest liderem tej klasyfikacji. Igor Milicić postawił na fizyczność, wzrost i kilogramy i to mu się opłaciło, tak jak w PLK, gdzie mam wrażenie, że wygrywał na podobnym patencie. W meczu ze Słowenią w walkę o zbiórki zaangażowany był nawet Slaughter, co trzeba traktować jako wyjątek.
Dziewa także objawił się w drugiej fazie turnieju, złapał pewność siebie i zaczął być znaczącą postacią w obronie zespołu. Generalnie pod względem defensywnym nie brakowało nam niczego – ja tak uważam. To w ataku przegrywaliśmy jak już mecze, problemami w kreowaniu akcji i brakami w talencie, po prostu. Igor Milicić oparł tę kadrę o dwóch zawodników i, co naturalne, nie zawsze byli oni w stanie zagrać na 20 punktów i 8 asyst, a tego potrzebowaliśmy.
Uważam, że fizycznością przeskoczyliśmy kilka dobrych reprezentacji typowanych do miejsc przed nami. Do kropki nad i zabrakło nam ataku i nie wiem, czy to się w przyszłości zmieni. Ofensywna jakość, tu cierpimy i taka jest moja diagnoza.
Jacek Mazurek: Tak, w tej kwestii mamy dość podobne zdanie. Napisałem o tym cały tekst (TUTAJ>>), więc nie będę się rozpisywał na ten temat. Zupełnie nie liczyliśmy na top4 turnieju i każdy brałby ten wynik w ciemno, ale po meczu z Niemcami chyba jest delikatny niedosyt. Czy mogliśmy na tym turnieju mogliśmy zrobić więcej? Jaki był twój poziom ekscytacji w ostatnich 3 tygodniach? Będziesz odwijał te mistrzostwa na magnetowidzie?
Grzegorz Szybieniecki: Jeśli traktujemy ten turniej jako całość, to pewnie, że zrobiliśmy więcej niż można było zakładać. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę każdy mecz z osobna, to ten mecz z Niemcami wydaje się być trochę niewykorzystaną szansą. Był remis w czwartej kwarcie, a przecież w pierwszej połowie w ataku graliśmy katastrofę. Nie mam jednak pretensji – w mojej ocenie z kadry trochę po meczu ze Słowenią uleciał ogień (nie dziwię się), przeciwnicy lepiej byli przygotowani, a nogi już tak nie niosły, co było widać po naszych liderach.
Moja ekscytacja była ogromna, zwłaszcza po Słowenii. Nie wiem ile razy oglądałem skrót z tego spotkania. To wielkie chwile naszej koszykówki – choć stary nie jestem, to nie wiem czy dożyję choćby powtórki takiego wyniku. Będę te mecze oglądał jeszcze kilka razy, ale będę chyba przede wszystkim przyglądał się efektowi tych mistrzostw.
My, jako dziennikarze możemy próbować nasz basket opakować jak najlepiej i sprawiać, że będzie on ciekawszy, ale są osoby o większej sprawczości, które mogą koszykówkę zdecydowanie lepiej i szerzej rozpromować. To jest teraz najważniejsze – nie sam sukces, ale wykorzystanie go. Historia jest piękna, ale nie żyjmy nią za długo.
Szeroką ofertę oraz pakiet powitalny 1400 PLN znajdziesz u legalnego bukmachera Betcris – TUTAJ >>