Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Gdy przed rozpoczęciem obecnego sezonu kluby PLK pytały agenta Roberta Johnsona juniora o możliwość jego zatrudnienia, otrzymywały informację o zaporowych żądaniach finansowych koszykarza. Oczywiście – jeśli mówimy o możliwościach finansowych nawet najbogatszych polskich klubów. Koszykarz oczekiwał rocznej gaży w wysokości 200 tys. dolarów.
Od tego czasu minęło jednak kilka miesięcy, a Johnson satysfakcjonującej go oferty nie znalazł. Sezon rozpoczął w barwach występującej na zapleczu NBA drużyny rezerw Toronto Raptors. W barwach ekipy o nazwie 905 rozegrał jednak tylko jeden mecz. W ciągu 31 minut spudłował 10 z 12 rzutów z gry i… to by było na tyle. Pod koniec listopada szefowie kanadyjskiej ekipy poinformowali o rozwiązaniu umowy z Johnsonem.
28-letni koszykarz najpewniej niebawem wróci do Europy. Czy po raz trzeci w swojej karierze zwiąże się kontraktem z klubem PLK?
Po raz pierwszy Johnson pojawił się w Polsce w sezonie 2019/20 w barwach MKS Dąbrowa Górnicza. Grał momentami fenomenalnie, ale wystąpił tylko w 10 meczach. Pod koniec listopada po starciu z Anwilem, które skończył z imponującą linijką statystyczną 31 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst, został wykupiony przez rosyjski zespół Parma Perm.
Kolejny epizod Johnsona w PLK był najlepszym momentem jego kariery. Mowa o kilkumiesięcznej przygodzie z Legią Warszawa, z którą w dość sensacyjny sposób zameldował się w wielkim finale playoff, eliminując po drodze Stal i Anwil. Pamiętacie TEN rzut – być może zmieniający losy całej serii półfinałowej Anwil – Legia?
Luke Petrasek pamięta na pewno!
Po zdobyciu srebrnego medalu z Legią Johnson kolejny sezon rozpoczął we włoskiej ekstraklasie. Grał w zespole z Neapolu – tym samym, który obecnie prowadzi Igor Milicić. Statystyki miał solidne (11.6 punktu przy 50-procentowej skuteczności za 3), ale drużyna przegrywała. W trakcie rozgrywek zmienił i pracodawcę, i ligę. Rozgrywki kończył w walczącej o utrzymanie drużynie beniaminka ligi francuskiej. Ekipa Blois w dużej mierze dzięki grze Johnsona (14.2 punktu, 3.8 asysty, 3.0 zbiórki) uniknęła spadku. Przed pozyskaniem Amerykanina miała tylko 6 zwycięstw w 17 meczach, ale sezon zakończyła z bilansem 14-20. Bitwę o pozostanie w ProA drużyna Johnsona wygrała z wielokrotnym mistrzem Francji Pau-Orthez.
Gdy Stal Igora Milicicia wiosną 2022 roku przegrywała w lekko szokujących okolicznościach 0:3 z Legią Johnsona w ćwierćfinale playoff, broniący złotego medalu klub z Ostrowa dysponował największym budżetem w historii. Obecnie Stal nie szasta już aż tak chętnie pieniędzmi, ale – mimo efektownego niedzielnego zwycięstwa ze zdziesiątkowanym przez kontuzje Śląskiem Wrocław – jej szefowie wiedzą, że zmiany personalne w składzie drużyny są nieuniknione. Losy Rodneya Chatmana już jakiś czas temu zostały przesądzone.
Czy Robert Johnson junior może okazać się zawodnikiem, który byłby w stanie odmienić losy Stali? Niewykluczone. Zawodnik w ostatnim czasie znacząco obniżył oczekiwania finansowe. Jest gotowy podpisać w Europie umowę o wartości ok. 15 tys. dol. miesięcznie. Z tego co słychać w Ostrowie – to mniej więcej także górna półka potencjalnych możliwości finansowych Stali. Z naszych informacji wynika, że oferta z wielkopolskiego klubu już kilka dni temu trafiła do agenta Johnsona.
Czy były gwiazdor PLK się na nią skusi? Dobre pytanie. Może chcieć jeszcze chwilę poczekać na propozycję z silniejszej ligi, albo przynajmniej od klubu występującego w europejskich pucharach.
Jeśli jednak Johnson dojdzie do wniosku, że znów chciałby przeżyć większą przygodę w playoff, powinien wracać do Polski. Nie ulega wątpliwości, że doskonale pamięta drogę przebytą z Legią do finału. Choćby z jednego powodu – to jedyny przypadek w karierze tego zawodnika, w którym jego zespół w ogóle zakwalifikował się do playoff.
Stal póki co bardziej w tym sezonie przypomina zespół środka tabeli niż kandydata do walki o mistrzostwo, ale to zespół, który z graczem kalibru Johnsona mógłby nagle zacząć wyglądać zupełnie inaczej. Inna sprawa, że Amerykanin to zawodnik pragnący być w centrum wydarzeń, najlepiej z piłką w ręce. Stal musiałaby w środku sezonu dość diametralnie zmienić styl gry, pogodzić Johnsona z Aigarsem Skele. Byłoby to niewątpliwie największe wyzwanie w trenerskiej karierze Andrzeja Urbana.
Ryzyko? Niemałe. Potencjalny zysk? Kuszący.
Niechby się wydarzyło – Orlen Basket Liga z Robertem Johnsonem juniorem, jego umiejętnościami koszykarskimi i charakterystyczną brodą byłaby ciekawsza od Orlen Basket Ligi bez Roberta Johnsona.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>