Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Pierwsze tygodnie przyniosły kilka bardzo ciekawych historii. Mamy zwycięzcę pierwszych rozgrywek pucharu ligi, nieco topornie nazwanego przez jej władze „In season tournament” – Los Angeles Lakers. Mamy zawieszenie na czas nieokreślony enfant terrbile ligi w osobie Draymonda Gereena, który bije po twarzy już nie tylko kolegów na treningach swojego zespołu, ale także w trakcie meczów transmitowanych na cały świat – ostatnio do swojego bogatego CV dodał duszenie Rudy’ego Goberta i szeroki sierp na Jusufie Nurkicu. Nawet Bill Laimbeer i Ron Artest nie powstydziliby się takich dokonań. Otrzymaliśmy też 64 punkty greckiego Kozła z Wisconsin, czyli Giannisa Antetokounmpo.
Całkiem sporo jak na tak krótki czas od rozpoczęcia rozgrywek. Ale najważniejsze może być co innego – tylko zerknijcie na tabelę Zachodu (stan na 17 grudnia 2023):
Co w pierwszej kolejności rzuca się Wam w oczy?
Otóż to. Na czele są Wilki z Minnesoty, a niedaleko za nimi Oklahoma City Thunder, czyli drużyny młode, które – będąc dla nich łagodnym – nie przyzwyczaiły nas w ostatnich latach do wysokiego sportowego poziomu. Widzieliście, jak minionej nocy Chet Holmgren zaliczył dziewięć bloków w starciu z Nikolą Jokiciem mistrzami NBA? Jakżeby inaczej – wygranym przez Thunder na parkiecie w Denver. Jeśli nie, warto nadrobić.
W pierwszej piątce Zachodu mamy też nową wersję Sacramento Kings prowadzonych przez duet Fox/Sabonis. W barwach tej ekipy gra także Keegan Murray. Widzieliście jak minionej nocy rzucił 47 punktów, trafiając 11 trójek (!) z rzędu? Jeśli nie – wręcz wypada nadrobić!
W czołowej ósemce znajdziecie też jeszcze młodszych, choć nie pozbawionych wsparcia weteranów, Houston Rockets. Z doświadczonych ekip w górnej części ósemki trzymają się tylko wspomniani już Nuggets, w środku znajdziemy Dallas Mavericks siejącego spustoszenie indywidualnymi popisami Luki Doncicia, a w drugiej części obie ekipy z Miasta Aniołów. Przy czym, mimo niedawnego sukcesu Lakers, z tego duetu to Clippers wydają się znajdować obecnie na ścieżce wznoszącej.
Póki co mocno zawodzą, ciągle nie mogący zagrać w optymalnym zestawieniu, Phoenix Suns i pozbawieni już chyba nadziei na cokolwiek (poza awansem do turnieju play-in) Golden State Warriors.
Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by zobaczyć, że idzie młodość! Albo już przyszła.
Podobnie zresztą, choć na mniejszą skalę, dzieje się również na wschodzie ligi, gdzie z bardzo dobrej strony pokazują się Orlando Magic (obecnie czwarte miejsce w tabeli z bilansem 16-8) oraz Indiana Pacers (niedawni finaliści pucharu ligi, 13-11).
Jak sądzicie, czy napór młodzieży utrzyma się do końca sezonu zasadniczego? Czy takie zespoły jak Minnesota Timberwolves czy Oklahoma City Thunder są w stanie kontynuować sukcesy również w playoff?
Nawet jeśli nie, to i tak można odnieść wrażenie, że znajduje się u progu solidnego przetasowania w hierarchii sił najlepszej ligi świata. Widzimy już pierwsze jaskółki nowego układu sił, który może z nami zostać na kolejnych kilka lat oglądania naszej ulubionej ligi. Czasy dominacji drużyn LeBrona i dynastii Warriors Stephena Curry’ego nieuchronnie się kończą.
Stay tuned!
Fot. (pod zdjęciem autora) Marymarkevich on Freepik
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>