Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
– Do Warszawy przyjechaliśmy w czwartek, na pięć dni. Nasz klub sportowy na zakończenie sezonu zawsze organizuje nam wycieczkę do jednego w europejskich miast. Sami wybraliśmy stolicę Polski, bo słyszeliśmy, że to naprawdę świetne miasto, taki nieco inny… Berlin. Ale mniejsza o powody. Przyjechaliśmy w piętnastu, a kilku z nas jest zapalonymi kibicami kosza. Wiesz, Lauri Markkanen niedawno zadebiutował w Meczu Gwiazd NBA. Nasz kraj od kilku lat naprawdę coraz mocniej szaleje na punkcie kosza. Dziś zastanawialiśmy się jak sobie zagospodarować weekend, znaleźliśmy informację, że w Warszawie jest mecz playoff w lidze koszykarskiej. Nie trzeba było nam dwa razy powtarzać. Musieliśmy to zobaczyć! Nie żałujemy, fajnie było – mówił chwilę po meczu jeden z Finów.
Goście ze Skandynawii bardzo ambitnie włączyli się w doping. Tym razem, wobec nieobecności grupy kibiców znanych głównie z trybun piłkarskich, był bardziej stricte koszykarski. Kibice znający realia hali Legii mogli się w sobotę poziomem decybeli czuć lekko rozczarowani. Ale nie Finowie. Oni byli zachwyceni.
– Atmosfera była naprawdę ok. Zaangażowani kibice to jedno, ale poziom meczu też przypadł nam do gustu. Ten latający Holman, czy kręcący obrońcami w lewo i prawo Vinales – wow, naprawdę świetni zawodnicy. Nic dziwnego, że Legia wygrała. Można się tylko dziwić, że tak długo zajęło jej udokumentowanie wyższości, bo trzeci z jej Amerykanów – Leslie, też sprawia wrażenie klasowego gracza – inny z fińskich kibiców od razu wziął się za całkiem zgrabną analizę taktyczną wydarzeń, które obserwowaliśmy na parkiecie.
Spójnia rozpoczęła mecz od prowadzenia 23:15 na początku drugiej kwarty, ale Legia – korzystając tym razem częściej z Geoffreya Groselle’a (23 minuty) niż Dariusza Wyki (10, 4 szybkie faule) szybko odzyskała inicjatywę i jeszcze przed przerwą wyszła na prowadzenie.
Gdy cztery minuty przed końcem Spójnia po trafieniu Courtneya Fortsona objęła jednopunktowe prowadzenie (72:71), obserwującemu mecz prezesowi Legii Jarosławowi Jankowskiemu ewidentnie zrobiło się nieco goręcej. Z wrażenia aż zakasał rękawy. Ale do nerwowej końcówki nie doszło.
Skutecznie wykorzystane rzuty wolne przez Arica Holmana, trafienia za dwa Łukasza Koszarka, ponownie Holmana (za 3) i dwa z linii Kyle Vinalesa (w całym meczu aż 22 punkty, 12 asyst i 6 zbiórek) dały Legii prowadzenie 80:72 i nagle było po wszystkim.
– Legia ma w składzie kilku naprawdę klasowych zawodników, którzy w kluczowym momencie – w przeciwieństwie do naszych – nie pudłowali – podsumował w jednym zdaniu mecz podczas konferencji prasowej trener Spójni Sebastian Machowski.
Mógłby jeszcze tylko za jednym z fińskich kibiców wymienić trzy nazwiska – wspomnianych już Vinalesa i Holmana (24 punkty i 7 zbiórek) oraz bardzo efektywnego Travisa Leslie (18 punktów przy 7/8 z gry, 8 zbiórek i 4 asysty).
– Nie wiem do końca jaki jest poziom polskiej ligi, ale ten tercet wygląda naprawdę imponująco. Widać, że dobrze się rozumieją i nieźle uzupełniają. Prawdę powiedziawszy – kilku z nas ten mecz naprawdę wciągnął. Nieprzypadkowo kupiliśmy sobie szaliki Legii – do Helsinek wracamy dopiero we wtorek, więc w poniedziałek planujemy tu wrócić na mecz nr 2 – usłyszeliśmy od jednego z Finów.
Jeśli znów im się spodoba – trzeba będzie sympatycznych Skandynawów w poniedziałkowy wieczór poinformować o istnieniu i zasadach subskrybcji emocje.tv.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>