Strona główna » Wściekły trener Śląska: My i mistrzostwo? Wolne żarty. Anwil? Mam w nosie

Wściekły trener Śląska: My i mistrzostwo? Wolne żarty. Anwil? Mam w nosie

0 komentarzy
Ertugrul Erdogan po drugiej kolejnej ligowej porażce Śląska nie wytrzymał i podczas konferencji prasowej dał upust emocjom. Swoim podopiecznym zarzucił lenistwo, a słysząc pytanie, czy jego zespół przegrywa, bo chce w play-off uniknąć gry z Anwilem, poczuł się wyraźnie dotknięty. – To gówno prawda! Ja nie boję się nikogo! – zapewniał.

BETCRIS PROPONUJE TRZY FREEBETY ZA TRZY KUPONY – SPRAWDŹ JUŻ TERAZ!

Poniedziałkowa porażka Śląska 80:88 ze zdziesiątkowanym zespołem MKS Dąbrowa Górnicza zaskoczyła wielu – trudno było się jej spodziewać, nawet przy przedłużającej się absencji lider zespołu Jeremiaha Martina czy Vasy Pusicy. Zespół Jacka Winnickiego miał w tym meczu gotowych do gry zaledwie siedmiu graczy z ligowym doświadczeniem, ale i tak dość łatwo sięgnął we Wrocławiu po dwa punkty, które de facto zapewniają mu ostatecznie utrzymanie w PLK.

– Nasi rywale zasłużyli na szacunek za ten mecz, wygrali w pełni zasłużenie. A my? Zagraliśmy fatalnie już po raz drugi z rzędu. Jestem naszą postawą rozczarowany i mocno zawstydzony – rozpoczął swoją kilkunastominutową, naprawdę przykuwającą uwagę tyradę Ertugrul Erdogan.

Zazwyczaj podczas konferencji prasowych trenerzy zwracają się, przynajmniej w domyśle, głównie do dziennikarzy i za ich pomocą – do kibiców. Nie ma żadnych wątpliwości, że tym razem było inaczej i swoje poniedziałkowe wystąpienie trener Śląska skierował głównie do koszykarzy wrocławskiego klubu.

Gdybyśmy chcieli główną tezę tureckiego szkoleniowca zamknąć w 10 sekundach, wyglądałoby to tak:

– Nie można wygrywać meczów koszykówki jeśli się popełnia w drugim kolejnym meczu prawie 20 strat. Większość z nich nie wynikała z tego, że gramy w niepełnym składzie. Były głównie efektem naszej niechlujnej gry. Sytuacja jest dziwna, bo od samego początku pracy we Wrocławiu co chwila z powodu kontuzji tracę kolejnych zawodników. Nie możemy zagrać dłużej w pełnym składzie, ale nie zamierzam się tym tłumaczyć. To nie jest powód naszych słabszych wyników. W koszykówce nie liczy się to ilu masz zawodników w składzie, tylko jaki poziom gry oni reprezentują. Tacy Donovan Mitchell i Jakub Karolak wracają do gry po wyleczeniu kontuzji. Patrzysz na skład i myślisz sobie – wszystko się zgadza, są zdrowi, grają. A później spoglądasz na ich postawę na boisku i wiesz, że nie są gotowi, że nie zapewniają odpowiedniego poziomu. Ale to tylko przykład, nasze problemy nie są przecież akurat winą tych dwóch graczy, oni potrzebują czasu, by wrócić do wyższej formy. Mamy jednak realny problem – mówił Erdogan.

Śląsk w ciągu czterech dni przegrał dwa mecze z niżej notowanymi rywalami – wcześniej w czwartek poległ aż 70:87 w starciu z Arką w Gdyni. Po środowisku koszykarskim zaczęły po tamtym spotkaniu krążyć żarty, że wrocławianie celowo zaciągnęli hamulec ręczny, by opuścić pierwsze miejsce w tabeli i w ćwierćfinale nie trafić na rozpędzony Anwil Włocławek. Gdy w poniedziałek Erdogan usłyszał taką sugestię, poczuł się mocno dotknięty.

– To wszystko gówno prawda, mam w nosie Anwil, nie dbam o to z kim przyjdzie nam grać w play-off, kompletnie nie zwracam na to uwagi. Zresztą – z której pozycji Śląsk rozpoczął walkę o medale rok temu? Z piątej? Mi jest totalnie obojętne, czy tym razem zajmiemy miejsce numer 1, 2 czy 3. A a propos Anwilu – czy on na pewno zajmie ósme miejsce? A może będzie siódmy i osuwając się przykładowo na drugą pozycję i tak możemy na niego trafić? Mniejsza o to. Szanują wszystkie drużyny w Polsce, ale nie zwracam uwagi na to, czy w play-off zagramy najpierw z Anwilem, drużyną z Ostrowa czy jeszcze z kimś innym. Jedyną sprawą o którą się martwię jest prezentowany przez nas poziom gry. W dwóch ostatnich meczach był on zawstydzający – grzmiał trener Śląska, co chwila z nerwów energicznie uderzając palcem w stół w sali konferencyjnej wrocławskiej hali.

Gdyby ktoś chciał zobaczyć całe show w wykonaniu Ertugrula Erdogana – gorąco polecamy. Trudno mieć wątpliwości, że informacja o nim szybko trafiła do koszykarzy Śląska.

Zresztą, Ivan Ramljak skruchę wyraził jeszcze chwilę przed wystąpieniem Erdogana.

– To był paskudny mecz w naszym wykonaniu – graliśmy fatalnie i w ataku, i w obronie. Pozwalaliśmy rywalom na zdobywanie wielu łatwych punktów. Jestem w tym momencie tak zawstydzony naszą postawą, że chyba lepiej, abym nie mówił już niczego więcej – mówił podczas tej samej konferencji prasowej Ramljak.

Śląsk mimo poniedziałkowej porażki z wynikiem 20-7 pozostał liderem tabeli PLK, gdyż wyprzedza Kinga Szczecin dzięki lepszemu bilansowi dwumeczu. Do zakończenia sezonu mistrzowie Polski rozegrają jeszcze trzy mecze – kolejno w Ostrowie Wielkopolskim i Zielonej Górze oraz we Wrocławiu z Sokołem Łańcut. King ma podobny układ spotkań, ale innych rywali – zagra w Gliwicach i Sopocie, a na koniec podejmie Arkę Gdynia.

– Nie możemy sobie pozwalać na to, by rozpoczynać mecze od popełnienia dwóch, trzech głupich strat, które są efektem prostych błędów. Nie możemy też pozwalać rywalom 4 razy w jednym meczu oddawać celnych rzutów w ostatniej, 24. sekundzie akcji. Takie sytuacje świadczą tylko o jednym – o naszym niewystarczającym zaangażowaniu – grzmiał w poniedziałek Erdogan.

BETCRIS PROPONUJE TRZY FREEBETY ZA TRZY KUPONY – SPRAWDŹ JUŻ TERAZ!

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet