Czarni zagrali w sobotę już bez Jamelle’a Haginsa, który w kończącym się tygodniu postanowił z dnia na dzień odejść oraz wciąż bez Lorena Jacksona (skręcona kostka). Zaprezentowali się jako ekipa agresywna w obronie, notując już 7 przechwytów w pierwszej połowie. Pozwolili wicemistrzom Polski na zdobycie zaledwie 30 punktów w trakcie dwóch pierwszych kwart. Choć to dopiero drugi mecz Czarnych z nowym trenerem na ławce, rysuje się chyba nowa, ciekawsza defensywnie twarz zespołu.
Momentami – naprawdę intrygująca! Takiej waleczności i zadziorności przez pełne 40 minut ze strony ekipy ze Słupska nie uświadczyliśmy od dawna. Tymczasem przecież słupszczanie grali tylko w siedmiu, a za chwilę ich skład się poszerzy. Dla Robertsa Stelmahersa takie sytuacje nie są jednak obce. Łotysz już w sezonie 2016/17 w Słupsku był w stanie działać cuda. Brak pierwszej „jedynki” nie przeszkodził w tym, by Czarni w Szczecinie dzielili się piłką i grali przyjemnie dla oka. Stelmahers w półtora tygodnia zdołał przeorganizować ofensywę zespołu, stawiając większy nacisk na grę bez piłki. Dodatkowo wykrzesał z zawodników wolę walki, która okazała się z sobotę decydująca.
Pięć trójek Michała Nowakowskiego (16 punktów, 6 zbiórek), zbiórki Justice’a Suienga (8, do tego 17 punktów) i trafienia Alexa Steina (29 punktów) – to, a także dobra gra w obronie pozostałych graczy, wystarczyło, by grając w siedmiu sportowo lekko spoliczkować wicemistrza Polski na jego parkiecie. Łotewski trener Czarnych pytany o zmiany w składzie i o poszukiwaniach nowego środkowego mówił jasno, że „szuka fightera”.
King w sobotę ani przez moment nie przypominał drużyny, która w tym sezonie miałaby się włączyć do walki o medale. nie pozwolili gospodarzom na żaden zryw, kilka punktów z rzędu z ich strony było od razu “kasowane” przerwą na żądanie gości. Szczecinianie sprawiali wrażenie jakby rywali, słysząc o ich problemach związanych z odejściem Haginsa, po prostu zlekceważyli. Co właściwie potwierdzał po meczu trener Kinga Arkadiusz Miłoszewski.
Do tego meczu wicemistrzowie Polski przystąpili po raz pierwszy w tym sezonie PLK z szóstką obcokrajowców po wpłacie 100 tys. do kasy PLK za dodatkową licencję. Dzięki czemu do rotacji wrócił Kassim Nicholson. Drużynie ze Szczecina to w żaden sposób nie pomogło.
7 komentarzy
Powoli zbliża się koniec Miłoszewskiego, jeszcze przyznał że zlekceważyli przeciwnika ♂️
Oslabiony slask sobie poradzil to king sobie nie poradzi z przeplaconym dziewa i 6 stranieri ? Litosci.
bada bum pierdut
W dodatku przed Kingiem nie ma perspektyw, Mazurczak już w tym sezonie nie zagra. Śląsk natomiast jest ba fali wznoszącej.
To kolejna porażka Kinga – po Arce i Starcie – bo:”zlekceważyli rywala”. Tu nie ma drużyny, to zlepek zawodników o nic nie walczących: kontrakty ok,, okoliczności przyrody ok,, wymagań brak, ZERO zaangażowania. Sportowo Czarni spoliczkowali Kinga, a swoją postawą King kolejny raz strzelił w mordę kibicom.
Miły pokazał, że umie dwie rzeczy: dawać buńczuczne wywiady i grać pełnym, „drogim” składem. Choć to drugie nawet nie zawsze i nie do końca.
Teraz pokaże, czy potrafi w kryzysy.
Co Wy piszecie?
Jak King spoliczkowany to jak nazwać wynik Legii z Treflem?
Panowie, czy ten portal to taki koszykarski Pudelek?
Dajcie spokój z takim żartem.
to pudelek plus oaza dla anonimów.