Naprawdę warto wybrać się na ostatni weekend września do Radomia. Na parkiecie tamtejszej, nowoczesnej hali, ujrzymy – po raz pierwszy przy okazji walki o Superpuchar – aż cztery kluby z mistrzowskimi aspiracjami.
Szykuje się znakomity przegląd największych nowych gwiazd PLK. Ale to nie koniec atrakcji, które będą w Radomiu czekały na kibiców z Trójmiasta, Szczecina, Warszawy, Wrocławia i – miejmy nadzieję – także innych polskich miast. Do jednej z nich i my przyłożymy rękę.
Bilety na turniej o Superpuchar 2024 są już w sprzedaży. Możecie je kupić TUTAJ.
Póki co przyjrzyjmy się czterem nowym gwiazdom klubów, które przyjadą do Radomia walczyć o pierwsze trofeum w sezonie 2024/24. Czy sprawę walki o tytuł MVP rozstrzygną miedzy sobą – już w sobotnim starciu półfinałowym – starszy-dobrzy znajomi z ostatniego finału playoff, czyli Jakub Schenk i Andrzej Mazurczak? Czy też może jednak ta statuetka trafi właśnie do rąk jednego z zawodników, którzy będą wówczas debiutować na polskich parkietach w meczach o stawkę?
Tarik Phillip (Trefl Sopot)
Podpis tego koszykarza na kontrakcie z mistrzem Polski był sporym zaskoczeniem. Trefl będzie grał w EuroCup i to był na pewno duży argument w rozmowach z zawodnikami, bo mogło się wydawać, że Phillip to koszykarz z innej, nieosiągalnej dla klubów z PLK półki finansowej. W końcu mówimy tu wciąż o graczu w swoim prime, z bardzo dużymi umiejętnościami i świetnymi jak na rozgrywającego warunkami fizycznymi.
Były zawodnik London Lions i wielu innych klubów z mocnych lig europejskich powinien zostać docelowo liderem Trefla, choć minuty na pozycji numer 1 będzie dzielił ze wspomnianym MVP ostatniego finału PLK, czyli z Schenkiem. To najlepiej świadczy o klasie tego zawodnika. Oprócz wielu pożytecznych rzeczy, które może robić na parkiecie, Phillip, potrafi też grać efektownie. Wsady i piękne podania w jego wykonaniu nie powinny nikogo dziwić.
Brytyjczyk będzie chciał zaznaczyć swoją obecność w PLK już w Radomiu.
Chad Brown (King Szczecin)
Podkoszowy zwierzak w typie Matthiasa Lessorta z reprezentacji Francji i Panathinaikosu Ateny – tacy gracze zawsze są ekscytujący. Pakują piłkę do kosza z impetem z góry, kończą loby od rozgrywających i blokują rzuty. Brown wpisuje się idealnie właśnie w tę definicję. Może i nie jest koszykarzem z szerokim repertuarem zagrań technicznych, ale za to – niesamowitym atletą.
Już pierwsze mecze sparingowe pokazały, że przestrzeń powietrzna nad koszami w PLK może w nadchodzącym sezonie należeć właśnie do Browna. Amerykanin w skali naszej ligi to gracz przez duże G, także z bardzo wysokim jak na polskie warunki kontraktem (ok. 130 tys. dol). Oczekiwania wobec niego w Szczecinie są duże. Podobnie jak możliwości nowego środkowego Kinga!
Jego półfinałowe starcie z Geoffreyem Grosellem, który niemiłosiernie dominował podkoszowych graczy Kinga w ostatnim finale, powinno być jednym z ciekawszych wydarzeń pierwszego dnia turnieju w Radomiu.
Kameron McGusty (Legia Warszawa)
Jedyna „nowa twarz” w barwach Legii – dla obserwatorów PLK – ale za jaka! Koszykarz z bardzo dużym potencjałem, który w wieku 27 lat wciąż powinien robić postępy. McGusty ma najskromniejsze CV ze wszystkich czterech zawodników z naszego zestawienia, lecz wydaje się, że przed nim naprawdę wiele dobrego.
Legia może być dla tego koszykarza trampoliną do gry w dużo większych i bogatszych klubach europejskich.
Amerykanin to utalentowany łowca punktów. Ma dobrze ułożoną rękę do rzutu, ale i w sytuacjach 1 na 1 czy 2 na 2 jest w stanie generować przewagi dla siebie i zespołu. Można się spodziewać, że to właśnie przez niego będzie bardzo często przechodził atak Legii i to on będzie oddawał najwięcej rzutów.
O ile tylko pod względem fizycznym poradzi sobie na parkietach PLK – a powinien, skoro radził sobie we Francji – to może okazać się jednym z najlepszych strzelców ligi. Jeśli już w Radomiu to właśnie nowa gwiazda Legii będzie zdobywała najwięcej punktów, nikt nie powinien być szczególnie zdziwiony.
Jeremy Senglin (WKS Śląsk Wrocław)
Pewnie wielu z was spodziewało się ujrzeć Isaiaha Whiteheada jako przedstawiciela Śląska w tym zestawieniu.
Nic z tego – wydaje się nam, że na błysk talentu Amerykanina, który ma na koncie prawie 100 meczów na parkietach NBA, przyjdzie czas później, gdy już sezon ligowy zacznie się rozpędzać. Whitehead bazuje na fizyczności, ale w przeszłości zdarzało się, że przyjeżdżał do Europy przed sezonem niekoniecznie w optymalnej formie. Można odnieść wrażenie – spoglądając na dotychczasowe sparingi Śląska – że tym razem mamy do czynienia z podobnym przypadkiem.
Stawiamy więc na Jeremy’ego Senglina, który do tej pory, w swojej europejskiej karierze, grał tylko i wyłącznie w lepszych ligach niż PLK (niemiecka, francuska, hiszpańska, włoska i izraelska). To właśnie nowego rozgrywającego Śląska, trener Stali Ostrów Wlkp. Andrzej Urban w wywiadzie dla portalu ZKrainyNBA, wskazał ostatnio jako najciekawszy transfer tego lata.
Będziemy się w Radomiu uważnie przyglądać! Senglin oprócz tego, że potrafi wcielić się w rolę kreatora, zawodnika decydującego o dystrybucji piłki, jest też świetnym strzelcem dystansowym. W ostatnich trzech sezonach nie schodził poniżej 43 proc. skuteczności w rzutach za 3 punkty. Biorąc pod uwagę dużą liczbę prób – to wynik kosmiczny. Właśnie ten zawodnik może okazać się największym zagrożeniem dla Legii w meczu półfinałowym.
1 komentarz
Phillip ma 191 cm, to są te świetne warunki jak na rozgrywającego? xd
Super basket tradycyjnie swój własny świat i odklejka.