poniedziałek, 2 grudnia 2024
Strona główna » Koszykówka na Wózkach: Kadra gotowa na bój o igrzyska

Koszykówka na Wózkach: Kadra gotowa na bój o igrzyska

0 komentarzy
Reprezentacja Polski w sierpniu rusza do Rotterdamu, by podczas Mistrzostw Europy spróbować uzyskać kwalifikację na paraolimpiadę w Paryżu. Trwają zgrupowania, o których rozmawiamy z mechanikiem, trenerem przygotowania motorycznego i zawodnikami.

Składy, nazwiska, transfery – nowy sezon w PLK – zobacz TUTAJ>>

Nie licząc godzin i lat

Za kadrowiczami już dwa spotkania: w Wałbrzychu i położonych wśród gór Izerskich Jakuszycach. Przed koszykarzami jeszcze treningi i turniej międzynarodowy w Aqua Zdroju (11-14 lipca),  wyjazd na sparingi zagraniczne i w końcu – Mistrzostwa Europy w Rotterdamie. 11 sierpnia rozpoczniemy zmagania o miejsce w paryskiej ósemce, meczem z grającymi fizyczny basket Hiszpanami.

W kolejnych dniach podejmiemy Szwajcarię, Łotwę i niedawnych uczestników Mistrzostwo Świata – Holendrów i Niemców. Pomarańczowe Lwy zajęły na MŚ w Dubaju czwarte miejsce, a w ich szeregach grał MVP turnieju: Mendel Op Den Orth, który rzucał średnio 24.6 punktu i zbierał z tablic 9.9 piłek. Niemcy zaprezentowali się z kolei poniżej oczekiwań, kończąc zawody serią trzech porażek i ósmą lokatą.

Nasi reprezentanci spędzą więc na zgrupowaniach i meczach niemal dwa miesiące. Przypomnijmy, że mówimy o stuprocentowych sportowcach, ale jednocześnie osobach, które w większości nie pobierają wypłaty za swoją grę w lidze, tylko pracują na co dzień zawodowo. Także praca, rodzina, a później w słoneczne dni ostra harówka, zapewniana między innymi przez trenera przygotowania motorycznego – Patryka Pietraszko.  

Patryk Pietraszko / fot. arch. prywatne

.

Ciężko? To z pasji

Trza być w butach na weselu, a na wywiadzie w koszulce reprezentacji. Z Patrykiem łączymy się na ZOOM, ale trener jest przygotowany – koszulka z orzełkiem na piersi, przemyślane wypowiedzi. Twierdzi, że jego praca to właściwie pasja i hobby w jednym, dlatego łatwo mu przychodzi dawanie z siebie 101%. Lubi dokładnie tłumaczyć ćwiczenia, pożartować, ale same treningi to już nie czas na dowcipy, tylko ciężką robotę. 

Jak tłumaczy, dwa pierwsze zgrupowania to przede wszystkim jego zadania, prowadzące do wykreowania bazy kondycyjnej przed ME.  

„Pierwszy punkt to sprawdzenie w jakiej formie zawodnicy przyjechali na kadrę, kolejno przepracowanie ewentualnych kontuzji. Następnie przechodzimy do kluczowego elementu: budowania wytrzymałości siłowej, kondycji i siły. Z czasem postawimy więcej na dynamikę i moc, nie zapominając o stopniowym polepszaniu wydolności. Wszystko zgodnie z planem, by szczyt możliwości przypadł na sierpień i Rotterdam.” – mówi Pietraszko, który na co dzień pracuje przy baskecie bieganym i siatkówce. 

Koszykarze powołani do reprezentacji przez trenera Marcina Balcerowskiego, w większości nie należą do młodzieniaszków, śmiało można nazwać ich weteranami. Mimo to podczas treningów motorycznych nie otrzymują taryfy ulgowej. Wręcz przeciwnie, swoją postawą stanowią wzór dla młodszych kolegów. 

„Patrząc na zgrupowaniach na zachowanie Dominika Moslera, Krzysztofa Bandury czy Mateusza Filipskiego, zawsze starałem się wyciągnąć jak najwięcej dla siebie. Weterani nauczyli mnie przede wszystkim ciężkiej pracy i kształtowali mój charakter na boisku. Między innymi dzięki nim pierwszy raz pomyślałem o wyjeździe za granicę.” – mówi Krzysiek Kozaryna, rocznik 2000, który ten sezon spędził w hiszpańskiej Maladze, a na lata 2023/2024 przenosi się do Gran Canarii.   

.

Wymienieni przez Kozarynę zawodnicy mają z pewnością spory staż w reprezentacji, ale to nadal nic, biorąc pod uwagę lata przepracowane przez pana Mirosława Filipskiego, który jako mechanik współpracuje z kadrowiczami już niemal dwie dekady. 

Boziu, Ty mi go przytrzymaj

Jeśli ktoś zna się na koszykówce na wózkach w Polsce, to z pewnością jest to Mirosław Filipski, z zamiłowania złota rączka, po profesji mechanik kadry, a prywatnie ojciec Mateusza, jednej z gwiazd naszej reprezentacji. Kiedy się zdzwaniamy, wyjątkowo był w domu:

„Ciągle się coś dzieje przy chałupie, a ja prawie dwa miesiące na zgrupowaniach, przecież pomagam też przy młodzieżowcach.” – mówi ze śmiechem. 

Pierwszy raz pan Filipski usłyszał o koszykówce na wózkach już po diagnozie raka kości u syna i po amputacji jego nogi. Chłopak wcześniej był wysportowany, trenował karate, siatkówkę, dlatego też prędko otrzymał zaproszenie do Startu Rzeszów na treningi koszykówki na wózkach. Przywiózł go tata, który dostał z kolei propozycję współpracy w roli mechanika, i tak został aż do dziś, tyle że przy kadrze. 

„Pomyślałem sobie przed operacją Mateusza, Boziu, jak Ty mi go tutaj przytrzymasz i zostanie tu z nami, to będę pomagał, póki starczy sił.”

Pomaganie okazało się nie najprostszym zadaniem. Z początku pan Filipski rozkręcał całe wózki do ostatniej śrubki, wszystko po to, by nauczyć się ich konstrukcji. Nocami rozpruwał szytki, łatał dętki i zszywał je na nowo, ponieważ nie było dostępnych nowych części. Nieraz trzeba było pospawać dany element, zanieść sprzęt do pociągu czy gonić PKS, na szczęście ręce miał silne od treningów kulturystycznych. Dziś bawi się z kolei nowinkami technicznymi, instaluje ceramiczne łożyska, na turnieje wozi ze sobą 25 kilogramów samych narzędzi, nie wspominając o częściach zamiennych. Podczas zgrupowań koszykarze najpierw sami zgłaszają usterki, które wózek poniósł podczas ich gry klubowej, a pan Mirosław po treningach zasiada do roboty. Zazwyczaj raz na trzy lata gracz powinien wymienić wózek. Nic w tym dziwnego, jest to dyscyplina niezwykle kontaktowa, a wielu z naszych reprezentantów nie zwykło cofać kół przy starciu z rywalem. 

„Podczas meczu wiele się może zdarzyć. Raz Moslerowi w wózku odpadło tylne kółeczko, nakrętki, tulejki poszły, mecz na styku, ostatnie trzy minuty. Walczyłem z tym półtorej minuty, pierwszy raz ręce mi się trzęsły, ale w końcu zrobiłem piękną prowizorkę, nasz walczak wrócił na boisko i wygraliśmy.” 

Wózek to odpowiedzialność nie tylko mechanika, ale także samych zawodników. Pan Filipski docenia przede wszystkim dbałość o wózek trenera Balcerowskiego, ale także Piotra Darnikowskiego, który doskonale zna się na budowie swojego bolidu, oraz Mleczyka, czyli Andrzeja Macka.

„Niesamowity pedant! Piórko by mu przeszkadzało na oparciu. Uwielbiam gościa, siada ze mną po treningu i zaczynamy planować przeróbki, żeby wózek był jeszcze bardziej zwrotny. 80% zadań już za nami.” – mówi Mirosław Filipski

Na szerokie wody

Pan Filipski słynie też z żartów, podobnie jak Marek Wesołowski, który z Konina ruszył w świat, a dokładnie do włoskiej serie A. 

„Dostałem szansę na grę i postanowiłem z niej skorzystać w charakterze przygody. Nie zastanawiałem się wiele nad decyzją, zawsze marzyłem o tym, żeby zarabiać na graniu. Środowisko jest tak małe, że nie potrzeba skautów i agentów. Uważam, że dla mnie kluczowe były momenty w kadrze, wtedy mogłem się pokazać, wtedy zostałem zauważony.” – mówi Wesołowski. 

Po czasie spędzonym we Włoszech nasz reprezentant nie wraca do kraju, tylko podpisał już kontrakt z niemieckim RB Zwickau, stawiającym na szybki, młody skład. Klub zapowiada Polaka jako ważny element ofensywy i gabarytowo niezbędnego gracza w obronie. Dzięki reprezentacji można więc pokazać się na arenie międzynarodowej, przykuć uwagę trenerów, którzy często pracują przecież i w reprezentacjach, i prestiżowych klubach. 

Marek Wesołowski / fot. arch. prywatne

.

Bądź częścią Drużyny

Czytelniku, Ty również możesz towarzyszyć kadrze i bohaterom tego tekstu, w ich drodze do Rotterdamu. Wystarczy wpisać na Twitterze i Instagramie – koszwozki, a na Facebooku: Reprezentacja Polski w Koszykówce na Wózkach Mężczyzn. Najlepiej wskoczyć w pociąg czy samochód i podjechać na mecz w Wałbrzychu.

Składy, nazwiska, transfery – nowy sezon w PLK – zobacz TUTAJ>>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet