Strona główna » Sanders w roli lidera, a Anwil w finale. Co zadecydowało?

Sanders w roli lidera, a Anwil w finale. Co zadecydowało?

0 komentarzy
Cztery cechy załatwiły Anwilowi występ w finale FIBA Europe Cup – mądrość (sztabu i weteranów), sumienność (koncentracja i realizacji planu), przebojowość (Victora Sandersa) i fizyczność (wykorzystanie przewagi centymetrów). Podsumowujemy półfinałowy dwumecz z fińskim Karhu Basket.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Mądrość

Sztab Anwilu znany jest z dobrego przygotowania do meczu, tzn. z dobrej diagnozy słabych i mocnych punktów rywali oraz pomysłów na ich wykorzystanie i zneutralizowanie. Taktyka Przemysława Frasunkiewicza jest więc elastyczna, dostosowana do przeciwnika (o match upach słyszeliśmy przecież nie raz), oparta na koszykarskich usprawnieniach (adjustments).

Plan na Karhu sprawdził się w 100 procentach. Na pewno pomogła rywalizacja z Finami w fazie grupowej i bazowanie na zgromadzonym już wtedy materiale skautingowym. Trener Frasunkiewicz na konferencji prasowej jeszcze przed półfinałowym dwumeczem przemycił kilka założeń na tę rywalizację (po meczu z MKS-em). Można było odczuć, że strategia jest gotowa i pozostanie ją tylko zrealizować. 

Włocławianie przede wszystkimi chcieli zabrać Karhu ich grę z wysokimi, zwłaszcza z Danielem Dolencem, który świetnie rzuca z dystansu. Dolenc dwumecz skończył z 5 punktami na koncie w 37 minut gry. W całym sezonie zdobywa średnio ponad 11 oczek na mecz. Odcięcie od gry fińskiego środkowego sprawiło, że atak Karhu musiał funkcjonować na zupełnie innych warunkach – niekomfortowych.

W ataku włocławianie chcieli być przede wszystkim cierpliwi. Chodzi tu po pierwsze o rozbijanie agresywnej obrony na całym parkiecie Finów, ale także o wyszukiwanie korzystnych pojedynków w ustawianej ofensywie. I tak w pierwszym meczu świetnie wyglądała gra przez Michała Nowakowskiego dominującego rywala z pozycji numer 3, a przecież w obu spotkaniach z obwodu nie do zatrzymania były też ataki Victora Sandersa. Wszystko było jednak poprzedzone „przygotowaniem gruntu”, czyli wymuszeniem pożądanej zmiany krycia.  

Sumienność 

Nawet najlepszy plan nie wypali, jeśli jego realizacja zawiedzie. W tym przypadku jednak zawodnicy Anwilu spisali się wzorowo i teorię przekuli w praktykę. W końcu wygrali dwumecz aż 23 punktami. Koncentracja, skupienie na realizacji założeń – było to wszystko widać bardzo wyraźnie. Weterani, ale i młodsi gracze (określenie „mniej doświadczeni” chyba lepiej pasuje) byli po prostu przygotowani – na przeciwnika i stawkę rywalizacji. 

Mecz w Kauhajoki oglądałem uważnie i bardzo rzucił mi się w oczy spokój, który bił od trenera i zawodników. Kojarzycie jakąkolwiek przerwę na żądanie trenera Frasunkiewicza z tego spotkania? Karhu miało mini serie, ale nie było w obozie włocławskim paniki i nerwowości. Dobre przygotowanie procentuje. To tak jak chodzeniem na egzaminy czy sprawdziany – jeśli się przygotowałeś, jeśli umiesz, to czym miałbyś się stresować? 

https://twitter.com/FIBAEuropeCup/status/1643654560626663426

Przebojowość

Po kilku pierwszych meczach Victora Sandersa miałem mieszane odczucia. Z jednej strony miewał przebłyski niezwykłego luzu i techniki (potencjał na gwiazdę), z drugiej strony jednak – w mojej ocenie – grał trochę asekuracyjnie w ataku. W oczy rzucała się mała pazerność na rzucanie i punktowanie – cecha rzadka u Amerykanów z europejskich boisk. 

Trzeba było jednak poczekać, tak jak zresztą na Malika Williamsa, którego sam niesłusznie po 3-4 meczach skreśliłem. Sanders staje się już powoli go to guyem Anwilu. Spolszczając to powiedzenie – liderem na trudne momenty. Ma w sobie ten pierwiastek nieprzewidywalności i błyskotliwości, którego brakowało topornemu i powolnemu Joshowi Bosticowi

https://twitter.com/FIBAEuropeCup/status/1643657974140010497

Bez przebojowości nie można zostać liderem, bez sprawdzenia swojej gorącej ręki po dwóch celnych trójkach, bez udowodnienia kolegom i rywalom swojej wartości w kilku pojedynkach. Sanders tego dowiódł, widać, że ma zaufanie trenera i reszty drużyny. A teraz także kibiców. Był MVP Anwilu w tym dwumeczu, zdaniem fanów był także MVP marca. Jak tak dalej pójdzie, niektóre kluby z PLK będą sobie pluć w brodę, że nie zaryzykowały z jego transferem – nie jest żadną tajemnicą, że jego oferta leżała m.in. na stole szefów Legii Warszawa. 

Fizyczność  

Trener Żan Tabak ostatnio notorycznie wścieka się na sędziów w PLK, że ci gwiżdżą inaczej niż w Europie. Nie popieram narzekania na arbitrów, wszak wszyscy mają naprawdę równe traktowanie w naszej lidze, ale Chorwat z tą inną linią sędziowania ma trochę racji. W meczu w Finlandii wyraźnie można było zobaczyć, jak wiele kontaktu jest przez arbitrów ignorowane. 

Sędziowie dawali grać, pozwalali na zapasy pod koszem i drobny hand checking, ale też puszczali ewidentne faule spóźnionych obrońców. Anwil na szczęście dostosował się do tych warunków i dzięki dużej przewadze centymetrów i mięśni, przekuł taką linię sędziowania w swój atut. Włocławianie wygrali w obu meczach walkę na tablicach. Generowali też masę przewag z gry tyłem do kosza czy korzystali z zasięgu Luke’a Petraska i Williamsa.

Drugi mecz nie był piękny. Był brudny, z wieloma stratami, z walką o każdą piłkę – żeby wygrać taką rywalizację potrzeba mądrości i mięśni. Anwil obie te cechy pokazał bardzo wyraźnie. 

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet