Krzysztof Radziwanowski: Po takich chwilach, jakie miały miejsce w niedzielę w Sosnowcu trudno o inne pierwsze pytanie: co czuje człowiek, który właśnie trafił w finale prestiżowego turnieju decydujący rzut na zwycięstwo niemal równo z końcową syreną , a chwilę później zgarnął nagrodę MVP?
Toddrick Gotcher: Czuje niesamowite emocje, ale także od razu – chęć zadedykowania tego trofeum Wałbrzychowi. Wygraliśmy dla tego miasta, dla tych kibiców, którzy przejechali do Sosnowca i tak rewelacyjnie nas wspierali. Fantastyczne uczucie. Naprawdę ciężko na to pracowaliśmy i mamy prawo być teraz z tego dumni.
Czy choć trochę spodziewałeś się, że ten sezon może przynieść tak mocne wrażenia, gdy kilka miesięcy temu po podpisaniu kontraktu po raz pierwszy pojawiłeś się w Wałbrzychu?
Haha! Szczerze mówiąc… nie! Myślę, że nie tylko ja jestem zaskoczony tym, jak to wszystko się potoczyło. Nikt nie spodziewał się, że będziemy aż tak mocni. Ale tak jak mówiłem – ciężko pracując, można osiągnąć znacznie więcej. Absolutnie nie zakładałem jednak, że będę udzielał tego typu wywiadów, a jednak – udało się…
W Sosnowcu rozegraliście trzy mecze – dwa bardzo wyrównane, jeden nieco łatwiejszy. W lidze też idzie wam znakomicie – zajmujecie trzecie miejsce. Co jest waszą najmocniejszą stroną?
Słyszałem, że Ike Smith mówił wczoraj o zespołowości i absolutnie się z nim zgadzam. Mamy kapitalną atmosferę w zespole, zawsze trzymamy się razem i wspieramy w trudniejszych chwilach. Wiemy też – także dzięki trenerom – jakie każdy z nas ma mocne strony i jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Co ważne, jesteśmy też w stanie realizować nasze założenia, a to nie jest zawsze wcale takie oczywiste.
W ostatniej akcji dostałeś piłkę od Alterique’a Gilberta. Wszystko skończyło się dobrze – trener chciał żeby akcja wyglądała właśnie w taki sposób?
Właściwie – tak. Główne założenie było takie, że piłka miała pójść albo do mnie albo do Ike’a Smitha – bez różnicy do którego. Przeciwnicy podeszli bliżej do Ike’a więc to ja musiałem się uwolnić. Sami tak wybrali, z premedytacją. To oni dali mi szansę. Całe szczęście, że udało mi się ją wykorzystać.
Nie mogę nie zapytać o decyzję dotyczącą wręczenia statuetki MVP. Widać było u was niemałe zdziwienie, że padło na ciebie a nie Ike’a Smitha – koniec końców wyciągnąłeś go ze sobą na podium, by wspólnie odebrać trofeum…
Myślę, że to dużo mówi o nas jako o zespole. Sam widziałeś jak dobrze grał Ike we wszystkich trzech meczach. Zrobił dla nas naprawdę mnóstwo świetnej roboty. Zdecydowanie uważam, że to on zasłużył na tę nagrodę, więc było dla mnie czymś zupełnie oczywistym, że na scenę w takiej sytuacji powinniśmy ruszyć wspólnie.
W annałach polskiej koszykówki to ty będziesz widniał jako MVP. Za kilka miesięcy playoff, a apetyty kibiców z Wałbrzycha zostały w Sosnowcu mocno rozbudzone – snujesz plany walki o tytuł MVP finału?
Na pewno nie miałbym nic przeciwko! Ale mówiąc już zupełnie poważnie – musimy po prostu kontynuować solidną pracę, którą wykonujemy od początku sezonu i powinno być dobrze. Puchar Polski bardzo cieszy, ale oczywiście bezpośrednio jego zdobycie w niczym nam już nie pomoże. Poza jednym – jest dla nas dodatkowym zastrzykiem pewności siebie. Trzeba robić dalej swoje, wszystko krok po kroku i będzie dobrze. Na pewno w playoff będziemy trudnym przeciwnikiem dla każdego. Nikomu nie życzę wpadnięcia akurat na nas!
1 komentarz
A ja myślę, że Górnik miał znacznie łatwiejszą drabinkę niż King. Mam nieodparte wrażenie, że władze ligi robią ukłon w stronę tego klubu w każdym możliwym momencie. King po ciężkim meczu z Anwilem miał watę w nogach. Mecz z Treflem mimo iż wygrany bardzo wyraźnie też mocno ich obciążył.
Uważam też, że sędziowie nie udźwignęli tego meczu. Bardzo słabe sędziowanie po jednej i po drugiej stronie. podsumowaniem niech będzie akcja na środku boiska gdzie Novak nic nie zrobił a odgwizdali faul Górnik dostał dodatkowe sekundy na akcję po której padły punkty. pytanie- Jak miał go kryć? nie dotykać przeciwnika w sporcie kontaktowym?
Mimo wszystko gratulacje dla Górnika.