Gdy w sezonie 2017/18 Mario Ihring zaliczał swój sześciomeczowy epizod w drużynie Anwilu, był jeszcze nastolatkiem. Kamil Łączyński, wówczas koszykarz niespełna 29-letni, właśnie wchodził w swój sportowy prime – lada moment miał zostać dwukrotnym mistrzem oraz MVP finału. W sobotę spotkali się na tym samym parkiecie, na którym przed laty rywalizowali podczas treningów.
Polski weteran odparł atak dużo młodszego kolegi, który ze średnią 9.3 asysty jest najlepiej obecnie podającym zawodnikiem PLK sezonu 2024/25. Łączyński mecz z GTK zakończył z double-double (15 punktów i 11 asyst). Ihring też był świetny – trafił 8 z 10 rzutów z gry, zdobył 19 punktów, miał 10 asyst, a także 6 zbiórek. Jego drużyna na zwycięstwo we Włocławku nie miała jednak szans.
Anwil zagrał w tym meczu bez lekko kontuzjowanych w trakcie poprzedniego meczu FIBA Europe Cup z Charleroi Luke’a Nelsona i Justina Turnera. W jego grze brakowało błysku, szczególnie gdy Łączyński siadał na ławce. Weteran znów musiał więc spędzić na boisku niemal 30 minut, by ofensywna gra jego drużyny zanadto nie cierpiała. Gospodarze szybko narzucili swoje warunki, w pierwszej połowie zdobyli aż 55 punktów i schodząc do szatni mieli nad rywalami 19-punktową zaliczkę.
Na początku trzeciej karty Anwil ponownie – niczym w trakcie ostatniego, przegranego z Belgami meczu pucharowego – dopadła niemoc. Tym razem nie trwała jednak przez całą drugą połowę. Można było odnieść wrażenie, że sztab szkoleniowcy włocławian – niczym na zdjęciu Michalaka, które ilustruje tę relację – miał tym razem wszystkie poczynania swoich podopiecznych pod kontrolą.
Zespół Ernaka mógł tego wieczoru liczyć na kilku zawodników poza Łączyńskim, więc zdołał opanować sytuację. Kolejny więcej niż solidny mecz rozegrał Michał Michalak (14 punktów, 10 zbiórek, 7 asyst), niebywale skuteczny był DJ Funderburk (24 punkty, 9/10 z gry), a swoje zrobili także Nick Ongenda (14 pkt, 5/5 z gry) oraz Karol Gruszecki (12 punktów).
W zespole gości oprócz czarującego momentami Ihringa najlepsze wrażenie pozostawił po sobie Chris Czerapowicz, który zdobył aż 25 punktów, zdecydowanie najwięcej w sezonie – więcej niż w trzech poprzednich meczach. Malik Toppin dorzucił 14 punktów, a Łukasz Frąckiewicz 13.
Z wynikiem 10-0 Anwil pozostaje oczywiście zdecydowanym liderem tabeli PLK i tej pozycji na pewno przed świętami już nie straci. Kolejny mecz włocławianie, być może już w pełnym składzie (przerwa w grze Nelsona i Turnera ma trwać tylko kilka-kilkanaście)dni, rozegrają 23 grudnia podejmując Arkę Gdynia. W drugi dzień świąt włocławian czeka szlagier ze Śląskiem w Hali Stulecia.