Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Sam fakt, że polski skrzydłowy tak szybko po wyleczeniu przeziębienia wrócił na ten mecz był sporą niespodzianką. Jego drużyna, pozbawiona dwóch kontuzjowanych liderów – Keldona Johnsona i Davisa Vassella – od początku miała problem ze zdobywaniem punktów w bolesnym zderzeniu z defensywą Raptors. Pierwsze zdobył dla nich efektowną dobitką po niecelnym rzucie Jakoba Poeltla właśnie Sochan.
Niestety, był to jego jedyny celny rzut w tym meczu. Łącznie oddał ich cztery, w tym dwa za trzy punkty. Do swojego dorobku dołożył dwie zbiórki i przechwyt. Na początku drugiej kwarty, właśnie tuż po efektownym przechwycie, gdy Spurs przegrywali 38:43, Jeremy został błyskawicznie zdjęty z boiska.
„Popovich objął go w pasie i lekko go szturchnął w kierunku końca ławki. Sochan wydawał się pogodzony z decyzją trenera, ale też lekko nią sfrustrowany. Na boisko już nie wrócił” – odnotował korespondent Associated Press.
Po meczu Spurs zapewniali, że od początku taki był plan i Polak po chorobie miał być oszczędzany, a sam Popovich dodawał, że Jeremy uznał lekkiego urazu barku.
Inna sprawa, że nie było sensu ryzykować zdrowiem kogokolwiek – Raptors zaczęli szybko powiększać przewagę.
– To najlepsza drużyna, z którą się mierzyliśmy w tym sezonie – chwalił ich po meczu Keta Bates-Diop, który jako jedyny z grona Spurs uzyskał dwucyfrową liczbę punktów (17).
Najlepszym graczem ekipy z Toronto był po raz kolejny w tym sezonie Pascal Siakam, który zakończył spotkanie z triple-double (22 punkty, 11 asyst, 10 zbiórek).
Spurs kolejny mecz rozegrają w piątek, podejmując LA Clippers.
Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>