Pamiętacie, gdy przed meczem zastanawialiśmy się nad tym, czy osłabiony Anwil będzie w stanie zatrzymać zdecydowanie najlepszą ofensywę początku sezonu PLK? Pierwsza kwarta piątkowego starcia w ERGO ARENIE wskazywała na to, że odpowiedź na to pytanie może okazać się negatywna. Trefl zdobył 30 punktów i miał 7 „oczek” przewagi. Wielkie emocje miały się jednak dopiero rozpocząć!
Odpowiedź gości była natychmiastowa. Podopieczni Selcuka Ernaka postanowili na atak rywala odpowiedzieć… własnym. Wzmożonym! W drugiej kwarcie sami zdobyli 31 punktów i do szatni na przerwę obie drużyny schodziły przy remisie 54:54.
Można było się zastanawiać, czy osłabieni koszykarze z Włocławka wytrzymają wysokie tempo gry po zmianie stron, ale gdy tylko oba zespoły wróciły na parkiet to goście z każdą kolejną minutą zaczęli je podkręcać i stopniowo zyskiwać przewagę, nie zdejmując pedału z gazu. W drugiej połowie Anwil też zdobył 54 punkty.
To mógł być jeden z lepszych występów Michała Michalaka podczas jego długiej kariery w PLK. Reprezentant Polski potwierdził, że Anwil słusznie postąpił latem, oferując mu gwiazdorski kontrakt. Brał na siebie ciężar zdobywania punktów (29 punktów, 5/12 za 3), ale także pomagał w organizacji gry zespołu. Był po prostu znakomity.
Znakomicie spisywał się jednak także wobec absencji Nicka Ongendy DJ Funderburk, w którego ręce im bliżej końca meczu, tym częściej trafiała piłka, gdyż ogromne problemy z nadmiarem fauli miał jedyny nominalny rozgrywający gości Kamil Łączyński (5 fauli w ciągu 14 minut, parkiet opuścił już na początku trzeciej kwarty). Amerykanin zdobywał punkty po indywidualnych akcjach (21 punktów, 7/10 z gry), świetnie też wymuszał kolejne przewinienia koszykarzy Trefla (8).
W czwartej kwarcie Anwil był już tak rozpędzony, że tylko stopniowo powiększał przewagę. Goście zdobyli 108 punktów, mimo że ich skuteczność w rzutach z dystansu nie porażała (10/29, Trefl miał nieco lepszą – 11/31). Siła ofensywna Trefla przy uwolnionej spod schematu gry ofensywnej przez klasycznego rozgrywającego mocy ataku Anwilu okazała się po prostu zbyt mała.
Wprawdzie Jakub Schenk zdobył aż 29 punktów, z czego ponad połowę (16) z linii rzutów wolnych, 16 dołożył Jarosław Zyskowski, 15 Tarik Phillip, ale na wszechstronny i szybki Anwilu to wciąż było za mało.
Ryan Taylor po słabym początku meczu zakończył go z 19 punktami i 7 zbiórkami. To właśnie z nim na boisku Anwil zyskiwał przewagę nad mistrzami Polski – Amerykanin wskaźnik +/- miał na poziomie +23. Po 12 „oczek” zdobyli Luke Petrasek i Justin Turner. Łączyński w trakcie swojego krótkiego występu też był produktywny – miał 8 punktów i 5 asyst.
– To dla nas bardzo ważne zwycięstwo, bo graliśmy z bardzo fizycznym zespołem, mistrzem Polski, a sami nie byliśmy w pełnym składzie. To nie jest jednak tak, że udało nam się wygrać. Zawodnicy, którzy zastąpili naszych nieobecnych kolegów z zespołu, czy rozgrywającego, którego straciliśmy już na początku trzeciej kwarty po prostu stanęli na wysokości zdania. Wynik końcowy, nasza 15-punktowa przewaga nie odzwierciedla przebiegu walki, ale możemy być z siebie, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, naprawdę dumni. Ten wynik świadczy o naszych charakterze. Świadczy jednak także o tym, jak wszechstronnych mamy graczy w składzie. Gdy jest potrzeba potrafią przenieść się na inne pozycje – cieszył się po meczu Michalak.
– Nam ten mecz potwierdził, że mamy problem z defensywą. Nie po raz pierwszy w tym sezonie. Potrzebujemy, by wszyscy nasi zawodnicy, którzy wchodzą na boisko pod tym względem gry w obronie nie zaliczali takich przestojów. Musimy coś z tym zrobić – mówił Schenk.
Dzięki piątkowej wygranej Anwil pozostał liderem tabeli i jest już jedynym niepokonanym zespołem Orlen Basket Ligi w sezonie 2024/25. Za tydzień włocławianie podejmą Arrivę Twarde Pierniki Toruń. Trefl, który zachował pozycję wicelidera, zagra w Sopocie z MKS Dąbrowa Górnicza.
16 komentarzy
Mistrzostwo Sopotu świadczy o tragicznym, dramatycznym poziomie tej śmiesznej ligi. Trefl wcale nie jest taki mocny. Na cienką ligę może wystarczyć, bo puchary to tragedia.
Też byłem zdania już przed sezonem, że Trefl jest cieńki. Tam nie ma podkoszowych. Obwód jeszcze jest dość mocny.
To rzadkie zjawisko, że kibic Śląska kibicował Anwilowi – w tym meczu. I naprawdę Michalak robi wrażenie. Plus reakcja reszty janczarów (w końcu turecki wuefista:) na podwojenie go poprzez skuteczne uruchomienie DJ i Turnera. Sopot jak zwykle próbował lekceważyć przeciwnika i liczył, że wymusi się trochę fauli na koniec, ale faktycznie w ataku zostali zabiegani. W obronie Anwil wymusił indywidualne akcje rywala i tak zmusił Trefla do grania poza systemem. Mam nadzieję, że jak nasz Śląsk przestanie się w końcu ośmieszać to będzie dobry mecz na święta. 😉
Cooper, o ile nie będzie znów w ciąży (i to bliźniaczej), powinien być jak zawsze niesamowity (asysty), ale jakoś w Waczyńskiego, superstrzelca rzucającego po 30 pkt trudno mi uwierzyć.
Hehe, trudno powiedzieć. Do meczu Anwil – Śląsk zostało 6 tygodni i w jakim składzie trenerskim i zawodniczym będzie wtedy grać Śląsk to -wzorem ostatnich sezonów – zagadka. Niestety, albo i stety
Mam te same dwie przypadłości, które wymieniłeś na początku, Tomecki. One się wykluczają, ale chociaż tyle, że Anwil do końca nie dowozi, że buhaha, żal i lol. Ale, do cholery, po coś ten sezon zasadniczy jest, nie koniecznie po to, żeby przez pół roku wyczekiwać, że na koniec zirytowana opatrzność znowu pomoże w meczach o wszystko.
A co do meczu, to „Aaron Best sam i skończył jedną ręką!” oddawało celnie emocje.
…a może by szanowny redaktor przypomniał o brudnym i niegodnym sportowca zachowaniu witlinskiego które trzeba piętnować! Taka jest mentalność drużyn Tabaka, jak nie idzie to wysyłają żołnierza by w brutalny sposób obrzydził grę rywalowi …taki sam scenariusz był rok temu, musiał vs sanders!
Taki jest poziom podkoszowych Trefla – dno.
Mnie zastanawia, dlaczego głównie polscy gracze są narzędziami takiej brudnej gry. Trener każe? Psychika siada? Gorsze umiejętności i nadrabianie przemocą? Takie zagrywki jak Witlinskiego powinny wykluczać z reprezentacji.
A co zrobił?
Uderzył Funderburka z pięści w brzuch w czasie zasłony
W ilu to szczerych rozmowach u Chanasa było, że odpowiednio użyty łokiec czy kolano, to niekiedy część taktyki. Byle robić to finezyjnie i dyskretnie. Tu pewnie górę wzięło zmęczenie i frustracja, że dozwolone techniki nie działaja.
Swoją drogą, co by to się działo, przy naszym narodowym wzmożeniu, jakby to czarnoskóry dziabnął białasa…
fatalna obrona w meczu obu drużyn i co chwila gwizdek, ciężko to sie oglądało. Trefl po ciężkich meczach z Kingiem i Besiktasem lekko podupadł na zdrowiu i chyba jednak zlekceważył Anwil.
Uwielbiam takie wpisy liga dno drużyny dno zawodnicy dno trenerzy też a na koniec roku jak oni mieli szczęście że wygrali ligę i teraz to pokażą w pucharach.
cieszmy się ze swoich drużyn jakie mamy i wspierajmy je bo rzadko mamy jakiś klub z kasą na poziomie drużyn z Ligi Mistrzów nie mówiąc o EuroCup i Euroligi.
Wolę drużyny które chociaż walca i grają w pucharach niż ich brak w tych rozgrywkach.
A co do ligi PLK to jest długi sezon i wszystko może się wydarzyć i wyglądać różnie.
Jedyny dobry, wyważony komentarz do artykułu. Reszta to wylewanie swoich kibolskich frustracji, które naprawdę ciężko się czyta.
Proszę państwa, nikt tu nikogo pod pistoletem nie zatrzymuje…wprost przeciwnie, ja tu siedzę z prawdziwą przyjemnością.