piątek, 11 października 2024
Strona główna » Superpuchar: Aleksander Dziewa kontra Śląsk Wrocław – czas na pierwsze starcie
PLK

Superpuchar: Aleksander Dziewa kontra Śląsk Wrocław – czas na pierwsze starcie

15 komentarzy
Niespełna dwa tygodnie temu Śląsk i King rozegrały świetny sparing we Wrocławiu, którego nie mogli obejrzeć kibice. Padł remis. W niedzielę w Radomiu mecz będzie musiał wyłonić zwycięzcę – triumfatora Superpucharu Polski. Pierwsza poważna walka Aleksandra Dziewy ze swoim byłym klubem z Wrocławia przykuje uwagę kibiców PLK.

Aleksander Dziewa pochodzi z Konina, lecz koszykarsko ukształtował się we Wrocławiu, do którego trafił w 2016 roku, mając 19 lat. To ze Śląskiem obecny reprezentant Polski przeżywał pierwsze poważne rozczarowania (przegrany finał playoff I ligi w 2019 roku) i to z nim sięgał po pierwsze, prawdziwe sukcesy – takie jak mistrzostwo Polski z 2022 roku i brązowe oraz srebrne medale.

Występ Dziewy przeciwko swojej byłej drużynie to jednak tylko jedna z trzech ciekawych historii, które rysują się przed finałem turnieju o Superpuchar Polski.

Walka o kontrolę tempa

Po pierwszej połowie meczu Kinga z Treflem zostałem pozostawiony z przekonaniem, że szczecinianie mieli właściwie tylko jeden słaby punkt – nie byli w stanie ograniczyć punktów z szybkiego ataku Trefla. Oczywiście mowa o tym konkretnym meczu. Gdyby sopocianie nie punktowali po kontrach, kto wie czy dobiliby do 20 punktów w trakcie pierwszych dwóch kwart.

King jeśli chodzi o powrót do obrony jest więc trochę podejrzany, a w finale czeka go przeprawa z szybko grającym Śląskiem. W starciu z Legią wrocławianie tylko czyhali na możliwość przyspieszenia gry. Decydowali się nawet na rzuty w pierwszych ośmiu sekundach akcji, co przeważnie bywa papierkiem lakmusowym wskazującym, czy dana drużyna chce grać szybko czy nie.

Mam więc wrażenie, że w finale gra będzie się rozchodziła o kontrolę tempa – King w wolniejszym raczej powinien być lepszy, a Śląsk w szybszym.

Energia

Oba zespoły mają w swoich składach zawodników, którzy są w stanie z ławki (bądź też od razu grając w pierwszej piątce) dać drużynie wiele energii. W półfinale z Legią Kenan Blackshear był wręcz nieoceniony, jeśli chodzi o łatanie dziur na boisku. Dawał Śląskowi tak bardzo potrzebne zbiórki, bronił zawodników z wielu pozycji i napędzał kontrataki. Dobrze jest mieć w zespole gościa, który czerpie radość z gry i wręcz emanuje z niego chęć walki o każdą piłkę.

Podobnym graczem, też wciąż jeszcze młodym, jest Kassim Nicholson z Kinga. Amerykanin, podobnie jak Blackshear, nie jest może materiałem na gwiazdę ligi, ale może być pożytecznym zadaniowcem, w roli tak zwanego glue guya.

Obaj gracze są duzi, jak na swoją pozycję obaj są wszechstronni i bardzo chcą, co było widać już w pierwszym meczu. W niedzielnym finale, każdy zastrzyk energii będzie dla Kinga i Śląska nieoceniony, więc znaczenie obu koszykarzy może być naprawdę duże. Trzeba jednak pamiętać, że gra dzień po dniu jest naprawdę wymagająca.

Kto w niedzielę na parkiet wniesie większe pokłady energii, ten zapewne zdobędzie trofeum.

Wielka próba Aleksandra Dziewy

Nie ma co ukrywać, transfer Aleksandra Dziewy do Szczecina nie spotkał się z wielką akceptacją ze strony kibiców Śląska. Na reprezentanta Polski wylało się trochę hejtu i kto wie, czy właśnie nie okaże się on czynnikiem motywującym Dziewę. Nawet jednak jeśli Aleksander będzie w stanie odłożyć emocje na bok – wszelkie, nie tylko złość, ale i sentyment – to i tak koszykarsko powinien stanowić w niedzielnym finale ogrormny problemem dla Śląska.

Dziewa rozpoczął mecz z Treflem na pozycji numer 4. Obecnie w składzie Śląska jest tylko jeden obrońca na reprezentanta Polski w takiej konfiguracji – to Ajdin Penava, który w finale ma zagrać, choć w sobotę jeszcze go z drużyną nie było, co może być małym problemem. Angel Nunez fizycznie jest dużo słabszy niż Dziewa i tu mogą czekać Śląsk duże problemy. Oczywiście to wszystko przy założeniu, że Aleksander będzie skuteczny (a nie był z Treflem) i aktywny na deskach (a był, nawet bardzo).

Już po sparingach było widać, że atak Kinga będzie szedł przez Dziewę. W starciu ze Śląskiem powinno to być tym bardzo widoczne.

15 komentarzy

Paweł J 29 września, 2024 - 06:54 - 06:54

Nie powiedziałbym, że Nunez jest dużo słabszy od Dziewy. Myślę, że może go z powodzeniem bronić, tymbardziej że jest od niego bardziej zwinny. Choć może mieć trochę problem z bronieniem go tyłem do kosza.

Odpowiedz
Tomek 29 września, 2024 - 11:00 - 11:00

Dokładnej, AD ma masę ale fizycznie jest bardzo przeciętny. Do tego Nunez jest szybszy, bardziej skoczny i ma lepszy zasięg. Bardziej Dziewa nie poradzi sobie broniąc Nuneza na dystansie niż Nunez broniąc Dziewy pod koszem.

Odpowiedz
Paweł J 29 września, 2024 - 12:18 - 12:18

Dziewę to trzeba bardziej bronić na dystansie bo chłop dużo za 3 ostatnio rzuca. Pod koszem sobie z nim poradzą.

Odpowiedz
Wandaconiemcaniechciała 29 września, 2024 - 08:19 - 08:19

Śląsk dużo słabiej broni niż Trefl, więc powinno być dobrze. Wilki aauuuu!

Odpowiedz
Paweł J 30 września, 2024 - 22:26 - 22:26

Słabiej bronił?

Odpowiedz
Tomecki 29 września, 2024 - 09:06 - 09:06

Dobrze, że Olek się rozwija. Tak jak mówiłem, jego nie interesował dwuletni kontrakt (z WKS), bo liczy na zagranicę. z Hamburgiem przelicytował, a King zaoferował munrok i będzie mieć z niego dużo pożytku, bo Meier stał się dość jednostronnym graczem. Co do meczu, Wandzia, Śląsk ma teraz pięciu rozgrywających i jeśli zabiegają Mazurczaka to zamiast „auu” będzie „miau miau”. 🙂

Odpowiedz
Wandaconiemcaniechciała 29 września, 2024 - 09:14 - 09:14

Nie ilość a jakość rozgrywających się liczy. Ponitka, Wiśniewski lol, a zapomniałem o grubym. To wygląda jak lazaret

Odpowiedz
Kobra 30 września, 2024 - 10:25 - 10:25

No i co Wando… – Lazaret ograł Kinga i wymusił na Mazurczaku 7 strat! co prawda zagrał ogólnie dobry mecz, ale jednak King przegrał, Śląsk odrobił dużą stratę i wybronił końcówkę, więc jednak to rozgrywający WKS-u dali finalnie radę! Wiśnia to zapchajdziura, ale jest 4 graczy którzy umieją grać z piłką, widać było to wczoraj, nawet taki niedoświadczony w Europie K. Blackshear pokazał jaki ma potencjał. No i finalnie Puchar jedzie do Wrocławia!

Odpowiedz
Tomek 29 września, 2024 - 10:59 - 10:59

Wiśniewski nie gra, on jest na ławce i nie ma sensu go liczyć, bo to poziom 1 ligi.
Można się śmiać jak gruby wygląda ale on ma podłogę tam gdzie Mazurczak ma sufit. Kabaret to jest robienie gwiazdy z Mazurczaka, typa który gra w polskiej lidze, nie liczącej się w Europie. A NBA to Mazurczak widział w tv i z trybun, tak jak tutaj komentujący, w przeciwieństwie do grubego, który tam nie tylko był ale jeszcze grał.

Odpowiedz
Wandaconiemcaniechciała 29 września, 2024 - 11:22 - 11:22

Tomuś nie liczy się kto robił coś kiedys tylko teraz. Gdyby był taki dobry grałby w NBA a nie średniaku ligi polskiej. NBA po prostu go wypluło, jak poranną flegmę

Odpowiedz
Tomek 29 września, 2024 - 13:21 - 13:21

Miałem skomentować ale w sumie szkoda mi czasu tracić na taki słaby trolling paprykarzu.

Odpowiedz
Paweł J 29 września, 2024 - 12:12 - 12:12

King też bez rewelelacji wyglądał w finale. Szczególnie podkoszowi Kinga nic nie okazali specjalnego. Z Mazurczakiem będzie jak z Martinem w finałach, wysoki Cuthberson go przykrył i chłop miał problem. Teraz na Mazurczaka jest tylu wyższych i silnych obrońców, że może mieć problem.

Odpowiedz
Tomek 29 września, 2024 - 13:24 - 13:24

Daj się paprykarzowi nacieszyć, w Szczecinie przez lata same przegrywy, Pogoń do dziś bez żadnego tytułu, King zdobył raz mistrza chłopak i oszalał z podniecenia.

Odpowiedz
Wandzia 29 września, 2024 - 15:18 - 15:18

Tomuś Śląsk ostatni w tabeli uaktualnij info.

Odpowiedz
M 30 września, 2024 - 15:20 - 15:20

Ostatni to chyba w noge 😀
Ostatni to jest Zastal, bo poki co nie bylo kolejki i alfabetycznie ustawili 😀

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet