Zanim przejdę do sportowego szczegółu, to cztery ogólniejsze spostrzeżenia po turnieju finałowym o Pekao S.A. Puchar Polski w Sosnowcu:
1. Znakomity był! Zdecydowanie najlepszy, jaki w ciągu ostatnich kilkunastu lat widziałem. Sportowo obronił się fenomenalnie i nikomu chyba nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Wrażenie robiły jednak też wszystkie wydarzenia towarzyszące – sobotnie konkursy wsadów i za 3 także. Te w hali podczas przerw w meczach również, ale tempo, które organizatorzy narzucili wszystkim chętnym w weekend? Człowiek nie miał czasu, by w spokoju spożyć posiłek! Ciekawa konferencja szkoleniowa dla ludzie ze środowiska, czy Puchar Kibiców, w którym sam wziąłem udział – nie pozostaje nic innego, jak tylko bić brawo!
2. Mam czasami wrażenie, że w polskiej koszykówce nawet jak coś się nam raz na jakiś czas uda, to nie zawsze potrafimy sami sobie o tym powiedzieć głośno. Przez to też nie do końca potrafimy się sukcesami cieszyć. W Sosnowcu naprawdę było czym, więc nie kryjmy się teraz z komplementami po kątach. Świetna była to impreza – koniec, kropka! Po tym turnieju PLK nie powinna mieć żadnych kompleksów.
3. Wiecie po czym poznać, że ktoś nie ma kompleksów? Po tym, że nie tylko potrafi sobie radzić ze słowami krytyki, ale także – że jest w stanie bezproblemowo przyjmować pochwały! Wygłaszając opinie na temat polskiej koszykówki nie mam żadnych kompleksów, więc muszę – ba, chcę! – także z otwartą przyłbicą przyznać, że w Sosnowcu za swoją cotygodniową pisaninę o wydarzeniach PLK usłyszałem niemało pochwał. Od ludzi, których naprawdę szanuję – tak za wiedzę koszykarską, jak Rafał Juć, czy za umiejętności dziennikarskie – jak Łukasz Cegliński.
Panowie, dziękuję raz jeszcze!
4. Najbardziej jednak zapamiętam słowa, które usłyszałem od Grzegorza Schetyny. Umówmy się – do stylu zarządzania jego Śląskiem w tym sezonie nie raz i nie trzy miałem poważne uwagi. Tymczasem…
„Gratuluję panie Piotrze, tak trzeba – polska koszykówka potrzebuje, by pisać o niej prawdę” – usłyszałem od senatora RP.
Skoro już komplementy zostały wydane i przyjęte – a przecież tak naprawdę lubi je każdy, czy to koszykarz, czy dziennikarz – nie wypada teraz osiadać na laurach.
Trzeba zakasać jeszcze wyżej rękawy, co niniejszym czynię! Tym razem nie będę jednak ligowym zwyczajem opisywał meczów, które widzieliśmy w Sosnowcu. Zamiast tego napiszę po kilka słów o wszystkich każdej z drużyn, które walczyły o Puchar Polski, klasyfikując je od najsłabszej do najlepszej.
8. Dziki Warszawa
Nigdy nie kopałem leżącego, więc i nad drużyną Krzysztofa Szablowskiego nie będę się znęcał. Dziki w ostatnich tygodniach kompletnie zatraciły dzikość. Sami zawodnicy i trener przyznają, że zgubili swoje DNA. Nic dodać nic ująć. To nie przypadek, że w ostatnich tygodniach ta drużyna osunęła się na 10. miejsce w tabeli. Lepiej od niej wyglądają obecnie nie tylko Czarni Słupsk, ale także Twarde Pierniki. Jeśli degrengolada będzie trwała, za chwilę na tym ta lista może się nie kończyć.
Dziki w tym sezonie nie tylko poza playoff, ale nawet poza play-in? Na chwilę obecną – całkiem realny scenariusz.
7. Trefl Sopot
Balonik oczekiwań został całkiem mocno napompowany, a pękł po kilku minutach wraz z urazem Nicka Johnsona. Wiadomo, w lidze może być zupełnie inaczej, lecz gdybym był kibicem tego zespołu, trochę bym się tym występem Trefla zmartwił. Po urazie swojego najlepszego zawodnika ostatnich tygodni mistrz Polski oddał ćwierćfinał z Kingiem właściwie bez walki. Dziwne to było.
Może po prostu lepsza gra Trefla w ostatnich tygodniach była w większym stopniu zasługą Johnsona niż wielu z nas się wydawało?
6. Legia Warszawa
Pomyśleć, że prezes Legii Jarosław Jankowski jeszcze w Sosnowcu, po czwartkowej porażce z Górnikiem w nieformalnych rozmowach sugerował, że zmiany trenera nie będzie…
Ivica Skelin zapłacił posadą za brak stylu, bo faktycznie przez kilka miesięcy nie zdołał go w Legii wypracować. Sam kilka razy pisałem o Legii, że to zespół nijaki. Czy nowy trener to zmieni? Dajmy mu szansę. Heiko Rannula to na pewno młody i ciekawy szkoleniowiec.
Zasadnicze pytanie jest jedno: ilu zmian w składzie będzie mógł dokonać Estończyk. Nie chce mi się wierzyć, by był tak zdesperowany, aby podjąć się pracy w Warszawie, nie zapewniając sobie możliwości przeprowadzenia korekty przed zamknięciem okienka transferowego.
Najnowszy nabytek Legii Aleksa Radanov w Sosnowcu wyglądał naprawdę ciekawie. To interesujący, atletyczny, szukający gry z kolegami skrzydłowy. On jednak nie rozwiąże głównych kłopotów warszawskiego klubu. Ta drużyna ma braki na dwóch newralgicznych pozycjach – 1 i 5.
Sam moment zwolnienia Skelina potwierdza dwie prawdy o klubie z Warszawy:
– Legia ma duże możliwości finansowe, skoro w połowie pierwszego sezonu zdecydowała się rozwiązać umowę z trenerem, którego latem zatrudniała na dwa lata, a z jego następcą też podpisała dłuższą umowę, aż do końca kolejnego sezonu
– Legia ma ogromne większe ciśnienie na odniesienie sukcesu – nieprzypadkowo od czasu rozstania z Wojciechem Kamińskim w ciągu 12 miesięcy prowadziło ją już trzech trenerów
5. WKS Śląsk Wrocław
Niby zagrali fajnie, byli naprawdę blisko pokonania Anwilu w ćwierćfinale, niby mają w końcu kompletny skład, ale… ten zespół wciąż kompletnie mnie nie przekonuje.
Nie rozumiałem w drugiej połowie rotacji, na którą zdecydował się trener Aleksandar Joncevski. Jej symbolem był Adam Waczyński rozgrzewający się niemal przez całą drugą połowę i wpuszczony do gry dopiero w dogrywce. Nie rozumiem.
Jedno w Śląsku może się jednak podobać – Jeremy Senglin w duecie z Justinem Robinsonem, to wygląda OK. Senglin gra nawet lepiej niż OK. Występując na klasycznej pozycji nr 2 stanowi naprawdę potężną broń ofensywną. Pytanie czy Śląsk będzie potrafił z niej korzystać – gość potrafi potrafi grać w basket!
Najnowsze nabytki Śląska? Teague mnie niczym nie zaskoczył, takiego go pamiętamy z PLK. De’Jon Davis trochę mnie zaskoczył – patrząc na jego grę, widziałem siebie ze schyłku kariery. Niezły rzut za 3 i kilka nadmiarowych kilogramów. Ale silny to on jest. Może w czasie przerwy na grę w kadrze zrzuci nadwagę?
4. PGE Start Lublin
Mam taką teorię, że Start gra dobrze, gdy trener Kamiński zachowuje spokój i gorzej, gdy on wpada w szał. W Sosnowcu podczas półfinału z Górnikiem szkoleniowiec zespołu z Lublina nie był spokojny.
Fakt, że ekipa z Wałbrzycha później sięgnęła po główne trofeum niewiele w ocenia występu Startu zmienia. Bardzo słabo to wyglądało w sobotę. Nikt nie oczekiwał od tej drużyny zwycięstwa za wszelką cenę, ale przecież Start z Górnikiem nie przegrał, lecz został przez niego położony na łopatki. Styl porażki świadczył o zespole bardzo źle.
3. Anwil Włocławek
Nieuchronnie nadchodzi ten moment, w którym wszystkie oczy we Włocławku będą zwrócone na Selcuka Ernaka.
Miodowe miesiące z początku sezonu minęły, największy kryzys czy jakkolwiek by zwać słabsze momenty na przełomie roku też, a ostatecznie wypada pamiętać o tym, że turecki szkoleniowiec dostał od władz klubu wszystko, czego chciał – świetny szeroki skład z siedmioma obcokrajowcami. Za nim nierozerwalnie idą oczekiwania. Włocławek chce złota.
Z tego co słyszę, Ernak prowadzi zespół bardzo twardą ręką. Trener turecki, ale porządek niemiecki. Koszykarze nie są ani głusi, ani głupi – oni wiedzą, że całe miasto czeka na ich zwycięstwa, presja pojawia się naturalnie. Czy Ernak swoim stylem zarządzania wywiera na koszykarzach dodatkową? Czy nie powinien rozważyć lekkiego „poluzowania lejcy”. Nie wiem.
Nie twierdzę przecież, że to wina tureckiego trenera, iż Justin Turner i Michał Michalak przestrzelili cztery kolejne rzuty wolne. Jestem natomiast pewien, że z każdym kolejnym tygodniem presja we Włocławku będzie jedynie rosła. I coraz więcej par oczu będzie zwróconych na to, jak reaguje na nią trener Ernak. Czasami już w ostatnich tygodniach sprawiał wrażenie nerwowego.
Anwil wyjeżdżał z Sosnowca pobity. Za chwilę miną dwa lata od ostatniego sukcesu tego klubu – fakt, nie opinia.
2. King Szczecin
Przegrali, ale – właściwie prawie wygrali. Nie jechali do Sosnowca w roli faworytów, a byli blisko końcowego triumfu. Mogli się czuć po finale rozczarowani, lecz pierwszy w historii klubu finał Pucharu Polski to też zawsze jakiś sukces.
Jovan Novak w finale imponował. Kilka tygodni temu mówiłem, że to świetny gracz, ale Andrzeja Mazurczaka 1:1 nie zastąpi. Niedzielnym występem Jovan wysłał mi sygnał, że mogłem być w błędzie. Był znakomity!
Bardzo jestem ciekaw jakiego środkowego sprowadzi ostatecznie Arkadiusz Miłoszewski. Szuka kogoś, kto dobrze pasowałby do Aleksandra Dziewy. Słusznie. Zawodnik w typie Kalifa Younga byłby idealny – mocny w obronie, bijący się na deskach i nie żądający zbyt wielu piłek w ataku.
Tak czy inaczej – King, mając świadomość faktu, że w Sosnowcu grał bez leczącego uraz Przemka Żołnierewicza, mógł wracać do domu z podniesioną głową. Ten zespół nabiera rozpędu. Powinien rozpoczynać playoff meczem na własnym parkiecie,
1. Górnik Zamek Książ Wałbrzych
Koszykówka się zmienia. Są dekady, w których najważniejsi są środkowi. Są też takie, gdy kluczowa jest defensywa. Czasami na topie jest przyspieszanie gry, innym razem, jak ostatnio – liczą się głównie rzuty za 3 punkty. Niezmienne w moim odczuciu pozostaje jedno: dobra atmosfera w zespole to 50 procent sukcesu. Przykład Górnika jest tego wyjątkowo jaskrawym przykładem!
Ten moment, gdy Todderick Gotcher zaciągnął za rękę Ike’a Smitha, uznając fakt, że to koledze z drużyny bardziej należał się tytuł MVP? Gwarantuję wam, sam grałem z wieloma Amerykanami podczas swojej kariery, niewielu byłoby stać na taki gest!
Górnik był w Sosnowcu wielki, Smith też, ale największy był Andrzej Adamek. Znakomicie prowadził zespół, zachowywał spokój nawet w momentach kryzysu. Można było odnieść wrażenie, że swoją mową ciała poklepywał w ich trakcie zawodników po ramieniu, mówiąc „spokojnie, będzie dobrze”. Plus do tego jeszcze ta wygrana szachowa walka na zmiany i ustawienia przed decydującą akcją z Arkadiuszem Miłoszewskim. Obaj trenerzy znają się dobrze, obaj ostatnio święcą sukcesy, ale tym razem dawny pierwszy trener ograł swojego ówczesnego asystenta.
A propos trenerów – oni dzielą się na dobrych i słabszych, a nie polskich i zagranicznych. W momencie, gdy po kolejnych obcokrajowców sięgnęły jednak tylko w trakcie tego sezonu (w komplecie!) Arka, Czarni, Śląsk, Zastal, GTK, MKS i teraz Legia warto podreślić jedno: aż trzy drużyny z czterech półfinalistów prowadzili polscy trenerzy, których obecnie w PLK pracuje już jedynie pięciu.
Zdobycie Pucharu Polski właściwie oficjalnie odbiera Górnikowi prawo do tytułowania się beniaminkiem. To drużyna już nie musi więcej podkreślać, że jest „for real”. Nie będę zdziwiony, jeśli w maju Górnika ujrzymy – niczym Czarnych Słupsk w 2022 roku – w półfinale playoff. Pod względem jakości sportowej mówimy tu o porównywalnych zespołach.
Fajnie, że za rok turniej o Puchar Polski znów w Sosnowcu!
14 komentarzy
Komplementów ciąg dalszy. Dobrze się to czyta.
Ale odnośnie polskich trenerów to oni sami się z rynku usuwaja. Brak wyników ich definiuje. W PLK pracuje teraz polski top, a trzech, którzy jeszcze niedawno uznani byli za niezłych czyli Popiołek, Gronek i Lukomski wpisują się w to zdanie o wynikach…. Puchar Polski Popiołka, sam nie wiem jak to się stało…
Skoro tak, to ja czekam na gratulacje od Grzegorza Schetyny, nikt nie pisze całej prawdy o polskiej koszykówce, tak jak ja na superbasket. Cała prawda, prosto w oczy, w dodatku wszystkie moje przewidywania się sprawdzają.
PS Skoro autor jest zdziwiony, że prezes przed chwilą zapewniał, że nie zwolni trenera, a za moment go zwalnia, to znaczy, że nie interesuje się polską piłką nożną. Tam jesli prezes oficjalnie i nieoficjalnie mówi, że trener ma pełne poparcia to już wiadomo, że może się pakować, bo rozmawiają już z następca albo wręcz się dogadali. Prezes Legii na Łazienkowską 3 zagląda często i czerpie garściami z najpopularniejszego sportu w Polsce.
Brawo Panie Piotrze świetny opis sytuacji!
Bardzo dziękuję za ten artykuł panie redaktorze. Jestem z Wałbrzycha i jestem dumny z tej drużyny. To co się wydarzyło przerosło oczekiwania większości kibiców. Czekałem na jakieś podsumowanie, a wtedy zjawia się ten opis, który również przerosł moje oczekiwania. Artykuł godny turnieju. Dziekuje
Godny finału miałem na mysli
Z Wałbrzycha to już jeden pan był wczoraj, dwa artykuły wcześniej. Wyjaśnił nam, że wszyscy jesteśmy kurwami i trzeba nas pozabijać. Emocje faktycznie chyba was trochę przerastają.
Ależ nie wszystkich. Wcale tak nie pisałem. Roz*ebać trzeba tylko to wrocławskie ku*ewstwo, reszta w Wałbrzychu nie stanowi żadnego problemu… ;-p
Tyle, że jak raptem paru ziomków w zielonych chusteczkach na głowach wjechało do tego waszego aqua fitness, to się Wałbrzych zmoczył i lament był na całego, roz*ebywuski…
Zwalnianie trenera po pół roku, w większości przypadków to jest przykład problemu z mysleniem zarządu.
Czy kibice Górnika potrzebują więcej sznytu Piotr Karolak ? każdy teraz mówi o Wałbrzychu jakich ma oddanych kibiców CPJŚ
czy ty człowieku z brudnymi paznokciami, z zapomnianego przez świat, ponurego miasta, pełnego obrzydliwych ulic i zaułków, nie przeżyjesz dnia bez tego „CPJŚ”?
Tak potwornie uwiera ten kompleks Sląska i Wrocławia? Tak boli? Współczuję ci chłopie.
Chłopaki z Górnika mają kompleks. Jestem z Wrocławia i nigdy mi przez gardło nie przejdzie wyzywanie od k… innych drużyn. Ma się w życiu klasę lub nie. Niech wygrywa lepszy. Wyrazu współczucia dla kibiców Górnika. Zawsze będziecie w cieniu WKS-u. 2-18, mówi Wam to coś, spoglądacze poduszkowi?
Ich kompleks to szerszy temat.
Znajduje ujście na trybunach.
Oni by ODDALI ten puchar na przyklad za spadek Śląska.
To doskonały materiał dla socjologów.
A tak w ogóle to.. Pluta miał game winnera. Nie trafił. Gdyby trafił, cała ta saga o Górniku i pucharze nie miałaby miejsca.
Ale o tym jakoś cicho:))))