Czytam i słucham relacji dziennikarskich po Pucharze Polski, także redakcyjnych kolegów. Większość składa się z zachwytów, może poza frekwencją na konferencji dla działaczy klubowych. Całe akapity tekstu, segmenty podcastów, o tym jak świetnie tłum angażowały maskotki, że kółko i krzyżyk to czysta rozrywka dla całej rodziny, a bongo time to klasa światowa w wykorzystaniu telebimu.
Ani słowa o Super Pucharze w koszykówce na wózkach, w którym zmierzyły się najlepsze zespoły w kraju, reprezentujące Polskę w rozgrywkach europejskich. Złożone z olimpijczyków, byłych i obecnych kadrowiczów, znakomitych koszykarzy.
Jestem dziś malkontentem, ale nie wariatem. Chętnie jeżdżę na bieganą Euroligę, w ostatnich miesiącach widziałem mecze ligowe i reprezentacyjne w kilku krajach, wiem jak istotne jest zapewnienie rozrywki w przerwach. Z tego samego powodu doceniam inicjatywę Pucharu Kibiców. Czapki z głów, że PLK idzie do przodu w tym temacie.
Jednak mecz o jedno z trzech najważniejszych polskich trofeów w sporcie paralimpijskim, jakim jest koszykówka na wózkach, stawiam rangą ponad Puchar Kibica, a już na pewno ponad bongo time.
Wózkocentryzm? Nie, zdrowy rozsądek!
Nie chodzi o to, by znienacka Super Puchar wózków promować na równi z meczami bieganymi, zdaję sobie sprawę, z mniejszej liczby kibiców, zainteresowania, wyświetleń. Z drugiej jednak strony ileż można grzecznie stać w szeregu i nie rozpychać się łokciami. Informacja o Pucharze Kibiców znalazła się na stronie plk.pl obok głównych atrakcji, tak samo jak news dotyczący aukcji na rzecz WOŚP czy rzucie z połowy dla fanów.
Szkoda, że nie umieszczono tam również odnośnika do Super Pucharu Konina z Kielcami.
Mecz rozgrywany był o godzinie 13 w niedzielę. Świetny termin, znakomita lokalizacja! Nie było na nim ani jednego dziennikarza. Część nie wiedziała (patrz wyżej), część nie mogła (konferencja), część ma to w nosie.
Kibice na trybunach? Właściwie tylko środowisko koszykówki na wózkach, fani Scyzorów i Mustanga – wielkie brawa dla Was, że chce wam się przemierzać kraj i w Sosnowcu zrobiliście naprawdę fajną atmosferę. Na miejscu byli też sympatycy For Heroes Kraków i koszykarz Górnika Toyota Wałbrzych na wózkach. Praktycznie nikt więcej, a wstęp na mecz był darmowy.
Zmiana frekwencji nie musi być trudna. Może wystarczyłaby informacja na plakacie małą czcionką, link na oficjalnej stronie PLK i fotka w social mediach? Cokolwiek z wyżej wymienionych? Ten sport się obroni.
Zmarnowany potencjał
Co może zyskać liga minimalną promocją świata wózków, lub innymi słowy, możliwe narracje:
– bohaterów – koszykarzy, którzy pokonują swoje słabości i wbrew niepełnosprawnością grają w basket, który wszyscy z bańki #plkpl tak bardzo kochamy
– znakomitych sportowców, graczy efektownych, o olbrzymich umiejętnościach, jak choćby Krzysztof Bandura, olimpijczyk z Londynu, który w Sosnowcu rzucił 37 punktów na skuteczności 16/25, w tym 2/4 zza łuku, dodając 10 zbiórek, 2 asysty i 2 przechwyty
– efektowny w odbiorze mecz – zwroty akcji, rzuty za trzy, prędkość, wywrotki, niezapomniany zgrzyt metalu o metal przy zderzeniach
– historie do opowiedzenia – Dominik Mosler, trener Mustanga, w sobotę po południu wygrał z wiceliderem włoskiej Serie A, zostając MVP meczu 23 punktami i 17 zbiórkami. Po meczu wsiadł w samolot, a w niedzielę poprowadził swój team do zdobycia Super Pucharu już w roli szkoleniowca
– nowych fanów, wózki są niszą niszy, ale to wciąż 4.5 tysiąca obserwatorów na facebooku
– przekazać informację – szanujemy i jesteśmy otwarci na wszelkie odmiany basketu
Sam mecz – na wielki plus
Trzeba natomiast przyznać, że organizatorzy stanęli na wysokości zadania, jeśli chodzi o oprawę spotkania. Spiker, muzyka, piękna hala, prezentacja, tablica wyników, transmisja na YouTube PZKosz. W porównaniu do poprzedniej edycji – to gigantyczny przeskok.
Koszykarze też nie zawiedli, Scyzory wjechały w pierwszą kwartę z nowym zawodnikiem, Karolem Szulcem, doświadczonym weteranem po latach gry na najwyższym poziomie w Hiszpanii. Po pierwszej odsłonie gracze z Kielc prowadzili 21:18, a rywali w grze trzymał Krzysztof Bandura, trafiający niezwykle trudne rzuty przez ręce z półdystansu. Na przerwę z jednopunktowym prowadzeniem udały się Mustangi, a do punktowania dołączył Litwin Vytautas Skuczas.
Trzecia kwarta to nadal starcie na styku, co trafił Filip Moćko i Szymon Gładysz, to odpowiedział Bandura czy Jankowski. Dopiero w ostatnich 10 minutach Mustangi uciekły przeciwnikowi, wygrywając ten fragment 26-9. W kluczowym momencie przebudził się Kamil Kornacki, autor 15 punktów.
Ludzie
Świetnie wyszły te zdjęcia – cieszył się Wojciech Figurski – widać, że tu chłopaki grają z czystej pasji.
Jego fotografie są fenomenalne, także z pomeczowej sesji z pucharem. Stelmasik niczym ojciec chrzestny, który zamienił kota na pieska, Skuczas jako dumny sportowiec, ale i mąż, tata. Panowie z rodziny Powązka – po prostu miłość. Adrian Jankowski – siła i młodość, plus nowe profilowe na Instagramie.
Dzięki!
Piotr Grabo Grabowski to nieformalny ambasador basketu na wózkach. Był rok temu na Super Pucharze w Sosnowcu, kibicował reprezentacji Polski cały turniej w Wiedniu, kiedy zdobyła srebrne medale na Mistrzostwach Europy 3×3. Był na starciu Mustangów ze Scyzorami i teraz, jak zwykle podkreślając – to jest efektowny sport, a mało kto potrafi sobie wyobrazić jak trudny!
Dzięki!
Panowie Michał Tomasik, Kosma Zatorski, Grzegorz Szybieniecki zaprosili mnie do podcastu przed finałem. Piękna okazja do opowiedzenia o wózkach szerszej publice, plus porównanie szczęku metalu do zapachu żużlu – to ze mną zostanie na zawsze.
Dzięki!
Samo zaproszenie do Sosnowca przez organizatorów to też świetny pomysł! Jedyny moment w roku, gdy stykają się te dwa światy. Jeśli już tak się dzieje, to czemu by nie zacząć tego szerzej promować?
Wierzę, że za rok było jeszcze piękniej!