Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>
W meczu decydującym o zdobyciu przez Trefl pierwszego złotego medalu od 15 lat Jakub Schenk nie trafił żadnego rzutu z gry, ale występ zakończył z dorobkiem 8 punktów, 8 asyst oraz 5 zbiórki i po zakończeniu walki nikt, chyba dosłownie nikt w ERGO ARENIE nie miał wątpliwości, że to właśnie do rąk gracza pominietego przy okazji ostatnich powołań do kadry przez Igora Milicicia powędruje statuetka MVP.
– Moja historia jest najlepszym przykładem tego, jak ważne w życiu jest to, by nie tracić wiary. Wiara jest najważniejsza, ona może przenosić góry. Przecież za 9 dni minie rok, gdy nie mogłem wstać z łóżka. Mało osób wie jakie to było ciężkie, przez co przechodziłem, ale gdy na obecną sytuację spojrzeć z perspektywy tamtej, to jest to coś niesamowitego. Nie można tracić wiary, nawet jeśli jedna, druga, a po chwili i trzecia kłoda ląduje nam pod nogami – mówił przed kamerami Polsatu Schenk.
– W trakcie siódmego meczu przez cały czas czuliśmy na plecach oddech Kinga, bo to drużyna, która się nigdy nie poddaje. Ale szykowaliśmy się na ten mecz przez cały sezon , wygrywając po drodze wiele mimo słabszej gry. Praca wykonana w ciągu tych miesięcy zaprocentowała. Pomogło serce, charakter, zasuwanie w obronie i mądra gra. Nie wiem nawet jak się cieszyć, bo to mój pierwszy raz… Nie wiem… Po prostu nie wiem – cedził słowa Schenk, nie potrafiąc powstrzymać łez.
Piękny, chwytający za serce obrazek!
Schenk wracał wspomnieniami do wydarzeń po meczu nr 4, gdy zespół Trefla przy stanie 1:3 został odmieniony także w wyniku długiego spotkania koszykarzy z trenerem Żanem Tabakiem. W efekcie jako pierwszy w historii PLK odrobił tak duże straty i sięgnął po zwycięstwo.
– Tamto nasze spotkanie z trenerem było długie i produktywne, wszyscy się wypowiedzieli. Wyszliśmy z niego z umową, że wracamy do gry, którą prezentowaliśmy cały sezon i skoro nie udało się wygrać meczu nr 4, musimy wygrać ten nr 5. Wiedzieliśmy, że możemy odwrócić losy serii, bo wcześniej po każdej wpadce w tym sezonie – a kilka ich zaliczyliśmy – wracaliśmy do gry silniejsi. Trener nam powtarzał – róbcie to, co robiliście trening po treningu przez cały sezon. Sprawił że uwierzyliśmy w te słowa i wyszliśmy na kolejne trzy mecze odmienieni – mówił Schenk.
Najlepszy gracz finału PLK 2024 miał także specjalne podziękowania dla osób, które jako pierwsze zajmowały się nim, gdy niespełna rok temu zapadł na zespół Guilaina-Barrego.
– Chciałbym przede wszystkim podziękować oddziałowi neurologicznemu szpitala w Radomiu, wszystkich lekarzom i pielęgniarkom. To wy wówczas jako pierwsi daliście mi wiarę, że wszystko będzie dobrze. Ten tytuł jest także dla was – zapewniał.
Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>
3 komentarze
Bez owijania w bawełnę – to jest najpiękniejsza i najbardziej wzruszająca historia polskiego basketu w sezonie 2023/2024. Choć nie przepadam za tym rodzajem waleczności, który Pan Jakub prezentuje czasami na boisku, to ten heroizm z życia wzbudza mój szczery i niekłamany podziw. Życzę dużo, dużo zdrowia!
Prawdziwy wojownik. Szkoda, że nie ma go w kadrze.
prawdziwy mężczyzna nie płacze bu ha ha ha ha XD