Do rozpoczęcia sezonu 2024/25 już tylko 9 dni! W trakcie następnego weekendu trzech medalistów poprzednich rozgrywek oraz zdobywca Pucharu Polski stoczą walkę o Superpuchar. Bilety możecie kupić TUTAJ. Właściwy sezon ligowy ruszy kilka dni później, ale my z pierwszym power rankingiem nie czekamy ani chwili dłużej.
We wtorek przedstawiliśmy cztery drużyny, które naszym zdaniem w najbliższym sezonie może czekać walka o utrzymanie w PLK. Wczoraj cztery, które – biorąc pod uwagę ich obecny skład, możliwości budżetowe oraz wszelkie inne uwarunkowania – powinny walczyć o udział w fazie play-in, mogącej być przecież całkiem ciekawą przygrywką przed właściwą walką w playoff!
Dziś przewidywana dolna połówka czołowej ósemki Orlen Basket Ligi 2024/25, a jutro – elita. Zdradzimy kto tuż przed rozpoczęciem walki o mistrzostwo Polski może i powinien uchodzić za faworyta.
8. Dziki Warszawa
Apetyt Dzików z roku na rok jedynie rośnie i widać to także tym razem. Skład zbudowany tego lata jest zdecydowanie bardziej jakościowy od poprzedniego, a także – po prostu – droższy, co nie tak dawno przyznawał sam prezes warszawskiego klubu Michał Szolc. Jakość, doświadczenie, szeroka rotacja: to wszystko ma przynieść Dzikom grę w playoff w sezonie 2024/25 oraz dobre występy w ENBL.
Dziki pod względem potencjału idealnie wpisują się w grupę drużyn środka tabeli. Czego im brakuje, żeby wspiąć się jeszcze wyżej? Dysproporcja między możliwościami pierwszej piątki a ławki rezerwowych może być tutaj tematem, a na dodatek delikatnym punktem tego składu może okazać się niewystarczająca liczba zawodników potrafiących radzić sobie w izolacjach. W sezonie regularnym systemowa koszykówka preferowana przez trenera Krzysztofa Szablowskiego powinna się jednak sprawdzać bardzo dobrze.
7. Energa Icon Sea Czarni Słupsk
Prezes klubu ze Słupska Michał Jankowski na pewno mógł tego lata mógł być zadowolony ze zbudowania większego budżetu, trener Mantas Cesnauskis z większych możliwości na rynku transferowym, a finalnie – kibice Czarnych z dobrze zapowiadającego się składu. Teraz Czarni muszą zrobić resztę na parkiecie, by tego ciekawego offseason nie zaprzepaścić.
Trener, dysponując większym budżetem, wybierał tym razem bezpieczniej i to powinno być swego rodzaju gwarancją dobrych wyników. Loren Jackson, Alex Stein, Jakub Musiał czy Michał Nowakowski to gracze w realiach PLK sprawdzeni, którzy z marszu wejdą w odgrywanie znaczących ról na parkiecie hali Gryfii. Transfery nowych twarzy także intrygują, bo chociażby Justin Sueing wydaje się mieć w sobie pierwiastek gwiazdy.
Jest jednak kilka niewiadomych w składzie Czarnych – na czele z nowym środkowym. Można na nie patrzyć z optymizmem, lecz nie pozwalają wciągnąć tej ekipy na jeszcze wyższe miejsce.
6. Arka Gdynia
Dla wielu może to być zaskoczenie, że Arkę mam tak wysoko – i ja te głosy zdumienia nawet rozumiem! Za trenerem Arturem Gronkiem raczej sukcesy się ostatnio nie ciągnęły, a tylko trzech obcokrajowców w składzie to zawsze swego rodzaju wątpliwość – czy polska część składu da radę?
Mam jednak przekonanie, że zespół z tak mocnym, wszechstronnym obwodem i bardzo ciekawym środkowym może naprawdę w PLK namieszać. Jestem zdania, że trochę zapomnieliśmy, jak mocni na poziomie PLK mogą być Łukasz Kolenda czy Jakub Garbacz, jeśli tylko dostaną duże role i rzuty. Tymczasem akurat o dystrybucję piłki w tym zespole, choćby z uwagi na postać Jabrila Durhama, się nie martwię.
Arka, w odróżnieniu do Startu z sezonu 2023/24 trenera Gronka, ma także kim bronić. Jeśli gdynianie po tej stronie parkietu nie będą minusowi, to o atak – a zarazem i ich miejsce w ligowej tabeli – się kompletnie nie martwię.
5. Legia Warszawa
Klub ze stolicy, po rozczarowującym – mimo zdobycia Pucharu Polski – sezonie 2023/24 znów zmontował mocną ekipę, ale także – jeszcze raz dość wąski skład. To główny powód tego, że Legia ląduje na samym dnie pięciozespołowej czołówki, całkiem blisko grupy pościgowej, czyli grupy drużyn środka tabeli.
Transfery Andrzeja Pluty, Ojarsa Silinsa i Mate Vucicia trzeba oceniać w kategoriach rozsądnych i bezpiecznych, ale również jakościowych. Raczej nikt nie ma wątpliwości, że tyle znaczących nazwisk powinno przełożyć się na dobrą grę i kolejne zwycięstwa zespołu z Warszawy w PLK. Do tego Kameron McGusty, jedyny nowy gracz Legii bez przeszłości w PLK, ale też chyba jedyny w składzie z tak dużymi możliwościami ofensywnymi.
Nowa odsłona zespołu ze stolicy zapowiada się ciekawie, plusów w składzie Legii nie brakuje, ale minusy – przede wszystkim wspomniana wątpliwa szerokość rotacji – nie pozwala u progu sezonu sklasyfikować Legii na miejscu wyższym niż 5.
2 komentarze
Dzień Dobry!
Czy ktoś wie, która stacja będzie transmitować mecze Trefla w Europie,?
Żadna, bo amatorskich zapasów nie pokazują