Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Nic dziwnego, że po zakończeniu spotkania nikt jeszcze przez dłuższą chwilę nie opuszczał hali w Filadelfii. Wszyscy zebrani wiedzieli, że właśnie byli świadkami czegoś wyjątkowego. Wiedział o tym także jeden z zawodników 76ers. Drugi z najważniejszych zawodników tej drużyny. Nie, nie był to James Harden, lecz Tyrese Maxey. Spójrzcie sami:
Zespół Joela Embiida rozpoczął ten sezon bezbarwnie. Harden kozłował piłkę przez większą część akcji, Maxey stał w rogu boiska, Embiid wałęsał się po nim bez konkretnego celu, a drużyna przegrywała.
Ale, przynajmniej dziś, to już wygląda tylko na daleką przeszłość. Podczas gdy Harden leczy kontuzję, Maxey gra coraz lepiej, a Embiid w dwóch ostatnich meczach zdobył dla 76ers 101 punktów. W ciągu 26 godzin. Wrócił do wyścigu o nagrodę MVP, w którym w ostatnich latach regularnie zajmuje drugie miejsce. A jego drużyna po zwycięstwach nad Hawks i Jazz na poziom .500 (7 zwycięstw i 7 porażek).
Aby pokonać sensacyjnie dobrze spisujących się w tym sezonie Jazz, Sixers potrzebowali, by Embiid zaczął chodzić po wodzie. Do 59 punktów musiał dołożyć też 11 zbiórek, 8 asyst i 7 bloków.
– Zrobię wszystko co w mojej mocy, byśmy jutro też wygrali – mówił dzień wcześniej, po meczu z Hawks.
Nie rzucał słów na wiatr. Spójrzcie tylko na jego akcje z samej czwartej kwarty:
– NIgdy nie widziałem w swojej karierze kogoś kto by tak mocno zdominował mecz po obu stronach boiska jednocześnie – komentował występ swojego podopiecznego trener 76ers Doc Rivers.
Wie co mówi. W roli zawodnika lub trenera brał udział w ponad 3 tysiącach meczów NBA.
Embiid został:
– pierwszym graczem w historii NBA, który z jednym meczu zaliczył co najmniej 50 punktów, 10 zbiórek i pięć bloków, odkąd w 1973 roku zaczęto liczyć te ostatnie
– pierwszym graczem w historii, który w jednej kwarcie zdobył co najmniej 20 punktów i 5 bloków
– pierwszym graczem od czasu Tracy’ego McGrady’ego, który w czwartej kwarcie zdobył więcej punktów od wszystkich pozostałych graczy obu zespołów razem wziętych (26:21).
Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>