W czwartek w Gdyni od samego początku to goście dyktowali warunki i tempo gry. Poza chwilowym przestojem Czarnych w I kwarcie (Arka wygrała 21:18), gdynianie nie potrafili przeciwstawić się rozpędzonej ofensywie rywali. Po raz kolejny liderem zespołu ze Słupska był Brae Ivey (22 punkty, 5/5 za 3 i 5 zbiórek). Takiego gracza brakowało w układance trenera Cesnauskisa w pierwszych spotkaniach sezonu.
Po wszystkich zawirowaniach transferowych do optymalnej formy wrócił Jakub Musiał, który najlepiej czuje się w roli zadaniowca z ławki – ten mecz to dobitnie pokazał. Na swoim koncie zapisał 12 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst. Bez wątpienia był to jego najlepszy mecz w tym sezonie. Także Mikołaj Witliński nie ma problemów w meczach z Arką. W 1. kolejce rzucił im 23 punkty, teraz 14 punktów i 6 zbiórek. W ostatniej kwarcie polski środkowy popisał się efektownym blokiem:
Dużo pewności siebie prezentował David DiLeo, który zdobył 11 punktów, trafiając 3/8 za 3. Decyzyjność wcześniej była jego piętą achillesową, w Gdyni chwilami przypominał Beau Beecha – jednego z ulubieńców słupskiej publiczności w zeszłym roku. Do zakładki “mecze udane” to spotkanie wrzuci również Jakub Schenk, który był bliski double-double (11 punktów i 9 asyst).
Słupszczanie rozdali 23 asysty (Arka tylko 11) i wygrali walkę na desce (37:31). Dla Czarnych było to drugie zwycięstwo z rzędu, zarazem ósme w tym sezonie. Po zmianach w składzie, odkąd na obwodzie pojawili się Ivey oraz Schenk gra zespołu Cesnauskisa wygląda radykalnie lepiej i kibice mogą czekać na rundę rewanżową z uzasadnionym optymizmem.