Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Naprawdę dobry transfer w środku sezonu potrafi odmienić oblicze drużyny. I takim przechwytem wydaje się być właśnie Courtney Fortson. Doświadczony amerykański rozgrywający wnosi koszykarskie umiejętności, ale przede wszystkim dodaje Spójni energii, której jej na początku brakowało. Z nim zespół ze Stargardu stał się waleczny, zadziorny wręcz, gra w zupełnie innym tempie.
I od początku meczu z Arką napędzana przez Fortsona Spójnia dokładnie tak wyglądała – ofensywny zespół, mocno atakujący rywala i kosz. Efekt? Aż 15 osiągniętych rzutów wolnych w 10 minut i prowadzenie 26:22 po 1. kwarcie.
Arka grała bez Jamesa Florence’a, ale za to już z Billym Garrettem. Niedawny lider Czarnych już w debiucie dostał ważną rolę w zespole z Gdyni, ale widać było, że ma spore zaległości. W kilka pierwszych minut na parkiecie, obok 7 punktów, zanotował też aż 4 straty. Kilka razy pod koszem ładnie znalazł się niezniszczalny Adam Hrycaniuk, jednak do przerwy gdynianie przegrywali 34:41.
Po przerwie Spójnia pokazała mocniejszą obronę, a pod koszami rozszalał się Shawn Jones. Bardzo nieskuteczna Arka zaczęła tracić dystans, a gospodarze grali swoje najlepsze minuty w sezonie. Pod koniec trzeciej kwarty, po serii trafień Jordana Mathewsa, było już nawet 66:44! Mecz był rozstrzygnięty.
Najważniejszy gracz meczu, Fortson skończył z 16 punktami, 5 zbiórkami i 11 asystami. Jones zanotował 18 punktów i 11 zbiórek. W Arce Billy Garrett zdobył 12 punktów, ale trafił tylko 3/11 z gry. Goście po przerwie zostali zatrzymani na zaledwie 27 punktach.
Statystyki z meczu PGE Spójnia Stargard – Suzuki Arka Gdynia >>