Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Podopieczni Ertugrula Erdogana jeszcze w połowie drugiej kwarty tracili do Startu sześć punktów – przegrywali 31:37. Ale koszykarska rzeźnia, której w kolejnych 25 minutach dokonali na gospodarzach, musiała zrobić wrażenie, nawet biorąc pod uwagę wszelkie niedostatki rywala.
69:33. Wow.
Śląsk jeszcze przed przerwą uzyskał kilkupunktową przewagę, którą później jedynie stopniowo powiększał. 30-punktowa wygrana 100:70 świetnie oddaje różnicę dzielącą tego wieczoru oba zespoły.
Wrocławianie znów przypominali ligowego dominatora, którym był na początku sezonu, wygrywając 14 kolejnych meczów. Najwięcej punktów – po 14 – zdobyli dla nich Jeremiah Martin, Aleksander Dziewa i Vasa Pusicia. Trener Erdogan wpuścił na parkiet 11 zawodników, z których każdy zagrał co najmniej 9 minut. Najwięcej – 29 – spędził na boisku Martin.
Wydarzeniem meczu był powrót do gry w PLK po długiej, rocznej przerwie Jakuba Karolaka. Rodowity lublinianin w ciągu 16 minut pokazał to, z czego słynie – trafił 3 z 4 trójek.
Karolak dorobek powiększył o 4 zbiórki, 3 przechwyty i asystę. Wygląda na to, że może spełnić marzenia części kibiców Śląska i na dobre pozbawić miejsca w rotacji Justina Bibbsa. Amerykanin był jedynym zawodnikiem mistrzów Polski, który cały mecz ze Startem spędził na ławce rezerwowych.
W dość apatycznie wyglądającej na tle Śląska drużynie Startu wyróżniał się Dayshon Smith, który oprócz 18 punktów zaliczył 10 asyst.
PEŁNE STATYSTYKI Z MECZU START – ŚLĄSK
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>