Jane, to tylko sparingi. Oczywiście – właściwie wciąż dopiero ich początek, próbka jest naprawdę niewielka. Ale przecież niewiele rzeczy smakuje lepiej od „zdecydowanie przedwczesnych wniosków„, gdy właściwy sezon koszykarski dopiero się zbliża.
Kto przykuł najmocniej naszą uwagę podczas dotychczasowych meczów towarzyskich z udziałem drużyn Orlen Basket Ligi?
Marcel Ponitka (Śląsk Wrocław)
W dotychczasowych sparingach: 13.0 punktu, 3.5 zbiórki, 19/24 z gry, 6/11 za 3
Pamiętacie wiosenną serię ćwierćfinałową Legii i Kingiem? Tę opinię, że warszawski zespół z młodszym z braci w składzie w ataku jest zmuszony grać we czterech przeciwko pięciu i „na tym poziomie z tak ułomnym ofensywnie graczem się po prostu nie da”? To łapanie się kibiców Legii za głowę w końcówce wygranego ostatecznie meczu nr 3, gdy Marcel Ponitka nie potrafił na punkty zamienić żadnego z czterech rzutów wolnych, a poległ też w akcji typu „biegnę sam, tam jest kosz, nie ma obrońców, wystarczy wykonać prawidłowy dwutakt i będą punkty”?
– Marcel przyjechał fantastycznie przygotowany fizycznie i bardzo-bardzo-bardzo nagrzany na granie – te opinie słychać z okolic szatni Śląska od jakiegoś czasu.
Jedynie coraz głośniej.
Póki co to właśnie Ponitka z trzech podstawowych graczy, którzy – zgodnie z zapowiedziami Miodraga Rajkovicia – mają dbać o organizowanie gry zespołu wygląda najlepiej. Jeremy Senglin i Isaiah Whitehead póki co pozostają w trybie „jestem rodakiem Allena Iversona, a to tylko sparingi„.
Póki co w czterech sparingach Marcel nie dość, że trafił ponad 50 procent będących zawsze jego problemem rzutów za 3 (6/11) to jeszcze nie spudłował… żadnej próby za 2. Może i mimo aż czterech sparingów rozegranych przez Śląsk dawka nie jest powalająca, ale 13/13 jest warte odnotowania!
Marcel Ponitka pod koniec sierpnia skończył 27 lat. Ewidentnie w nadchodzącym sezonie zamierza wszystkim dookoła udowodnić, że może być, przynajmniej na poziomie PLK, wybijającą się postacią nie tylko ze względu na polski paszport. I że najlepsze sportowe lata – zgodnie z numerem PESEL – powinny być dopiero przed nim.
Ousmane Drame (Start Lublin)
W dotychczasowych sparingach: 14.7 punktu, 12.3 zbiórki i 4.0 asysty
Gdy będąc koszykarzem kończysz 30 lat, zazwyczaj twoi trenerzy wiedzą już doskonale kim jesteś i co potrafisz zrobić na boisku, a także – kim już nigdy nie będziesz i zrobienia czego nie ma sensu od ciebie wymagać.
Tymczasem Wojciech Kamiński zdecydował się na eksperyment. Drame w grudniu skończy już 31 lat, ale trener Startu, przynajmniej na początku okresu przygotowawczego sprawdza czy gwinejski środkowy nie dałby sobie rady jako gracz regularnie rozprowadzający piłkę w ataku piłkę, będący ważną częścią konstruowania ofensywy.
Ousmane właśnie występując w PLK miewał sezony z najwyższą średnią asyst w swojej bogatej już karierze (1.5 w Zastalu i 1.8 w MKS). W Starcie może ten element gry przenieść za zupełnie nowy poziom. O ile tylko ten eksperyment potrwa dłużej.
– Na pewno będziemy próbowali grać przez Drame, choć też bacznie przyglądać się liczbie strat, które to rozwiązanie będzie generować – słyszymy z okolic lubelskiej szatni.
Nick McGlynn (Dziki Warszawa)
W dotychczasowych sparingach: 20.3 punktu i 8.0 zbiórki
Oczywiście, to nie jest tak, że świetna gra McGlynna jest jakimś kompletnym zaskoczeniem. Przecież już w poprzednim sezonie z Polski do zagranicznych obserwatorów rozgrywek PLK płynęły raporty, które wskazywały debiutującego wówczas w Dzikach amerykańskiego środkowego jako jednego z 10 graczy „najbardziej wartych obserwowania”.
Póki co McGlynn, który poprzedni sezon zakończył ze średnią 12.7 punktu na mecz, w sparingach okazuje się pierwszą opcją ofensywną warszawskiego zespołu. Problemy ze zdobywaniem punktów miewał dotychczas tylko w jednym meczu – gdy musiał się mierzyć z Drame.
Bardzo ciekawi jesteśmy czy repertuar ofensywny McGlynna faktycznie się latem nieco powiększył. Przekonamy się o tym już w sobotę, gdy zobaczymy jak 27-latek wypadnie starciu z Anwilem.
Honorowe wyróżnienia
Justin Turner (Anwil) – zagrał dotychczas tylko jeden mecz, ale wypadł z nim naprawdę dobrze. Szczególnie jak na koszykarza, który zdaniem niektórych obserwatorów mógł się w składzie Anwilu nieco dublować z Michałem Michalakiem. Statystyki Amerykanina z pierwszego sparingu robią wrażenie – 13 punktów, 8 zbiórek, 4 przechwyty i 3/3 za 3 – więc jemu podczas sobotniego starcia z Dzikami też będziemy przyglądać się uważniej. Luksusowy rezerwowy?
Kassim Nicholson (King) – też ma dopiero pierwszy występ na koncie, ale też – bardzo udany. 11 punktów i 9 zbiórek oraz najlepszy w zespole wskaźnik +/- na poziomie +10 w zremisowanym meczu z rywalem z Bundesligi musi cieszyć szczecińskich kibiców oraz trenera wicemistrza Polski. Arkadiusz Miłoszewski na pewno ma nadzieję, że podpisując kontrakt z Nicholsonem znalazł w lidze węgierskiej godnego następcę Zaca Cuthbertsona.