Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Anwil trochę nastraszył swoich kibiców przesypiając początek meczu. Finowie zaczęli od 11:0 po 4 minutach gry, ale najwyraźniej taki zimny prysznic dla zespołu z Włocławka był bardzo potrzebny. Od tego momentu goście zaczęli się rozkręcać i przez resztę spotkania byli po prostu lepsi.
Polska drużyna od początku drugiej kwarty już do końca meczu utrzymywała przewagę na poziomie 5-10 punktów. Kluczową różnicę robił najlepszy zawodnik na boisku – niemal zbawca Anwilu w ostatnich tygodniach – Lee Moore. Amerykański obwodowy nie tylko zanotował świetne 29 punktów i 5 asyst, ale przede wszystkim, jak na lidera przystało, brał na siebie ciężar gry w najważniejszych momentach. To jego trafienia w czwartej kwarcie spowodowały, że Karhu nie zdołało odrobić strat.
Bardzo dobry mecz zagrał również Luke Petrasek (22 punkty), który częściej niż zazwyczaj decydował się na atakowanie obręczy. Phil Greene dodał 14 punktów, tym razem wpadło kilka jego trudnych rzutów, po izolacjach w ostatnich sekundach akcji. Anwil trafił bardzo dobre 10/24 (42%) rzutów z dystansu.
Po pięciu kolejkach FIBA Europe Cup zespół z Włocławka ma bilans 3-2 i jest na dobrej drodze do wyjścia z grupy. Ostatni mecz tej fazy zagra w przyszłą środę, na wyjeździe z węgierskim Kormend.
Pełne statystyki z meczu Karhu basket – Anwil Włocławek >>