Oczywiście, PLK potrafi zadziwiać, więc zupełnie nie zdziwimy się, jeśli już za kilka dni te słowa odszczekamy, ale to naprawdę mógł być najbardziej efektowny rzut sezonu 2024/25. Takie trafienie, w takim momencie? W takim meczu – drużyn, które mogą nawet do końca sezonu (tą uwagą wlewamy na koniec roku nadzieję w skołatane serca kibiców MKS Dąbrowa Górnicza!) rywalizować o utrzymanie?
Nie wiemy jakich instrukcji udzielał w ostatniej chwili przed wykonaniem drugiego rzutu wolnego przez Jordana Watsona w końcówce graczom podkoszowym Arki Łukasz Kolenda, ale trudno się dziwić gdynianom, że w tej sytuacji – gdy na zegarze pozostawało jedynie 2.7 sekundy, a Michael Ertel musiał rzucać z własnej połowy – nie zdecydowali się na faul.
Choć z drugiej strony – w końcówce tego meczu, a już szczególnie w ostatnich 90 sekundach regulaminowego czasu gry, na boisku działy się takie cuda, że trafienie Ertela na sam koniec właściwie nie mogło już nikogo dziwić. Twarde Pierniki w ciągu 1,5 minuty odrobiły 11-punktową stratę. Ba, tak naprawdę… mogły wygrać bez dogrywki, gdyby kilka sekund przed końcem rzut przy stanie 89:90 trafił jeden z bohaterów torunian Divine Myles (19 punktów).
– W czwartej kwarcie to najpierw rywale trafiali naprawdę trudne rzuty. My wróciliśmy do gry dzięki świetnej obronie, którą wymusiliśmy kilka strat. Tylko dzięki temu mieliśmy później szanse trafić swoje rzuty – mówił Ertel.
25-letni Amerykanin mecz zakończył z dorobkiem 33 punktów (5/10 za 3), a w doliczonym czasie gry załamani gospodarze nie podjęli już z rozpędzonymi Twardymi Piernikami wyrównanej walki. Przegrali tych pięć minut aż 5:16.
– Tydzień temu w podobnych okolicznościach, rozgrywając całkiem niezły mecz. przegraliśmy z GTK. Tym bardziej jestem dumny ze swojego zespołu, bo mentalnie to było dla nas duże wyzwanie. Wszyscy obecni w hali myśleli, że ten mecz się skoczył i Arka wygrała, ale nasi zawodnicy przebywający na boisku wierzyli do końca – cieszył się trener Twardych Pierników Srdjan Subotić.
W zespole Arki najwięcej punktów zdobył Kolenda (23). Po 16 dołożyli Nemanja Nenadić i Stefan Djordjević.
– Zagraliśmy dobre 39 dobrych minut, ale w ostatniej straciliśmy zwycięstwo. Decydujące były straty w ostatniej minucie – ile ich popełniliśmy? 5? 6? To one, a nie trafienie rywala zza połowy zadecydowały o naszej porażce – dodawał trener Arki Nikola Vasilev.
Po tej wygranej Twardych Pierników jedyną drużyną z zaledwie trzema zwycięstwami w trwającym sezonie pozostał MKS. Torunianie (4-8) awansowali na 13. miejsce w tabeli, wyprzedzając lepszym stosunkiem małych punktów swojego niedzielnego rywala oraz Stal Ostrów Wielkopolski.
4 komentarze
W tej lidze absolutnie każdy może wygrać z każdym, typowanie wyników to czysta loteria. Przeważnie mecz wygrywa druzyna, która po prostu bardziej chce wygrać i jest lepiej zmoblilizowana.
Rozsyłasz tę dobrą radę do prezesów, podpisujesz „Wujek” i czekasz na przelewy. Jakie proste?
Kolendzie daleko do bycia liderem. Ertel i Miles pokazali mu jak to sie robi. A cala Arka narobiła w gacie przy press zonie.
Prezesi już to wiedzą, dlatego zatrudniono w Śląsku trenera który potrafi stworzyć dobra atmosferę a w Sokole prezes płacił bonusy za dobrą obronę i zaangażowanie.