Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Bryce Alford! Oczywiście zwycięstwo Zastalu w Sopocie nie było popisem jednego aktora, ale to niesamowita forma Amerykanina była kluczowa. Strzelec zespołu z Zielonej Góry zdobył aż 32 punkty, trafił 7/11 z dystansu, ciągnąc zespół zarówno na początku meczu, jak w czwartej kwarcie, gdy Trefl próbował jeszcze uratować sytuację. Alford szybko nie biega, wysoko nie skacze, jest typem boiskowego cwaniaka – dzięki temu raz za razem ogrywał obronę gospodarzy.
Trener Oliver Vidin ogromne braki miał pod koszem (nie zagrali Hadzibegović i Zecević), ale poradził sobie grając niskimi ustawieniami i dając, dużo większą niż zazwyczaj, szansę Michałowi Plucie. Ten wytrzymał presję, trafił 3 razy z dystansu, tocząc ekscytujące pojedynki z ciut starszym bratem, Andrzejem.
Dobrze i mądrze zagrał także Przemysław Żołnierewicz, na którym skoncentrowana była obrona Trefla. Lider Zastalu odpowiedział zespołową grą (8 asyst), ale i punktami w decydujących momentach meczu.
Trefl miał braki na obwodzie – nie grali Garrett Nevels i Cameron Wells, nie mógł jeszcze wystąpić Strahinja Jovanović. Do drużyny dołączył już Darious Moten i zaliczył bardzo wartościowy debiut. Podopieczni Żana Tabaka w całym meczu zaskakująco słabo bronili. Pod samym koszem Wesley Gordon i Ivica Radić nie potrafili wykorzystać przewagi fizyczności nad braćmi Szymonem i Janem Wójcikami.
.
Trefl tą porażką znacząco utrudnił sobie walkę o ewentualne, pierwsze miejsce przed playoff. Zastal bardzo przybliżył się do gry w topowej ósemce. Popsuł też mocno humory we Włocławku – sytuacja Anwilu staje się z każdą kolejką trudniejsza.
Statystyki z meczu Trefl – Zastal >>
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>