Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Trener Przemysław Frasunkiewicz będzie prowadził Anwil Włocławek w sezonie 2023/24 – to już wiemy oficjalnie. Czas więc na budowę nowego Anwilu. Pierwsze, co robi każdy szkoleniowiec, to zastanawia się nad tym, kogo z poprzedniego sezonu chciałby zatrzymać w zespole.
Z Anwilem ważne kontrakty mają Luke Petrasek (jeszcze dwa sezony) i Maciej Bojanowski (jeszcze sezon). Pozostali gracze (jeden wyjątek), którzy zakończyli kilka tygodniu temu rozgrywki, są wolnym agentami i mogą przebierać w ofertach. Postawmy się więc na chwilę w roli trenera Frasunkiewicza i zastanówmy się, do kogo z Anwilu 2022/23 trzeba już teraz dzwonić.
Posłużę się skalą, w której 1 to brak zainteresowania zawodnikiem na kolejny sezon, a 10 to „musi zostać”.
Kamil Łączyński – 10
Grająca legenda klubu i twarz tej organizacji – to wcale nie przesada. Kibice identyfikują się z Kamilem i widok jego w koszulce innego klubu niż Anwilu byłby bardzo trudny do przełknięcia. Walka o Łączyńskiego jest więc ważna nie tylko ze sportowego punktu widzenia, ale także wizerunkowego.
Koszykarsko Kamila argumentować nie trzeba – wokalny lider zespołu, dobrze znający oczekiwania trenera i na dodatek Polak z wysokiego ligowego poziomu. Ten sezon pokazał, że drużyny, które miały najlepszą polską rotację w lidze zaszły najdalej. Anwil budowę polskiego trzonu drużyny powinien zacząć od Łączyńskiego.
Z „kręgów rodzinnych” płyną sygnały, że strony już się dogadały, no ale poczekajmy na oficjalne komunikaty.
Lee Moore – 2
Amerykanin w trakcie sezonu był nieocenionym zastrzykiem energii, który podniósł zespół po trudnym początku ligi. Lee dał Anwilowi nowe możliwości na pozycji numer 1 i nawet przez chwilę był najlepszym zawodnikiem całego zespołu. Moore jednak w pewnym momencie został przez rywali przeczytany i przestał być już tak efektywny jak na początku swojej przygody z Anwilem. Miał kłopoty z kreowaniem sobie rzutów, w grze 1 na 1 nie tworzył przewag i w końcówkach kilkukrotnie zawodził.
Sezon generalnie trzeba mu zapisać na plus, ale uważam, że klub z Włocławka powinien poszukać innego zawodnika, o innej charakterystyce, do pary z Kamilem Łączyńskim.
Phil Greene – 6
MVP z FIBA Europe Cup na zainteresowanie narzekać nie może i Anwilowi będzie bardzo ciężko go zatrzymać. Klub z Włocławka na pewno nie będzie w stanie wyrównać najlepszych ofert, jakie leżą na stole Amerykanina, więc nadzieja w argumentach innych niż finansowe.
Greene ufa trenerowi Frasunkiewiczowi i to w ich relacje można pokładać największe nadzieje na pozostanie Amerykanina we Włocławku. A czy Anwil powinien chcieć? Tak, ale nie za wszelką cenę – Greene w roli z drugiej połowy sezonu, z innym combo obok siebie niż Moore, byłby z miejsca najpoważniejszą opcją Anwilu w ataku, ale ciężko jest w nim zobaczyć lidera.
Victor Sanders – 9
W przypadku Sandersa szanse na pozostanie w Anwilu wydają się większe niż w przypadku Greene’a. Jeszcze bardziej niż Greenem, klub z Włocławka powinien chcieć porozumieć się z Victorem, który był najlepszym zawodnikiem Anwilu przez ostatnie 3 miesiące sezonu.
Dobry obrońca, strzelec, także bardzo groźny z piłką w rękach, showman – ciężko będzie znaleźć na rynku zawodnika o podobnej charakterystyce. Sanders wydaje się być więc idealnym kandydatem na pierwszopiątkową dwójkę do nowego Anwilu, nawet jeśli będzie się to wiązało ze sporą podwyżką.
Marcin Woroniecki – 6
Taki zawodnik jako uzupełnienie rotacji obwodowej to duża wartość. Już ograny, z dobrym rzutem, lubiany przez lokalną społeczność. Problem jednak jest taki, że ciężko jest sobie wyobrazić, by Marcin w hierarchii poszedł w górę. Jeśli będzie mu zależało na większych minutach, to raczej powinien poszukać innego klubu. Anwil pewnie nic więcej niż to co dotychczas nie będzie w stanie mu zaoferować i chyba też nie powinien.
Woroniecki w większej roli to ryzyko, którego ja bym się chyba nie podejmował. Podsumowując, na miejscu trenera Anwilu chciałbym Marcina w składzie, ale nie w roli 7-8 zawodnika w rotacji, a 11-12.
Michał Nowakowski – 8
To był jeden z najlepszych sezonów w karierze Michała Nowakowskiego. Nawet w wieku 35 lat można zrobić postępy i on to właśnie udowodnił. Większość sezonu spędził na pozycji numer 3 i ten pomysł przyniósł wiele przewag Anwilowi. Mając na uwadze kłopoty zdrowotne Bojanowskiego, a także problemy na rynku z liczbą dostępnych Polaków, dający tyle jakości na pozycjach 3/4
Nowakowski wydaje się być oczywistym ruchem po stronie klubu z Włocławka. Luke Petrasek i tak przeje większość minut z pozycji numer 4, więc zawodnik zawieszony między trójką i czwórką tak czy siak w tym składzie pewnie by musiał się pojawić.
Dawid Słupiński – 5 (opcja klubu)
W przypadku polskiego podkoszowego klub ma opcje na przedłużenie umowy na kolejny sezon. Do podjęcia jest więc dość trudna decyzja – z jednej strony o Polaka pod kosz bardzo ciężko, z drugiej Słupiński nie był w minionych rozgrywkach ważnym ogniwem w rotacji zespołu. „Słupek” spędzał na parkiecie średnio tylko 9 minut i w wielu meczach był niewidoczny.
W jego przypadku mamy trochę tę samą sytuację co w przypadku Woronieckiego. Chcesz mieć takiego gracza w zespole, ale niekoniecznie w dużej roli. Wybór środkowych może zdeterminować pozostanie lub nie Słupińskiego we Włocławku.
Malik Williams – 5
Droga Malika z zawodnika zagubionego i nieprzydatnego do podstawowej opcji ofensywnej była imponująca. Amerykanin w zaledwie kilka miesięcy stał się filarem zespołu, na co chyba nikt by nie postawił po jego pierwszych trzech spotkaniach w koszulce klubu z Włocławka. Williams daje rozmiary, daje bloki i rzuty z dystansu – jak na środkowego to cechy pożądane, a ich kombinacja unikatowa.
Zastanawiam się jednak, czy Anwil nie powinien poszukać bardziej atletycznego, dominującego środkowego, choć to już bardziej będzie powiązane z ogólnym planem na skład i pozycję numer 5. Malik jest w porządku, ale nie jestem jeszcze przekonany, że to gracz do pierwszej piątki medalowego zespołu w PLK, a tam Anwil chce znów być.
Josip Sobin – 4
Chorwata uwielbiają kibice we Włocławku, a jego współpraca z Kamilem Łączyńskim jest czymś wyjątkowym. Sobin to gwarancja solidności i pewnego poziomu, poniżej którego raczej nie zejdzie. Josip to także opcja dla zespołu w przypadku spowolnienia gry – można wtedy liczyć na jego akcje tyłem do kosza.
Ja jednak jestem delikatnie rozczarowany sezonem Sobina w obronie. Kilka lat temu był w dyskusjach o najlepszym defensorze ligi. Jego ustawianie się na parkiecie, praca na nogach, robiły wrażenie, zwłaszcza mając na względzie brak centymetrów. Teraz to jednak wyglądało gorzej – może po prostu Sobin nie jest już tak szybki jak kiedyś?
Biorąc pod uwagę rosnący atletyzm wśród zawodników w PLK, szukałbym innej opcji niż Chorwat, choć wybór jego na kolejny sezon ciężko będzie nazwać błędem. To byłby po prostu wybór bezpieczny.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>