Strona główna » Mateusz Ponitka: Właściwie już tęsknię za tą drużyną

Mateusz Ponitka: Właściwie już tęsknię za tą drużyną

1 komentarz
– Ostatni tydzień był niesamowity, będziemy o nim opowiadać dzieciom i wnukom. A moje przyszłość klubowa? W tej chwili nie potrafię niczego przesądzić – mówił chwilę po meczu z Niemcami, ponoć kuszony przez kluby Euroligi, Mateusz Ponitka.

Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>

To, że tak właściwie niewiele zabrakło do pokonania Niemców i zdobycia medalu boli jeszcze bardziej?

Na pewno, bo szansa była spora. Mogliśmy zdobyć ten upragniony medal. Niestety, nie udało się, choć wiedzieliśmy – bo trenerzy nas na to uczulali – że Voigtmann może w drugiej połowie zacząć trafiać swoje rzuty. Po po jego punktach rywale nam odjechali. Ale gdy za dwa, trzy dni emocje opadną, pewnie zrozumiemy, że był to dla nas świetny turniej. Jestem dumny z moich kolegów z boiska, sztabu i całej drużyny. Co tu dużo mówić – jesteśmy czwartym zespołem Europy. 

Miałeś poczucie deja vu, gdy Schroeder – znów w końcówce meczu, tak samo jak podczas niedawnego meczu eliminacji do MŚ w Bremie – ostatecznie odbierał wam szanse wygranej, trafiając dwie trójki? 

Faktycznie, ułożyło się to bardzo podobnie. Cóż zrobić, on i Voigtmann zresztą też to są klasowi zawodnicy, grający od lat na najwyższym europejskim poziomie, albo w NBA. Gdy w połowie czwartej kwarty odrobiliśmy straty i dogoniliśmy rywali, zabrakło nam przełamania, które zdołaliśmy wykonać, walcząc z Ukraińcami czy Słoweńcami. Szkoda, jakiś zawód na pewno jest. Ale nie możemy stracić szerszego kontekstu. Przed turniejem nikt się nie spodziewał, że zostaniemy tu do ostatniego dnia.

Bardziej boli półfinałowa, wyraźna porażka z Francuzami czy ta z Niemcami? 

Zdecydowanie ta w meczu o brązowy medal. Francja znajduje się obecnie na innym poziomie, brak nam argumentów sportowych, by z nią rywalizować. Ale Niemców można było ograć. 

Myślisz, że ten sukces przyniesie faktycznie przełom w polskiej koszykówce? 

Zobaczymy. Moim zdaniem, wbrew obiegowym opiniom ,ostatnie trzy lata po mistrzostwach świata w Chinach też nie były dla polskiego basketu takie najgorsze. Mieliśmy tylko nieco pecha w eliminacjach do MŚ. Ostatnich 4-5 lat to dobry moment dla naszej koszykówki. Mam nadzieję, że progres będzie postępował. A przede wszystkim, że dzieci zaczną się garnąć do gry w basket. Jeśli oglądały nasze mecze przez ostatnie dwa tygodnie z hakiem, mogły na pewno złapać bakcyla. Osobiście więcej już nie mogę dla koszykówki zrobić. 

Kolejny EuroBasket już za trzy lata. Będzie rozgrywany m.in. w naszym kraju. Czy czujesz się gotów, by złożyć już dziś deklarację, że będziesz wówczas liderem naszej drużyny? 

Trzy lata to mnóstwo czasu, wiele się może w jego trakcie wydarzyć. Nie wiem, ile jeszcze meczów zagram w reprezentacji. Musimy w tej sprawie na spokojnie usiąść z prezesem PZKosz. i porozmawiać. 

Masz poczucie, że to mógł być najważniejszy moment twojej reprezentacyjnej kariery? 

Powtórzę to, co mówiłem niedawno przy okazji meczu ze Słowenią swojej żonie – najbardziej zależało mi na tym, by zostać w turnieju do jego ostatniego dnia. Powód? Razem z chłopakami, maserami, fizjoterapeutami i Dominikiem Narojczykiem stworzyliśmy tak świetną atmosferę, że w pewnym momencie już nie chodziło tylko o koszykówkę i kolejne zwycięstwa. Chcieliśmy przede wszystkim dzielić ze sobą świetne momenty. Mieliśmy świadomość, że po latach będziemy o nich opowiadali dzieciom i wnukom. Fajne uczucie. Przecież ostatni raz polska koszykówka taki sukces osiągnęła 55 lat temu. 

Mam wrażenie, że – choć jeszcze nie zszedłeś po meczu z Niemcami do szatni – to już tęsknisz za tą drużyną. Coś w tym jest. 

Tak, zdecydowanie – tęsknię! To były fajne trzy tygodnie. Czy nawet nieco więcej. 

Tak naprawdę od początku przygotowań minęło chyba ponad sześć. 

Racja, ale dla mnie początki nie były wcale takie przyjemne (śmiech). Ostatecznie stworzyliśmy jednak naprawdę super ekipę i spędziliśmy razem czas, który zapamiętamy do końca życia.

Różne plotki krążą na temat twojej przynależności klubowej. Masz podpisaną umowę z klubem z Reggio, ale sporo mówi się, że chrapkę na zatrudnienie ciebie mają po tym EuroBaskecie kluby z Euroligi. Dokąd się teraz wybierasz?

Z Berlina lecę do Warszawy. 

A później?

Do swojego domu w Izmirze. 

A później? 

Później do Bolonii. Chyba. 

Podpisać kontrakt z miejscowym Virtusem czy wsiąść do pociągu do Reggio Emilia? 

Nie wiem, naprawdę w tej chwili nie potrafię niczego przesądzić. Mam świadomość, że szefowie klubu z Reggio jako pierwsi wyciągnęli do mnie rękę, gdy inne kluby się wahały, więc w tej chwili mają do mnie pierwszeństwo. Żadnej krzywdy na pewno nie będę chciał im zrobić. 

Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>

1 komentarz

¿Dónde jugará Mateusz Bonnetka? "Ciertamente no me gustaría hacerles ningún daño". 20 września, 2022 - 00:14 - 00:14

[…] Bayern de Múnich y el campeón de la Euroliga, el Efes de Estambul. En conversación con el portal super-basket.pl Sam, interesado en su posible transferencia, […]

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet