Jak się okazuje, można wysoko przegrać mecz, który przez 35 minut jest wyrównany. Zastal pod koniec drugiej kwarty zaliczył piorunującą serię 20:0 i prowadził do przerwy aż 55:35. Po zmianie stron Piernikom, mimo chęci, zabrakło koszykarskiej jakości, aby odrobić straty.
Graczem meczu był Przemysław Żołnierewicz, który będąc na boisku (+33 w meczu) terroryzował wręcz rywali swoją fizycznością, ale i trafił dobre 3/7 z dystansu oraz miał 5 asyst. Dusan Kutlesić zdobył 16 punktów, zadebiutował też – zgłoszony tuż przed meczem – nowy Amerykanin Bryce Alford, ale nic szczególnego nie pokazał.
Zespół z Torunia miał ogromne problemy z konstruowaniem ataku, Jordan Burns i Marcus Burk raz jeszcze wypadli bardzo słabo. Polscy weterani Aaron Cel i Bartosz Diduszko w tym momencie są bez formy, ambitne szarpanie młodych (Wojciecha Tomaszewskiego i Kacpra Gordona) to za mało, aby wygrywać mecze.
Ciekawostką był debiut w barwach zespołu z Torunia Aleksandra Griszczuka, syna legendy Anwilu, który trafił 1 z 3 rzutów z dystansu.
Pierniki zaczęły sezon od czterech meczów na własnym parkiecie i przegrały wszystkie. Jeżeli zabraknie finansów na wzmocnienia, może to skończyć się walką o utrzymanie. Zastal się przełamał i ma bilans 1-3, w czwartek w Toruniu wyglądał na zespół o klasę lepszy.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
1 komentarz
„…Bryce Alford, ale nic szczególnego nie pokazał.”. Pokazał bardzo dobre wyczucie na podaniu grając z chłopakami, których właściwie nie zna. Sposób podań ma podobny do Papasa, takie płaskie z kozła. Może być ciekawym graczem jak mu minie jetlag i zgra się z zespołem. PO nie zapewni, ale spokojne utrzymanie juz może.