Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Trudno precyzyjnie oceniać formę Zastalu po meczu z tak słabo dysponowanym rywalem, ale ogólne obserwacje są na pewno optymistycznie dla kibiców z Zielonej Góry. Skład choć oszczędnościowy, teraz jest już całkiem szeroki i daje trenerowi Vidinowi sporo możliwości.
Bryce Alford dodał zespołowi pozytywnie rozumianego cwaniactwa i iskry w ataku. Alen Hadzibegović zaczyna wyglądać jak jeden z najlepszych transferów w lidze. Efektownie grający Polacy – Przemysław Żołnierewicz i bracia Wójcikowie – powodują, że chce się to wszystko oglądać. Bilansu 3-3 chyba nikt się nie spodziewał po bardzo kiepskiej inauguracji sezonu we Włocławku.
Zastal już do przerwy prowadził 48:29, a potem trwała dalsza demolka zespołu z Lublina, mecz nie był zacięty ani przez moment. Najskuteczniejszym graczem gospodarzy był Hadzibegović z 21 punktami, Alford miał 13 punktów i 7 asyst, cały zespół trafił 42% rzutów z dystansu.
Start zagrał kompromitująco źle, podobnie jak przy okazji klęski w Gliwicach, nawet jeśli tym razem zdołał uzbierać więcej punktów niż 49. Nie wypaliły pomysły trenera Artura Gronka na ten mecz. Próba otworzenia w ataku Kregora Hermeta zakończyła się tragicznym 1/12 z gry. Przesunięcie do rezerwowych Sherrona Dorseya – Walkera negatywnie odbiła się na jego skuteczności i selekcji rzutów. Bardzo zawiódł też sprowadzony niedawno rozgrywający, Schoochie Smith. Tylko o środkowym Klavsie Cavarsie (12+10) można powiedzieć, że wypadł przyzwoicie.
Zespół z Lublina nieobliczalnością w tym sezonie przypomina Spójnię Stargard. Może wygrać i przegrać z każdym.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>