W pierwszej kwarcie mieliśmy sporo walki nad obręczami, a prym w tym wiedli Alen Hadzibegović i Luke Petrasek, którzy kilkukrotnie spotkali się na wysokościach. Anwil forsował grę pod kosz przez większość czasu szukając tam swoich przewag – Josip Sobin wyglądał na najpewniejszy punkt ofensywy włocławian.
Zastal z kolei starał się przyspieszać grę, rozrywać pierwszą linię obrony i szukać pozycji na obwodzie – po takiej właśnie akcji punkty zdobył Sebastian Kowalczyk, którego trójka ustaliła wynik po 10 minutach – 14:17. W drugiej części gry rozwiązał się worek z trójkami – z jednej strony Kareem Brewton i Dusan Kutlesić, a z drugiej Phil Greene i Luke Petrasek.
Swoje trafienie dołożył także Maciej Bojanowski, dla którego był to pierwszy ligowy mecz po kontuzji (zagrał już w FIBA Europe Cup). Skrzydłowy pokazał się z bardzo dobrej strony – był aktywny na zbiórce i pobudzał także do walki swoich kolegów. Tego samego nie można powiedzieć niestety o Maliku Williamsie, który tym razem spędził na parkiecie tylko 4 minuty.
Anwil po dwóch kwartach prowadził +9, bo oprócz trójek Petraska, Sobin kontynuował szkolenia z prawego półhaka. Zastal z kolei został wypchnięty całkowicie spod kosza i był zmuszony bazować tylko na trójkach – te wpadały raczej rzadziej niż częściej i goście mogli dzięki temu zbudować przewagę.
W drugiej połowie Zastal poszukał innych rozwiązań, przede wszystkim gry z Hadzibegoviciem i mocniejszej obrony, która przyniosła przechwyty i łatwe punkty. Ospały Anwil, rozkojarzony, musiał szybko się otrząsnąć, bo przez 3 minuty nie udało się włocławianom zdobyć punktów. Rozgrywający gości mieli ogromne problemy z naciskiem na piłkę, przez co realizacja zagrywek była praktycznie niemożliwa. Jedyną pozycję jaką udało się wykreować zamienił na punkty Josh Bostic, ale Zastal był wtedy już bardzo blisko.
Kontry gospodarzy były bardzo skuteczne (punkty z szybkiego ataku 17:7), a Anwil nie mógł już bezkarnie faulować. Obrona włocławian miała więc kłopoty, ale na szczęście dla nich wciąż wpadły trójki (w całym meczu 12/27), przez co po 30 minutach wciąż byli z przodu (57:59). Na wyrównanie nie trzeba było jednak czekać długo – kolejny wsad zaliczył świetny Przemysław Żołnierewicz, który w całym meczu zdobył 29 punktów i zaliczył 6 asyst.
Anwil zaciął się znów na kilka minut, ale Zastal nie do końca to wykorzystał. Zespoły wchodziły w ostatnie 6 minut z remisem na tablicy. Gospodarze jednak chwilę później złapali rytm i szybko zbudowali 5-punktową przewagę. Lee Moore zdecydował się wziąć na siebie całą grę Anwilu, ale do odrabiania strat potrzebna była jeszcze obrona, a z nią pogrywał sobie Żołnierewicz, który trafił nawet trójkę z faulem.
Włocławian w grze trzymały jeszcze zbiórki w ataku Dawida Słupińskiego, ale to Zastal wciąż był na prowadzeniu. Kluczową akcje wykonał oczywiście „Żołnierz”, który trafił trudną trójkę z rogu, a potem kolejną w akcji izolacyjnej. Anwil był pod ścianą i choć trafił z daleka chociażby Bojanowski, tak już wyniku nie udało się odwrócić – Zastal wygrał 88:84.