Już bez Manny’ego Batesa, który został odesłany do USA, Czarni po oficjalnej prezentacji zespołu przystąpili w piątkowy wieczór do otwarcia corocznego turnieju w Hali Gryfia. Pełne trybuny – m.in. dzięki sprzedanym 1250 karnetom – i odczuwalny wśród kibiców głód koszykówki w Słupsku sprawiły, że przez moment poczuli go też miejscowi zawodnicy. Seria 8:0 na początku i gra, do której dwa poprzednie wcielenia drużyny Mantasa Cesnauskisa nie przyzwyczaiły – początek w wykonaniu gospodarzy był kapitalny.
Loren Jackson (15 punktów i 6 asyst) był prawdziwym motorem napędowym zespołu. Mimo – według oficjalnych danych – zaledwie 173 centymetrów wszędzie było go pełno. Chcąc grać szybciej, Czarni pozyskali latem idealnego do tego planu gracza.
Sam Jackson ewidentnie w Słupsku czuje się jak ryba w wodzie. Widok Amerykanina namawiającego do jeszcze głośniejszego dopingu słupskich kibiców “tylko” na sparingu? Dla wielu fanów Czarnych – nieziemski! Część z nich poczuła się jak za dawnych lat, dostrzegając w Jacksonie nowe wcielenie mile wspominanego Jerela Blassingame’a.
Ale nie wszystko złoto co się świeci – defensywa Czarnych z Jacksonem na parkiecie traci. Nic dziwnego, przecież mówimy o najniższym graczy w całej PLK. Gorzej, że przynajmniej w piątek, rozpoczynający obok niego mecz w pierwszej piątce Alex Stein (13 punktów i tylko 1 asysta, 4/9 z gry), w późniejszych fazach spotkania przesuwany także na pozycję “1”, niekoniecznie sprostał wyzwaniu. Bardziej przydatny powinien być jako “2”, lecz dziurę na pozycji rezerwowego rozgrywającego ktoś będzie musiał załatać.
Póki co kandydatów nie widać. Z kreującym akcje Jacksonem gra Czarnych się zazwyczaj się kleiła i była nawet przyjemna dla oka, a bez niego – w ofensywie ekipy trenera Cesnauskisa wracały demony przeszłości z poprzedniego sezonu, czy nawet dwóch: wymuszone rzuty pod presją czasu. Z jedną małą, ale ważną zmianą: bez względu na przebieg walki wśród zawodników ze Słupka tym razem widać było wolę walki
Świetnie prezentuje się Justice Sueing. W tym skrzydłowym drzemie duży potencjał, to może być ten diament, który po oszlifowaniu będzie decydować o wartości drużyny Czarnych. Atletyczny, zwinny i skoczny koszykarz chętnie bije się też o zbiórki. 10 punktów i 9 zbiórek jak na pierwszy występ przed swoją publicznością – co chyba początkowo go nieco peszyło – można uznać za sukces. Z każdą minutą Sueing grał coraz odważniej.
Kibice ze Słupska duże nadzieje pokładają w Quincym Fordzie (10 punktów), o którym można było latem usłyszeć wiele dobrych opinii po podpisaniu przez niego umowy z Czarnymi. W piątek zaprezentował głównie kilka niezrozumiałych decyzji rzutowych. Wielu zbiórek w jego wykonaniu też nie uświadczyliśmy (2), a i fizycznością nie imponował. Ale może to tylko efekt cięższych treningów?
Choć Czarni dłużej od mistrzów Polski byli na prowadzeniu, to w decydujących momentach nie byli w stanie „dowieźć” zwycięstwa. Ekipa Żana Tabaka zdominowała strefę podkoszową i już po raz kolejny w tegorocznych sparingach zdecydowanie wygrała walkę o zbiórki – 41:30. Jej agresywna obrona wybijająca z rytmu rywali przyniosła aż 25 przewinień i 28 rzutów wolnych dla Czarnych. Tercet obwodowy Phillip & McGowens & Best w defensywie robi wrażenie. To piorunujący jak na standardy PLK zestaw nieustępliwych graczy, którzy lubią (i potrafią!) bronić na pograniczu faulu.
W grze Trefla sporo było dzielenia się piłką i całkiem niemało napędzania akcji przez rozgrywających po przechwytach lub niecelnych rzutach rywali. Ale coś za coś – 23 straty mistrzów Polski biły jednak po oczach. Słabo spisał się Andy Van Vliet (1/4 z wolnych, 0/5 z gry), a z usług Mikołaja Witlińskiego trener Tabak korzysta jedynie w razie nagłej potrzeby.
Czarni: Jackson 15 (6 as.), Stein 13, Sueing 10 (9 zb.), Ford 10, Tomczak 8, Musiał 8, Dziemba 6, Czoska 2.
Trefl: Phillip 16 (6 zb.), Weathers 16 (6 zb.), Groselle 12, Zyskowski 11 (7 zb.), Best 7, Jankowski 6, McGowens 4, Schenk 4, Van Vliet 1.