Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Mecz to tylko wisienka na torcie, zwieńczenie całego tygodnia treningów. Żeby jednak te treningi były efektywne i dobre, potrzebni są ludzie, którzy będą zostawiać na parkiecie litry potu. Nie raz słyszeliśmy trenerów drużyn z PLK, którzy mówili – w ostatnich tygodniu dwóch było chorych, trenowaliśmy 4 na 4. Innym razem – ostatni raz 5 na 5 trenowaliśmy 2 tygodnie temu.
Ciężko jest pracować, kiedy nie można na treningu zasymulować warunków meczowych, a więc rywalizacji 5 na 5. Dlatego właśnie zespoły z najlepszych lig na świecie budują składy czasem nawet szersze niż dwunastu zawodników. Zawsze ktoś może być chory, mieć problemy żołądkowe, czy po prostu gorszy dzień i nie będzie skupiony. Swobodę i komfort treningu, a na końcu także duże możliwości jeśli chodzi o rotację meczową, lubi mieć także Przemysław Frasunkiewicz, trener Anwilu Włocławek.
Już w trakcie poprzednich rozgrywek często podkreślał, jak ważni w drużynie byli zawodnicy grający zdawkowo, ci, którzy zajmowali miejsca w rotacji 11 i 12. Podobnie jest w tym sezonie – Frasunkiewicz często podczas meczów korzysta z większej liczby graczy niż standardowej dziesiątki. Szkoleniowiec Anwilu tak już przeszkolił nas, dziennikarzy, samych kibiców także, że nikogo przed sezonem nie dziwiły transfery takich graczy, jak Filip Siewruk czy Igor Wadowski. Nikt już nie pytał „po co?”.
Nie dziwi więc przedłużenie kontraktu z Igorem Wadowskim (dotychczasowa umowa wygasała 15 grudnia), zwłaszcza że całkiem niedawno z Anwilu odeszli Jakub Schenk i Filip Siewruk. Skład Anwilu, nawet po powrocie do zdrowia Macieja Bojanowskiego, się skurczył i na kolejne ubytki klub z Włocławka już pozwolić sobie nie mógł (bardziej pewnie nie chciał).
Wadowski w tym sezonie w lidze rozegrał w sumie 58 minut i zdobył 4 punkty. Jego rola jest mała, ale sam zawodnik wydaje się być z nią pogodzony. Igor jest trzecim rozgrywającym, takim bezpiecznikiem w razie kontuzji Kamila Łączyńskiego czy Amira Bella. Anwil stać na to, by miejsce 11 i 12 w rotacji zajmowali zawodnicy, którzy mogą wnieść na parkiet jakieś doświadczenie i jakość, a nie juniorzy, zwani w środowisku „turystami”.
Przedłużenie umowy z Wadowskim jest więc jak najbardziej zrozumiałe. W razie czego wesprze polską rotacje, gdyby pojawiły się problemy ze zdrowiem czy faulami. Będzie dalej takim drugim bramkarzem, jeśli poszukamy analogii do piłki nożnej. Za często grać nie będzie, nie zrobi różnicy, nie wskoczy nagle w wielkie minuty, ale tacy gracze też są w sportach zespołowych potrzebni.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>