Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>
Bukmacherzy stawiają na Anwil – i to zdecydowanie. FORTUNA za zwycięstwo ekipy z Włocławka we wtorkowym meczu nr 5 (godz. 17.45, transmisja w Polsacie Sport 3) proponuje kurs jedynie 1.26. Ewentualną sensację w postaci wygranej Spójni bukmacherzy wyceniają na 4.30.
Jakie są najważniejsze atuty najlepszej drużyny sezonu zasadniczego Orlen Basket Ligi?
1. Własny parkiet ma znaczenie
Po to się gra 30 kolejek, po to się wygrywa w trakcie rundy zasadniczej, by w meczu o tak wysoką stawkę grać przed własną publicznością i rzucać na własne kosze. Przewaga własnego parkietu ma znaczenie, bo przecież w trwającym playoff z 16 meczów aż 12 wygrali gospodarze. W tej serii, Anwilu ze Spójnią, wygrywali tylko oni. Właściwie za każdym razem dość zdecydowanie.
Anwil bez dwóch zdań najlepiej czuje się przed własną publicznością. W sezonie przegrał w Hali Mistrzów tylko trzy razy, co było najlepszym wynikiem w całej lidze. Koszykarze z Włocławka na pewno także odetchną, widząc „własne” kosze. O tych stargardzkich, niezbyt przyjaznych dla gości, jest przecież ostatnio całkiem głośno. W trakcie sezonu we własnej hali tylko dwukrotnie skuteczność za 3 Anwilu była niższa niż 30proc. Ostatnio w Stargardzie wyniosła 13…
2. Kamila Łączyńskiego trema nie zje
Kapitan Anwilu widział już w PLK wszystko. Widział wielkie powroty („Niesamowita końcówka” z Zastalem), widział wielkie wtopy (odpadnięcie z Czarnymi z playoff). Widział jak wygrywa się mistrzostwo i widział jak kibice jego drużyny są na niego wściekli. Tak, w skrócie – widział naprawdę wszystko. Jest więc najbardziej odpowiednią osoba, by w meczu o taką stawkę poprowadzić swój zespół.
Nerwy, stres, emocje – one się pojawi we wtorek, przecież Anwil stoi na krawędzi. Jeśli włocławianie przegrają to spotkanie, zapiszą się w niechlubnej historii PLK, jako pierwszy zespół, który odpadł z dalszych gier będąc jedynką przed playoff i dodatkowo prowadząc w samej serii 2:0. Jestem jednak dziwnie spokojny, że akurat Kamila Łączyńskiego trema w tym meczu nie zje.
3. Sportowa złość? Praktycznie gwarantowana
Oba mecze w Stargardzie Anwilowi nie wyszły. I to mocno. Po drugim pojawiła się w Internecie spora krytyka ze strony kibiców klubu z Włocławka i nie ma za bardzo czemu się dziwić. -18 jednak boli. To wszystko też dociera do zawodników, czemu wyraz dał Victor Sanders.
No i teraz właściwie są dwie drogi w tej sytuacji – albo można się do końca załamać, albo obrócić tę sytuację w sportową złość, w chęć udowodnienia wszystkim, że się mylą.
Sztab Anwilu, weterani w składzie – wszyscy będą dążyli do tej drugiej sytuacji i w ten sposób mogą motywować zespół. Sportowa złość, mająca podstawy w krytyce kibiców po słabej grze w poprzednich meczach i, co najważniejsze, w porażce, bo przecież o wygrywanie w sporcie chodzi, może natchnąć Anwil do lepszej gry w meczu numer 5.
4. Shooterzy wiecznie pudłować nie mogą
3/23 – tak wyglądała skuteczność rzutów z dystansu Anwilu w meczu numer 4. Włocławianie nie trafiali na potęgę, co popchnęło ich do gry innej niż zazwyczaj: atakowania kosza i rzutów półdystansu. To nie jest tożsamość tego zespołu, w taki sposób Anwil nie jest w stanie złapać rytmu, w taki sposób Anwil nie wygrywał meczów w sezonie zasadniczym.
Można się podśmiewać, że Anwil polega na trójkach, ale z drugiej strony – jaki zespół w obecnej koszykówce na nich nie polega? Jaka drużyna może sobie pozwolić na 3 trójki w meczu i wygraną? Trójki znów będą kluczowe i ekipa z Włocławka pod tym względem ma po prostu więcej argumentów, więcej armat. Ktoś, zwłaszcza na „swoich” koszach się powinien wstrzelić, bo po prostu – statystycznie – nie jest praktycznie możliwe, by taka niemoc jak w Stargardzie trwała w nieskończoność.
5. Akcje specjalne – powrót do standardu z Włocławka
W dwóch pierwszych meczach, tych włocławskich, akcje na koniec kwarty, czy akcje po przerwach na żądanie regularnie przynosiły Anwilowi punkty i tym samym pewnego rodzaju przewagę psychologiczną. Pod tym względem Spójnia wyglądała zdecydowanie gorzej – pomagała nie od tego zawodnika co trzeba czy notowała straty po time-outcie.
Akcje specjalne, tak je nazwijmy, były zdecydowanie na korzyść Anwilu. Pomysły, nieszablonowość – tym włocławianie zaskakiwali rywali. W meczach stargardzkich to wszystko gdzieś uciekło. Jeśli Anwil ma udowodnić, że jest drużyną lepszą w tym ćwierćfinale, to musi znowu pokazać swoją wyższość także w tym aspekcie.
Wciąż za mało informacji na temat meczu Anwil – Spójnia i wydarzeń związanych w playoff PLK? Polecamy kanał YT „PLK w liczbach„!