Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Jeśli kibice z Włocławka, zmierzając w niedzielne popołudnia na mecz obawiali się, że ich koszykarze trzy dni przed finałem FIBA Europe Cup z Cholet stracą mnóstwo sił, już pod koniec pierwszej kwarty z GTK mogli odetchnąć z ulgą. Sprawę błyskawicznie wyjaśnił Victor Sanders. Amerykanin, który w ostatnich tygodniach staje się głównym motorem napędowym Anwilu błysnął po raz kolejny – w ciągu zaledwie 150 sekund trafił trzy razy za 3 i wyprowadził swój zespół na kilkunastopunktowe prowadzenie.
W tym momencie emocje związane z końcowym wynikiem tego spotkania się właściwie skończyły. Zespół z Gliwic nie był w stanie pod względem sportowym podjąć walki z silniejszym rywalem. W pierwszej kwarcie koszykarze GTK ledwo uzbierali 9 punktów.
Gdy w połowie drugiej kwarty trzecim przewinieniem ukarany został doświadczony rozgrywający gości Earl Rowland, ich gra kompletnie stanęła. Próbujący zastępować Amerykanina Mateusz Szlachetka okazał się bezradny. Był w stanie jedynie przeprowadzić piłkę na połowę rywali i podać ją do stojącego najbliżej rywala.
Trener gości Maros Kovacik był tak przybity niemocą drużyny bez Rowlanda, że jeszcze na ostatnią akcję drugiej kwarty wpuścił go na boisko. Ale Słowak też nie sprawiał w niedzielę wrażenie człowieka wierzącego w sukces i szczególnie zdesperowanego. O pierwszą przerwę poprosił dopiero dwie minuty przed zakończeniem pierwszej połowy.
Walczący o utrzymanie w PLK koszykarze GTK mentalnie we Włocławku nie sprawiali wrażenia drużyny, która w końcówce sezonu z determinacją może walczyć o ligowy byt. Terrance Ferguson dopiero po dobrych pięciu minutach gry wykazał oznaki zmęczenia objawiające się pierwszą kroplą potu. Gdy wykonywał wolne i po pierwszym rzucie chciał przybić piątki z kolegami stojącymi przy „trumnie” – żaden z nich jego zamiaru nie zauważył. Gdy wyciągnął ręce do tyłu, licząc na reakcję kolegów stojących za linią rzutów za 3, napotkał jedynie powietrze. Kątem oka spojrzał do tyłu. W pobliżu nie było żadnego z jego kolegów.
GTK czekają jeszcze w tym sezonie trzy mecze – w Gliwicach z Kingiem oraz Czarnymi i w Toruniu. Jeśli zespół Kovacika zaprezentuje się w nich równie anemicznie jak we Włocławku, za niespełna trzy tygodnie będzie już w I lidze.
Najwięcej punktów dla Anwilu zdobyli w tym pozbawionym historii meczu Victor Sanders (18) i Luke Petrasek (15). W GTK Ferguson uciułał 14.
Największą atrakcją późnego popołudnia była wizyta Jeffa Nordgaarda. Amerykanin pojawił się we Włocławku niemal 30 lat po tym, gdy zdobywał z Anwilem pierwszy w jego historii tytuł mistrzowski w ramach cyklu „ESENcja drużyna 30-lecia”. Próbował nawet skopiować swój wyczyn sprzed 20 lat – rzut za 3 z Sopotu, który de facto przesądził o zwycięstwie w tamtejszej serii z Prokomem Treflem Sopot.
Po meczu Nordgaard długo składał autografy w obleganym przez kibiców sklepiku klubowym w Hali Mistrzów.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>