CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Początkowe minuty poniedziałkowego spotkania mogły sprawić, że kibicom zgromadzonym w hali Gryfia przypomniał się koszmarny mecz z GTK Gliwice. Pierwsza kwarta to masa niecelnych rzutów z obu stron i bardzo niski wyniki – 16:12. Niektóre pudła wręcz szokowały – w pierwszych dwóch kwartach liczba airballi i cegieł ciśniętych w kierunku kosza była zatrważająca.
Przerywnikami były ładne zagrania Alena Hadzibegovicia czy Brae Iveya, ale jednak nad finezją dominowała twarda walka i agresywny nacisk na kozłujących, co sprawiło, że obie drużyny miały problem z egzekucją zagrywek. Królowała więc improwizacja i w tym lepiej w drugiej kwarcie odnajdowali się goście, którzy wymusili kilka strat słupszczan i trafili w końcu z dystansu.
Sytuacja nieco się odwróciła po trafieniach Iveya, ale niestety dla gospodarzy, ich lider kilka chwil później popełnił trzeci przewinienie i musiał zejść z boiska. Zastalowi brakowało argumentów by przełamać wynik jeszcze przed przerwą, ale nie był na straconej pozycji – 30:29 po dwóch kwartach.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli Czarni, ale to goście z czasem przejęli inicjatywę. Słupszczanie mieli sporo pretensji do arbitrów przez co uciekła gdzieś ich koncentracja, a za to po drugiej stronie świetne minuty zaliczył duet Sebastian Kowalczyk – Bryce Alford, który szybko trafił 3 razy z dystansu. Kolejną kontrę gości chwilę potem potężnym wsadem skończył Hadzibegović i gospodarze tracili już 7 punktów do rywali.
Czarnych do szturmu poderwała trójka Jakuba Musiała, a chwilę potem w kontrze Shevon Coleman wpakował piłkę do kosza razem z Przemysławem Żołnierowiczem. „Żołnierz” chwilę potem jednak oddał Amerykaninowi i ładnym wjazdem na kosz skończył trzecią kwartę.
Zrobiło się nerwowo w obozie gospodarzy – faul techniczny dostał Jakub Schenk, a potem także trener Mantas Cesnauskis. Mecz z kolei zaczął przejmować Żołnierewicz, który po obu stronach parkietu był bardzo widoczny. Po jego kolejnych punktach na tablicy wyników było już 49:62 – Czarni mieli tylko niespełna 7 minut by odwrócić losy tego spotkania.
Słupszczanie mogli pokładać nadzieje na łatwe punkty z linii rzutów wolnych, bo Zastal szybko przekroczył limit przewinień w czwartej kwarcie, ale gospodarze trafili w tym spotkaniu tylko 7 z 14 takich rzutów. Czarnych podciągnęła obrona – przez 3 minuty Zastal nie zdobył ani jednego punktu i gospodarze zbliżyli się na 7 oczek (100 sekund do końca).
Na minutę do końca kolejną trójkę trafił Ivey, co poderwało Gryfie na równe nogi. Amerykanin w kolejnej akcji także zapunktował i było już tylko -2. Spanikowany Zastal miotał się w ataku – nie zmieniła tego nawet przerwa na żądanie trenera Olivera Vidina, bo goście zaliczyli w kluczowej akcji stratę.
Czarni mieli więc szanse na zwycięstwo lub dogrywkę – Brae Ivey zaatakował kosz, ale nie trafił w dość dobrej sytuacji lay upa. Zastal wybronił się i wygrał 66:64, choć swoje ostatnie punkty zdobył na 3:18 do końca meczu.
Po takim wyniku oba zespoły mają bilans 9-9, podobnie jak jeszcze Anwil – walka o awans do playoff nabiera rumieńców.
Pełne statystyki z meczu Czarni Słupsk – Zastal Zielona Góra >>