Strona główna » Szybieniecki w 1. lidze: Jak Decka podbiła stolicę

Szybieniecki w 1. lidze: Jak Decka podbiła stolicę

2 komentarze
Dramatyczny mecz Dzików Warszawa z Decką Pelplin, wygrany przez gości po dogrywce, był dobrą okazją do pierwszego, bardziej wnikliwego, spojrzenia na 1. ligę dla kogoś, kto na co dzień bardzo uważnie śledzi ekstraklasę. Ciekawych obserwacji nie zabrakło!

STYCZNIOWY OBÓZ KOSZYKARSKI FILIPA DYLEWICZA – INFORMACJE I ZAPISY – TUTAJ>>

Jeśli chodzi o 1. Ligę, to jestem malkontentem. Na co dzień oglądam większość meczów spod znaku PLK i niestety przełączenie się potem na spotkania z jej zaplecza sprawia, że można się dość łatwo zniechęcić. Przepaść poziomów jest bardzo duża i widać to co roku po beniaminkach, którzy bez przemeblowania składu nie są w stanie nawiązać walki z drużynami z ekstraklasy. 

Jeśli ktoś myśli o rozszerzonym Pucharze Polski wzorem tego z piłki nożnej, to proponuje zimny kompres na czoło. 

Zdecydowałem się jednak zrobić kolejne podejście do 1. Ligi. Postanowiłem, że co tydzień obejrzę jeden mecz z zaplecza ekstraklasy i podzielę się z wami wrażeniami. Nie będę się silił na analizy czy wielkie opinie o samej koszykówce (póki co!), a skupię się trochę bardziej na ogólnych wnioskach i otoczce.

Na pierwszy ogień – Dziki Warszawa vs Decka Pelplin, czy spotkanie szlagierowe, trzeba dawkować sobie doznania. 

Na wstępie chciałbym wyrazić moje rozczarowanie faktem, że nazwę Decka czyta się Deka. Decka brzmi dużo lepiej, koledzy z Pelplina, przemyślcie to. Druga moja szybka myśl – jak bardzo chciałbym być wysokim gościem. Wtedy grałbym w 1. Lidze, nawet pomimo wrodzonego lenistwa i wątpliwego talentu. Bardzo brakuje centymetrów, kilogramów – to od razu rzuca się w oczy przy oglądaniu spotkania z zaplecza ekstraklasy.

W pierwszej połowie w głównej roli był stary znajomy z PLK, czyli Thomas Davis. Amerykanin dominował w tym meczu nad rywalami właśnie na płaszczyźnie fizyczności i atletyzmu. W wielu akcjach Davis pakował się pod kosz, bez względu na to, czy przed nim był obrońca, czy nie. Dużo miał też piłki w rękach, czego nie jestem fanem. 

Dziki (przygotowałem się) mają sporo problemów ze zdrowiem i fakt, że poza składem znajdują się najlepsi strzelcy, mocno chciał wykorzystać trener gości. Decka długo stała strefą, w której zawodnicy zostawiali metry wolnego miejsca koszykarzom z Warszawy na dystansie. Taktyka wydawała się dobra, pod warunkiem jednak gdyby ta strefa byłaby nieco szczelniejsza bliżej obręczy. 

Nastawiona na trójki Decka musiała w tym meczu przez prawie cały czas gonić. Uproszczony atak, jeden pick and roll, rzuty po koźle – nie było za bardzo innego wyjścia, bo dostęp do obręczy był zabetonowany przez Mateusza Bartosza, który swoim doświadczeniem robił różnicę pod tablicami. Pelplinianom coraz mniej przeszkadzała orkiestra przygrywająca przez cały mecz na hali Koło i po kolejnych trójkach Karola Obarka było już tylko -3. 

Zrobił się mecz – kilka bardzo dobrych akcji w ataku z obu stron i poczułem między żebrami, że delikatnie zaczynam się emocjonować. W tym spotkaniu, co teraz doceniam (patrząc na wyniki choćby z tej kolejki), było tempo i od razu to się zaczęło lepiej oglądać. Dobre minuty, naprawdę, miał w drugiej połowie Damian Ciesielski i to nie tylko dlatego, że trafił trójkę na zwycięstwo, ale przede wszystkim z uwagi na orientacje na parkiecie. 

Żeby nie było za słodko, trochę się rozczarowałem też znanym z PLK Mariuszem Konopatzkim. Sądziłem, że zawodnik o takim zrozumieniu koszykówki weźmie piłkę pod pachę i zacznie sterować zespołem. Zamiast niego rozgrywał Davis, co nie do końca mi się podobało, tzn. Amerykanin gra na siłę i może są z tego punkty, ale tak koszykarsko, to mogłoby to wyglądać ładniej. Konopatzki nie jest strzelcem, a jego największym atutem jest przegląd pola i spryt – czy da się to wykorzystać bez piłki? 

Dwie minuty do końca, +7 dla Dzików – percepcja była w tym momencie taka, że jest po meczu. Warszawianie dominowali, wymuszali faule, a Decka biła głową w mur kręcąc się wokół jednego pick and rolla na szczycie. Pelplinianie mieli jednak sporo szczęścia – fartowna zbiórka w ataku dała im jeszcze nadzieję, którą potem przełożyli na heroiczny rzut Karola Obarka

Emocje były duże, a kibice gości słusznie denerwowali się po niektórych decyzjach sędziego. Prośba jednak do Pana bębniarza z Pelplina o ostrożność, szkoda zębów. 

Ta błędna decyzja arbitrów poskutkowała trójką Maksymiliana Motela, który przedstawił mi się jako trochę zbyt szalony strzelec. Dziki mogły, powinny ten mecz wygrać – wystarczyło tylko i aż trafiać rzuty wolne. Dogryweczka, a tam już nerwy na pierwszym planie. 

Dziki pomimo słabiutkiej końcówki czwartej kwarty nie spuściły głów i po dobitce Bartosza na 11 sekund do końca było po 90:90. 

Myślę sobie – test dla trenera Decki, co tu rozrysuje – 11 sekund to dużo. Nic wielkiego jednak nie powstało – Davis dostał piłkę, poszedł w prawo, gdzie ściągnął na siebie pomoc i odrzucił piłkę do Ciesielskiego (w panice, gdyby było przy nim tylko dwóch, to jestem przekonany, że by rzucał), który, mimo 6 sekund na zegarze, oddał trójkę i trafił. Gdyby nie trafił, moglibyśmy mówić o sporym błędzie, ale trafił. Brawo. 

Kurczę, nie było źle, przetrwałem, choć wyobrażam sobie scenariusz, w którym te wszystkie trójki nie wpadają – wtedy ten mecz byłby koszmarem. Decka ma strzelców, ale pod koszem wyglądała w tym meczu średnio i jakoś nie wyobrażam sobie, by taki zespół mógł zajść wysoko, ale kto wie, dopiero jestem na początku mojego rozpoznania. 

Na Dziki się jeszcze zasadzę, ale chyba trzeba poczekać, aż do gry wróci kilku istotnych zawodników. 

Za tydzień kolejne moje wrażenia!

STYCZNIOWY OBÓZ KOSZYKARSKI FILIPA DYLEWICZA – INFORMACJE I ZAPISY – TUTAJ>>

2 komentarze

Marcin 23 grudnia, 2022 - 11:16 - 11:16

Nie rozumiem co Pelplin ma przemyśleć!? Nazwę Decka!!? Skoro sponsor strategiczny od początku swojej działalności gospodarczej posiada taką nazwę to co drużyna z Pelplina ma do przemyślenia!?

Odpowiedz
Piotr 23 grudnia, 2022 - 15:11 - 15:11

Nazwa Decka wzięła się od nazwiska głównego sponsora, który pod tym szyldem prowadzi również firmę. W taki sposób wymawia się jego nazwisko. Koniec i kropka. Mam nadzieję, że ta wiedza posłuży Wszystkim, którzy mieli jakieś wątpliwości. Pozdrawiam spiker.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet