Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Okrągłe zero punktów w trzech pierwszych występach w PLK, 0/6 z gry, razem raptem 2 zbiórki i 3 faule. Do tego także „na zero” pierwszy mecz mecz w FIBA Europe Cup z Bambergiem – trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że Malik Williams nie wszedł z futryną do drużyny z Włocławka. Kibice bardzo głośno krytykowali ściągnięcie kompletnego debiutanta w trudnym momencie sezonu, my także na naszych łamach trochę wątpiliśmy w jego faktyczną przydatność.
Malik został i teraz Przemysław Frasunkiewicz oraz Anwil zgarniają nagrodę na cierpliwość i wyczucie do tego transferu. Malik zaczął robić realną różnicę po obu stronach boiska, wykorzystuje gabaryty, grozi rzutem z dystansu, jak na wysokiego naprawdę dobrze biega (spójrzcie tylko na kontrę poniżej). Nawet jeśli nie jest technicznym wirtuozem, prawie wszystkie rzeczy na boisku robi dobrze.
W finałowym dwumeczu z Cholet był jednym z najlepszych zawodników Anwilu. Notował średnio 14 punktów i 9 zbiórek, trafił 4/10 z dystansu, popełnił łącznie tylko 2 faule. Zwłaszcza w rewanżu w Cholet, niespełna 25-letni zawodnik bez europejskich doświadczeń, pokazał też zimną krew – trafiając arcyważne rzuty w czwartej kwarcie, gdy decydowały się losy dwumeczu.
Puchar wygrany, teraz czas na PLK? Z Malikiem w składzie, Anwil stał się jedną z najbardziej fizycznych drużyn ligi i jego wkład w ten aspekt zaczyna już być widać. Niedawno w Sopocie, przeciwko Wesowi Gordonowi z Trefla zanotował 12 punktów i 15 zbiórek, przeszedł się też po podkoszowych Astorii, zapisując 20 punktów i 10 zbiórek w 21 minut na parkiecie.
Amerykanin jest zupełnie innym typem podkoszowego niż Josip Sobin, co otwiera wiele możliwości przed trenerem Frasunkiewiczem. Opłaca się być cierpliwym!
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>