Strona główna » Sobota w PLK: Morderca w masce wykonał egzekucję na Legii! Trefl zatrzymał Górnika
PLK

Sobota w PLK: Morderca w masce wykonał egzekucję na Legii! Trefl zatrzymał Górnika

0 komentarzy
Martins Laksa dwoma ciosami w postaci celnych trójek w końcówce meczu z Legią przesądził o wygranej GTK 88:85. Ekipa z Gliwic dzięki temu zwycięstwu zachowała szanse gry w turnieju finałowym o Puchar Polski. Mistrz Polski z Sopotu w końcówce meczu z Górnikiem nie dał szans beniaminkowi z Wałbrzycha, ale Żan Tabak wciąż nie jest z gry i sytuacji swojego zespołu zadowolony.

Gdybyśmy mogli wybierać jednego gracza spośród tych, którzy w ostatnich latach najczęściej przewijają się przez polskie parkiety, któremu chcielibyśmy powierzyć decydujący o zwycięstwie rzut za 3 punkty w końcówce meczu Martins Laksa mógłby się znaleźć w pierwszej dziesiątce. Dla 34-letniego Łotysza obecny sezon jest już czwartym spędzonym w PLK i jednocześnie pierwszym, w którym nie może się – póki co – pochwalić skutecznością rzutów z dystansu powyżej 40 procent.

Ale ten z końcówki meczu z Legią miał dla GTK wartość zdecydowanie większą niż 3 punkty. Zapewnił drużynie z Gliwic dwa bardzo istotne punkty meczowe.

Biorąc pod uwagę fakt, że chwilę wcześniej rzutem z podobnej pozycji tylko z drugiej strony boiska Łotysz doprowadził do remisu 85:85, można tylko zachodzić w głowę nad jednym – gdzie myślami byli wówczas obrońcy Legii, czy nie powinni być bliżej Łotysza. Tak zdecydowanie bliżej. Przecież nie był to też pierwszy rzut tego gracza w decydujących momentach meczu, który oddał w tym sezonie. Pamiętacie tę końcówkę meczu ze Startem? Jeśli nie, gwarantujemy: przedstawiciele zespołu z Lublina pamiętają ją i tę akcję wciąż bardzo dobrze.

Różnica jest jednak zasadnicza! Pierwszy rzut Laksa oddawał przy opustoszałych trybunach w Gliwicach, a w sobotę trafiając wprawił w ekstazę sporą jak na gliwickie standardy grupę fanów basketu. Dzięki tej wygranej GTK z bilansem 6-6 kończy rok kalendarzowy bliżej pozycji wicelidera (ma tylko 2 punkty straty do Trefla!) niż miejsca spadkowego (3 punkty przewagi nad MKS). Ekipa Pawła Turkiewicza ma całkiem realne szanse walki o występ w lutowym turnieju finałowym o Puchar Polski w niedalekim Sosnowcu.

– To niesamowite uczucie ograć tak znaną drużynę jak Legia. Udało nam się to, choć nie graliśmy najlepiej, popełniając zbyt wiele strat. Sam też nie jestem ze swojego występu szczególnie zadowolony. Pokazaliśmy jednak charakter, walcząc do końca i mieliśmy trochę szczęścia. Wcześniej jednak na to szczęście zapracowaliśmy – mówił Laksa, który mecz zakończył z 14 punktami (6/10 z gry).

Poza Łotyszem w zespole GTK wyróżniał się jak zwykle Mario Ihring (14 punktów, 11 asyst), a pod koszami świetnie walczył Malik Toppin (15 punktów i 11 zbiórek).

– Jesteśmy drużyną, która może w tej lidze wygrać z każdym, jak również z każdym polec. Popełniliśmy dziś 20 strat, to zdecydowanie zbyt dużo, ale szczęściu w końcówce potrafiliśmy pomóc. Bardzo cieszy mnie to, że wspierało nas tylu kibiców, bo to przecież dla nich gramy – mówił trener GTK Paweł Turkiewicz.

W Legii sytuację starał się jak zwykle ratować Kameron McGusty (23 punkty, 8/10 z gry), ale grając bez leczącego uraz Mate Vucicia (a nie grał także Dominik Grudziński) warszawianie wyraźnie przegrali walkę pod tablicami (zbiórki 21:35).

– Klasyczny mecz, o którym zadecydowało jedno posiadanie. Nasi rywale trafiali, a my pudłowaliśmy – komentował krótko trener warszawian Ivica Skelin.

Legia jeszcze w czwartej kwarcie prowadziła nawet 9 punktami,. Jeszcze niespełna dwie minuty przed końcem miała ich o pięć więcej od gospodarzy (79:84). Przy zaledwie 7-osobowej rotacji w końcówce jej graczom mogło po prostu zabraknąć sił. Po tej porażce straciła pozycję wicelidera tabeli na rzecz Trefla.

Mistrzowie Polski długo w sobotę męczyli się w starciu z Górnikiem Wałbrzych, jeszcze w trzeciej kwarcie przegrywali nawet 11 punktami. Ostatecznie beniaminka zdołali zatrzymać świetnym atakiem, zdobywając w drugiej połowie aż 61 punktów. Najwięcej rzucili ich dla Trefla reprezentanci Polski – Jakub Schenk (23, 7/13 z gry) i Jarosław Zyskowski junior (22, 7/12).

– W pierwszej połowie Trefl zdobył tylko 6 punktów z pomalowanego, a w całym meczu miał ich aż 32. To właściwie mówi wszystko o tym, w jaki sposób po zmianie stron nasza gra się posypała – komentował trener Górnika Andrzej Adamek.

Szkoleniowiec Trefla Żan Tabak nie przeceniał wartości zwycięstwa.

– Nie możemy mówić, że rozwiązaliśmy problemy i nasza drużyna przypomina tę z początku sezonu, także ze względu na zmiany w składzie. Przecież wciąż staramy się wdrożyć w nasz system dwóch nowych graczy. Nie sądzę też, byśmy byli w stanie, biorąc pod uwagę fakt, jak mało ze względu na występy w EuroCup mamy czasu na treningi rozwiązać swoje problemy w najbliższym czasie. Musimy się jednak starać jak najczęściej wygrywać – mówił Chorwat.

Trefl mimo kłopotów kończy 2024 rok z bilansem 8-4 jako samodzielny wicelider PLK. Górnik zajmuje piąte miejsce, z takim samym dorobkiem (7-5) jak dwa wyprzedzające go lepszym dorobkiem małych punktów drużyny z Warszawy.

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet