Wycieczka na mecze NBA – zobacz Jeremy’ego Sochana w San Antonio! – info i zapisy >>
Całkiem atletyczny zespół z Sopotu w Stargardzie został wręcz zgnieciony przez fizyczną obronę Spójni. Zaledwie 66 punktów Trefla to po części także „zasługa” fatalnej skuteczności, ale przecież skądś się te pudła brały. Tak grający zespół Sebastiana Machowskiego spokojnie może bić się o miejsce w pierwszej czwórce przed playoff, które dałoby przewagę parkietu w ćwierćfinale.
O miejsce w czwórce mogłoby być Spójni nawet łatwiej, gdyby nie gafa sztabu trenerskiej w samej końcówce. Gospodarze, którzy przegrali pierwszy mecz 12 punktami, a teraz prowadzili różnicą 11 oczek i mieli piłkę w ostatnim posiadaniu. Nie zdecydowali się na rzut, dzięki czemu to Trefl będzie miał tie-breakera w walce o miejsca 4-5.
Ale wcześniej oglądaliśmy naprawdę mocne 39 minut Spójni. To już nie był tylko głównodowodzący Courtney Fortson, któremu tym razem zaledwie dwóch zbiórek zabrakło do triple double. Podkoszowi ze Stargardu, Barett Benson i Ajdin Penava byli wyraźnie lepsi od osamotnionego Wesa Gordona. Cztery bardzo ważne trójki trafił też weteran Paweł Kikowski.
Trefl wyglądał na zespół bardzo zmęczony po wygraniu i świętowaniu Pucharu Polski. Gracze Żana Tabaka nie tylko trafili bardzo mizerne 25/66 rzutów z gry (38%), ale mieli też podobną (nie)skuteczność rzutów wolnych – 7/18! Pudłowali Freimanis, Pluta i Wells, Zyskowski dostał tylko 5 rzutów w meczu, a Jean Salumu doznał urazu. Sopocianie zupełnie nie przypominali zespołu, który zwyciężył w Lublinie.
Spójnia kontynuuje znakomity sezon, już ma bilans 13-8. Już w następnej kolejce w Stargardzie uczta o potrójnej pikanterii – derbowy pojedynek z Kingiem Szczecin. W takiej formie (i po zwycięstwie w pucharze) to zespół Machowskiego będzie faworytem.
Wycieczka na mecze NBA – zobacz Jeremy’ego Sochana w San Antonio! – info i zapisy >>