Piątkowy mecz po myśli Czarnych nie układał się od samego początku. Tim Lambrecht (14 punktów i 9 zbiórek) robił wiatrak z Jamelle’a Haginsa, szybkie akcje Stali i nieporadność całego zespołu gości w ataku złożyły się na wynik 24:7 po zaledwie sześciu minutach gry. Słupszczanie się jednak z czasem otrząsnęli i zaczęli mozolnie odrabiać straty.
Tym razem nie pomagał im jednak kreowany na lidera zespołu Loren Jackson, który tydzień wcześniej podczas przegranej inauguracji ze Spójnią był graczem długo utrzymującym Czarnych przy życiu. W piątek zespół z nim na boisku okazał się aż o 22 (!) punkty gorszy od rywala. Amerykanin jako prowadzący grę nie rozdał też… żadnej asysty.
Na drugim biegunie był Jakub Musiał. Polak świetnie utrzymywał się w obronie w grze 1×1, a w statystyce +/- wypadł najlepiej ze wszystkich zawodników biegających po boisku (+20). Głównie piątka Stein-Musiał-Sueing-Ford-Hagins nie tylko odrobiła pozostałości strat do “Stalówki”, ale także wyprowadziła Czarnych na kilkupunktowe prowadzenie. To właśnie to ustawienie fizycznie dominowało rywali, zwłaszcza w obronie. Słabo spisujący się Jackson w tym czasie siedział na ławce, także z powodu czterech przewinień.
Trener gości Mantas Cesnauskis postanowił jednak kurczowo trzymać się planu gry z Amerykaninem. Efekt? Gdy Jackson wrócił na parkiet, gra Czarnych runęła niczym domek z kart. Sam Amerykanin dołożył w końcówce kolejną stratę, niecelny rzut z dystansu, a 36 sekund przed końcem nie złapał piłki przy linii bocznej.
– Stein potrzebował odpoczynku, a Jackson jest naszym liderem. Bardzo mocno w niego wierzymy. Ma taką psychikę, że może trafiać ostatnie rzuty. Niestety, dziś zagrał bardzo źle. Tak jak w pierwszym meczu nas niósł, tak w tym ciągnął nas w dół – przyznawał po meczu trener gości.
Jego vis-a-vis Andrzej Urban rozpracował rywali zdecydowanie lepiej. Stal zatrzymała Jacksona, dodatkowo wpędzając go w problemy z przewinieniami. Jamelle Hagins objawił się jako ofensywny środkowy, który miewa problemy w obronie. Amerykański środkowy Czarnych zaliczył double-double (11 punktów i 13 zbiórek), ale Lambrecht nawet w grze przodem do kosza nie miał problemów ze zdobywaniem punktów. W przedostatniej akcji gości, gdy Stal prowadziła tylko dwoma punktami, a na zegarze pozostawało tylko 10 sekund do końca, zabrał mu piłkę, wyprowadzając podaniem do Maxa Egnera kontrę, która definitywnie przesądziła losy zwycięstwa.
– Dobrze rozpoczęliśmy mecz, realizując założenia w obronie i w ataku. Źle funkcjonowała jednak u nas walka o zbiórki. Gdybyśmy ją lepiej zabezpieczyli, moglibyśmy prowadzić wyraźniej do przerwy. Czarni w drugiej połowie przegonili nas, ale nie załamaliśmy się, co wcale nie jest takie oczywiste. Graliśmy konsekwentnie w obronie. Pozwoliliśmy rywalom na zdobycie 30 punktów w drugiej połowie, z czego tylko 10 w czwartej kwarcie. Pokazaliśmy serce do gry, a to dla mnie jest najważniejsze – cieszył się po meczu trener Urban.
W jego drużynie obok Lambrechta bardzo spisał się także Mart Rosenthal (15 punktów i 4 asysty). Tyquan Rolon zdobył 11 punktów, wymuszając też 7 fauli.
Drużyny prowadzone przez trenera Cesnauskisa od lat słyną z żelaznej defensywy. Gdy spojrzeć tylko na punkty tracone w tym sezonie, ten trend się utrzymuje – 79 ze Spójnią i zaledwie 70 ze Stalą to całkiem dobre wyniki. Nie zapewniły żadnej wygranej, bo piętą achillesową Czarnych pozostaje atak.
Rok temu słupszczanie też nie zanotowali wybitnego początku sezonu – po siedmiu kolejkach mieli na koncie zaledwie dwie wygrane. Dużym echem odbiło się wówczas zdanie trenera Czarnych odnośnie indywidualnych rozmów z każdym zawodnikiem. Dopiero po nich ekipa ze Słupska zaczęła wygrywać, sięgając później bilansu 8-7 po I rundzie, czy nawet 12-10 po 22. kolejkach.
Czy tym razem czas na podobne rozmowy w Słupsku przyjdzie szybciej?
– Rozmawiamy cały czas, już po pierwszym meczu były prowadzone rozmowy. Lubię rozmawiać z zawodnikami, obojętnie czy jest dobrze, czy jest źle, ale na pewno przyszedł czas na poważniejsze rozmowy, bo nie wyciągamy wniosków – zapowiada trener Czarnych.
Przed sezonem apetyty w Słupsku zostały rozbudzone. Wynik 0-2 na starcie rozgrywek to spore rozczarowanie. Kłopot Czarnych polega na tym, że w trzeciej kolejce ich rywalem w hali Gryfii będzie mający mistrzowskie aspiracje Anwil Włocławek.