Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Anwil do Lublina, podobnie jak ostatnio do Gdyni, pojechał bez chorego Tomasa Kyzlinka, a dodatkowo przed meczem decyzja odnośnie gry Luke’a Petraska (stłuczone kolano) ponownie była negatywna. Włocławianie więc znów musieli liczyć na świetny mecz w ataku duetu Victor Sanders – Jakub Garbacz. O ile ten drugi rzeczywiście dalej trafiał jak natchniony (22 punkty, 5/9 za 3), tak amerykański lider Anwilu pudłował na potęgę (17 punktów, 4/17 z gry).
Pod względem skuteczności nie popisał się także rodak Sandersa, czyli Amir Bell, który trafił 3 z 10 rzutów z gry. Trener Przemysław Frasunkiewicz jednak o atak swojej drużyny nie miał po meczu pretensji. Mówił, że zawiodła skuteczność, ale nie realizacja założeń. Odmienne zdanie miał na temat obrony ekipy z Włocławka – niektórzy zawodnicy śpią – skwitował.
No i rzeczywiście – niejednokrotnie zawodnicy Anwilu byli po prostu spóźnieni do strzelców Startu. Było także sporo błędów w komunikacji przy zmianach krycia. Lublinianie w sumie z 31 prób zza łuku trafili 15, co daje świetną skuteczność bliską 50%. Bolesne były zwłaszcza trójki Tomislava Gabricia, który korzystał właśnie z tych dziur i nieporozumień w obronie Anwilu.
Znakomite wejście do drużyny notuje także Daniel Szymkiewicz, który wygryzł z rotacji Jakuba Karolaka. Szymkiewicz ma jednak argumenty – fizycznie przeciwstawił się obwodowym Anwilu, a do tego trafił wszystkie 3 oddane trójki. Można odnieść wrażenie, że Daniel w trakcie przerwy, jaką ostatnio miał, mocno popracował nad rzutem.
Goście z Włocławka w czwartej kwarcie złapali jeszcze kontakt z rywalem, ale kolejne rzuty Sandersa, które potencjalnie mogły przynieść przełamanie, także były niecelne. Start wygrał 88:80 i tym samym włącza się do walki o miejsce w top4 po rundzie zasadniczej i przewagę własnego parkietu w play off. Bilans 13-9 mają również Dziki Warszawa i Arged BM Stal Ostrów Wlkp. – przed tą grupą już tylko raczej nieuchwytny Anwil (18-4), Trefl Sopot (15-6) i King Szczecin (14-8).
3 komentarze
Kiedy w końcu odejdzie się od tej idiotycznej zasady, że za przegrany mecz jest 1 punkt? 2 za wygraną, 0 za przegraną. Straszna patologia później w tabeli.
a ty skąd się urwałeś? Patologię jakąś widzisz? Basket jest dla ludzi o drobinę bardziej kumatych.
No ty na pewno nie jesteś kumaty skoro nie zrozumiałeś prostego tekstu, złożonego z 3 zdań.