Strona główna » Tomasik: Stal Ostrów Wielkopolski – klub jakby niepoważny
PLK

Tomasik: Stal Ostrów Wielkopolski – klub jakby niepoważny

5 komentarzy
Kibice? Zdezorientowani. Sponsorzy? Wściekli. Reputacja? Jaka reputacja? Przy okazji zgłoszenia do Ligi Mistrzów – a raczej jego braku – brązowi medaliści mistrzostw Polski wystawili się na pośmiewisko. Co gorsza – okazało się, że ten ogólnopolski rechot im kompletnie nie przeszkadza.

Składy, nazwiska, transfery – nowy sezon w PLK – zobacz TUTAJ>>

Polskim klubom zależy na grze w Lidze Mistrzów. Muszą się liczyć z każdym groszem, a gra w tych rozgrywkach jest zdecydowanie bardziej opłacalna niż w FIBA Europe Cup. Za zwycięstwo w wiosennym finale z Cholet Anwil Włocławek otrzymał zaledwie 20 tysięcy euro. Występ w samej fazie grupowej Ligi Mistrzów jest premiowany dwukrotnie wyższą stawką. Za awans do kolejnego etapu rozgrywek klub otrzymuje kolejne 30 tys. euro. Organizator rozgrywek pokrywa też zdecydowaną większość opłat związanych z organizacją meczów i produkcją sygnału telewizyjnego. W FIBA Europe Cup niemal wszystkie koszty ponosi klub.

Słowem: rezygnacja z możliwości gry w eliminacjach do Basketball Champions League jawi się jak szaleństwo.

Jasne, klub – biorąc pod uwagę wyższy poziom sportowy – po ewentualnym awansie może rozegrać w BCL mniej meczów. Choćby tak jak Legia rok temu – jedynie sześć. Tylko co z tego? Sponsorzy, namawiani do wyłożenia pieniędzy na grę w europejskich pucharach, bardziej niż na liczbę, uwagę zwracają na renomę rozgrywek. BCL przy FIBA Europe Cup lub ENBL, do których wciąż może się zgłosić Stal, prestiż ma nieporównywalnie większy. Mniej meczów i mniej kosztów przy ich organizacji? Księgowa byłaby wniebowzięta.

Że w FIBA Europe Cup lub ENBL polskie kluby mają większe szanse odniesienia sukcesu? Jasne. Tylko Stal już je de facto odniosła – w finale tych pierwszy rozgrywek wystąpiła w sezonie 2020/21. Rywalizację w ENBL wygrała w minionym sezonie. Wątpliwe, by księgowa była szczęśliwa z ambicji obrony tytułu mistrzowskiego.

Roczna, pełna – czyli zakończona walką w finale – przygoda w FIBA Europe Cup to dla polskiego klubu wydatek rzędu miliona złotych. 1/10 budżetu najbogatszych klubów. Za taką kwotę można zatrudnić największą gwiazdę PLK. Takich pieniędzy w poprzednim sezonie nie zarobił na polskich parkietach nikt. Nawet uchodzący za największy transferowy niewypał dekady Geoffrey Groselle.

ENBL? Bardzo ciekawy projekt. Ale dopiero raczkujący. Legendami obrastają historie na temat niezapłaconych faktur za wynajem autokaru przez ekipę z Bałkanów, która w minionym sezonie gościła w ramach ENBL w Polsce.

Co się tak naprawdę stało? Dlaczego Stal Ostrów Wielkopolski nie zgłosiła się do BCL? Hipotez mógłbym wysnuć dwa razy więcej, ale głównych widzę pięć:

– nie chciała, bo nie chciała (i prawa do tego nikt jej nie odbierze)

– nie chciała, bo nie mogła (nie byłby to pierwszy przypadek w polskiej koszykówce, gdyby z dwóch kojarzących się z ruchem olimpijskim haseł bardziej od „Fair Play” promowane było „Gloria Victis”)

– chciała, ale się spóźniła (najmniej prawdopodobne)

– chciała, ale się pomyliła (przy wpisywaniu adresu maila – kto nigdy nie zrobił literówki niech pierwszy rzuci kamieniem)

– chciała, ale zapomniała (że aplikację trzeba wysłać przy współudziale PLK/PZKosz.)

Który z ww. scenariuszy jest najbardziej prawdopodobny? Równanie z tak wieloma niewiadomymi – bo przecież najbardziej spiskowa z teorii może okazać się najbliższa prawdy – a i tak nie dotyka sedna problemu.

Gdzie ono tkwi? Nie o fakt braku (odpowiedniego) zgłoszenia tu tak naprawdę chodzi, lecz o styl. A właściwie – jego brak. Stal zachowała się skrajnie nieprofesjonalnie, nie tyle nie wysyłając aplikacji do BCL, co chowając przy tym głowę głowę w piasek. Swoim milczeniem zasugerowała swoim kibicom i wspierających klub sponsorom, że ma ich w głębokim poważaniu. Po prostu. Łagodnie mówiąc.

W poprzedni czwartek, dzień przed upływem terminu zgłoszeń do BCL, zastanawialiśmy się które z polskich drużyn złożą aplikację. Fizycznie wyglądało to mniej więcej tak.

Dzwonię do prezesa Anwilu Łukasza Pszczółkowskiego.

– Składacie aplikację do BCL?

– Tak.

Dzwonię do prezesa Legii.

Nie odbiera. Ale na oficjalnej stronie internetowej klubu po chwili ukazuje się duży wywiad z Jarosławem Jankowskim, w którym de facto chęć gry w BCL potwierdza.

Dzwonię do prezesa Stali.

Bartosz Karasiński nie odbiera. Ale po chwili prosi o przesłanie pytania.

– Składacie aplikację do BCL?

Nie odpowiada. Do dzisiaj. Mimo kilku prób kontaktu.

Prezesie Stali Ostrów Wielkopolski – to nie nas olaliście. Nie dzwoniliśmy ze względu na to, że Tomasik nie mógł zasnąć, nie znając odpowiedzi na pytanie „czy Stal zgłosi się do BCL albo – później – dlaczego się nie zgłosiła”. Dla kibiców pytaliśmy. Waszych. A także tych z Włocławka i Warszawy. Oraz wszystkich innych, których interesuje polska koszykówka.

Efekt?

Kibice Stali są (uwaga: eufemizm) zdezorientowani.

Sponsorzy Stali są wściekli. Słyszę, że przynajmniej znacznej części z nich też niczego nie wytłumaczyliście. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby w kolejnym sezonie wyłożyli mniej pieniędzy.

Koszykarze? Ci amerykańscy, z którymi będziecie chcieli rozmawiać o kontrakcie, mogę nie odbierać telefonów. Albo, w ostateczności – zażądają więcej pieniędzy niż w sytuacji, gdybyście szykowali się do walki w BCL.

Niespełna pół roku wybrałem się do Ostrowa Wielkopolskiego, by napisać reportaż o ostrowskiej koszykówce, pewnej błękitnej wersalce i jej właścicielu, wspomnianym prezesie Stali. Po dwudniowej wizycie miasto opuszczałem zbudowany. Nie tylko po świetnym, zakończonym dogrywką meczu z Kingiem toczonym w fantastycznej atmosferze w 3mk Arenie Ostrów. Także po przyjrzeniu się rozwijającej się siatce szkolenia młodzieży, którą od kilku lat buduje Stal. Mogłem tylko przyklasnąć i powiedzieć jedno: właśnie tak należy robić dobry basket, taki na lata.

Dziś też mogę o Stali powiedzieć tylko jedno: w ciągu minionego tygodnia pokazała jak nie należy budować klubu i traktować kibiców oraz sponsorów. Na jej przykładzie studentom public relations można zorganizować ćwiczenia pt. „Nigdy tak nie rób – studium przypadku”.

– Ktoś narobił na środku pokoju, po czym stanął w kącie, zamknął oczy i udaje, że go nie ma – żaliła mi się wczoraj jedna z osób blisko związanych z ostrowskim klubem.

Tego samego dnia stała się jeszcze jedna przełomowa rzecz – media społecznościowe Stali po wielodniowym milczeniu nagle dały znak życia.

https://twitter.com/BMSTALOstrow/status/1674423492706734080?s=20

Gratulujemy, świetny fachowiec!

Jasne, kiedyś wszyscy zapomną. I kibice, i sponsorzy – też. Najwierniejsi nawet szybko. Ale niesmak i łatka klubu niepoważnego – pozostaną.

Na lata.

Składy, nazwiska, transfery – nowy sezon w PLK – zobacz TUTAJ>>

5 komentarzy

Krzysztof 30 czerwca, 2023 - 14:06 - 14:06

Nie mam twittera a ciekawi mnie co Klub Stali zamieścił. Może screen w komentarzu? 🙂

Odpowiedz
Robert 30 czerwca, 2023 - 15:25 - 15:25

Proszę o kontakt telefoniczny To Panu odpowiem Robert

Odpowiedz
Michal 30 czerwca, 2023 - 15:36 - 15:36

Szkoda, szkoda bo Stal pewnie zaprezentowalaby sie znacznie lepiej niz Legia.
Mimo to reakcja red. Tomasika troche przesadzona.

Odpowiedz
szymon 30 czerwca, 2023 - 16:21 - 16:21

Sponsorzy Stali są wściekli. Słyszę, że przynajmniej znacznej części z nich też niczego nie wytłumaczyliście.

A jakieś konkrety?
Znacznej części – tzn?
Słyszę – od kogo?
W te 5 hipotez to też wymyślone z dudy. Nie bo nie. Ale wymyślił.

Odpowiedz
Paulo 30 czerwca, 2023 - 18:21 - 18:21

Nie wiem czy to wzmożenie moralne jest potrzebne.
Śląsk się zgłosił, no więc będzie, legendarne już, 17 razy wpier…l
Na co to komu? Zawodnicy się frustrują, kibic też nie ma z tego pożytku. Potem się okazuje, że na mecz podróżują przez cztery dni i nie ma kiedy przygotować się do ligowego. Tylko hajs poszedł. Stal wcale tak nie robi bez sensu.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet