Strona główna » Karolak: Najwięksi zwycięzcy i przegrani sezonu zasadniczego PLK – pełna lista, klub po klubie
PLK

Karolak: Najwięksi zwycięzcy i przegrani sezonu zasadniczego PLK – pełna lista, klub po klubie

6 komentarzy
Piękny to był sezon zasadniczy – obfitujący w niespodzianki i zwiastujący jeszcze lepszy playoff. Czy ktoś jeszcze pamięta, że u progu sezonu Anwil, późniejszy ligowy dominator, najczęściej był wymieniany w roli tego czwartego do brydża za klubami ze Szczecina, Sopotu i Wrocławia? Czas przyjrzeć się dokładnie dzięki komu niektórym zespołom w trakcie tych 30 kolejek wiodło się lepiej, a inne zaliczyły wpadki, lub nawet bolesne upadki.

1.Anwil Włocławek (24-6)

Najbardziej wygrany: Bronisław Wawrzyńczuk. Jasne, gdybym wymienił Selcuka Ernaka też byłoby OK, ale to przecież konsultant ds. sportowych Anwilu wybrał Anwilowi tureckiego szkoleniowca. Poza tym nie zapominajmy o dwóch rzeczach. Po pierwsze – przed sezonem w żadnym z power rankingów zespół z Włocławka nie uchodził za faworyta. Po drugie – Wawrzyńczuk rozpoczynał sezon jako skaut Anwilu, a zakończył jako skaut Los Angeles Lakers. Mówi samo za siebie, wow. 

Największa porażka: niska stopa zwrotu z kontraktu Luke’a Nelsona. Nie okazała się wielkim problemem dla klubu, ale umówmy się – po Brytyjczyku, kontraktowanym w roli gwiazdy, spodziewano się więcej. Dużo więcej. Jego szklane zdrowie stanęło na przeszkodzie. Anwil ma jednak ten komfort, że nawet ten minus może jeszcze przekuć na plus. Wystarczy, że w playoff Nelson zagra w kluczowych momentach 2-3 wybitne meczem (na które na pewno go stać!) i nikt nie będzie pamiętał o tym, że to była średnio udana inwestycja. 

2. Trefl Sopot (20-10)

Najwięksi wygrani: Aaron Best i Darious Moten. Pierwszy w tym sezonie zgodnie z nazwiskiem był już naprawdę najlepszym graczem drużyny, a drugi wracając z koszykarskiego niebytu w połowie sezonu pomógł Treflowi w najbardziej kryzysowym momencie. Jestem przekonany, że statystyki końcowe Motena – średnio 6.6 punktu i 3.7 zbiórki na mecz – oddają co najwyżej w połowie jego pozytywny wpływ na zespół. 

Największy przegrany: Geoffrey Groselle. Wskaźnik 29.8 procent skuteczności na linii rzutów wolnych brzmi jak żart. Zamiast jako być może najlepiej opłacany gracz PLK dominować pod koszem, także w meczach EuroCup, udawany reprezentant Polski zdominował kultową klasyfikację prowadzoną przez redakcję #niemowzeniedorzucisz

3. PGE Start Lublin (19-11)

Największy wygrany: Wojciech Kamiński. Objął zespół, który w porównaniu z poprzednim sezonem dość znacząco zmniejszył budżet i osiągnął z nim ogromny sukces, na dodatek po drodze tracąc najważniejszego gracza polskiej rotacji. Ten ruch ze sprowadzeniem Tevina Browna to było ze strony trenera Startu mistrzostwo świata – 16 punktów na mecz i 43 proc. za 3 z ławki? Tak po cichu – może to był najlepszy transfer do PLK w trakcie sezonu? 

Największy przegrany: dział marketingu klubu. Nie udało się wywołać większego zainteresowania występami koszykarzy wśród mieszkańców Lublina. Drużyna grała świetnie, hala Globus stała się jej twierdzą, ale jej trybuny często świeciły pustkami. Żeby przynajmniej w połowie wypełniały się tak, jak podczas meczów siatkarzy LUK… Może zmieni się to teraz w playoff i tak długo wyczekiwany lubelski kibic stanie się mniej wybredny?

4. Legia Warszawa (19-11)

Największy wygrany: Aaron Cel. Długo niewiele na to wskazywało, ale jednak ostatecznie – zdał egzamin na koniec pierwszego roku pracy na nowym stanowisku. Decyzja o zwolnieniu Ivicy Skelina, którego sam sprowadził i znał z czasów wspólnego pracy w Toruniu, musiała być dla niego trudna, ale ją podjął. Okazał się kluczowa. Heiko Rannula robi w Warszawie świetną robotę, odżył przy nim przede wszystkim Andrzej Pluta jr. Oklaski także za sprowadzenie Aleksy Radanova!

Największy przegrany: dział księgowości. Wymiana Jawuna Evansa na Keifera Sykesa może i nie wywróciła budżetu warszawskiego klubu do góry nogami, ale też nie była jednak bezkosztowa, a sportowo drużynie nie pomogła. Na szczęście pomogła Plucie, gdyż ugruntowała jego pozycję pierwszego rozgrywającego drużyny z ambicjami walki o medale. Trochę jak z tym Nelsonem w Anwilu – (potencjalnie) nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło?

5. Górnik Zamek Książ Wałbrzych (18-12)

Największy wygrany: Andrzej Adamek. Zdobył Puchar Polski i wytrzymał ciśnienie podczas kolejnych słabszych tygodni drużyny po turnieju w Sosnowcu. Nie zrobił żadnych nerwowych ruchów i wygrał – cztery ostatnie mecze, w tym ten jakże prestiżowy ze Śląskiem w Hali Stulecia. Co mógł zrobić więcej? Bez względu na to co wydarzy się w playoff, jak dla mnie – trener roku! 

Najwięksi przegrani: Kibice Górnika – ci mniej koszykarscy. Można sobie różnie tłumaczyć ten zakaz wstępu na ostatni mecz we Wrocławiu, ale faktem jest, że PLK nałożyła go za coś, a nie ot tak sobie. Jestem pewien, że grubo ponad 90 proc. fanów Górnika to oddani kibice kosza. Mam nadzieję, że niebawem w tej fantastycznej i jakże licznej – przecież tych obrazków z Sosnowca nie zapomnimy długo – grupie elementy wywrotowe się „rozpłyną” i znikną na dobre. 

6. Energa Icon Sea Czarni Słupsk (17-13)

Największy wygrany: Alex Stein. Zdziwię się, jeśli nie zakończy głosowania na MVP tego sezonu na drugim, albo w najgorszym przypadku trzecim miejscu. A mówimy przecież o gościum, który w poprzednim sezonie pełnił tylko rolę rezerwowego drużyny, która w sezonie zasadniczym dopiero rzutem na taśmę awansowała do playoff. Teraz Stein to już lider pełną gębą. Swoją drogą – o jego wartości świadczy też to, jak bez niego potoczyły się losy Spójni. A przecież mógł zostać w Stargardzie…

Największy przegrany: dział skautingu. Oczywiście, decyzja o powierzeniu drużyny Robertsowi Stelmahersowi przykryła wiele niedoskonałości, ale umówmy się – transfery Fahrudin Manjgaficia czy Nikoli Kočovicia to nie była dobra robota. 

7. King Szczecin (17-13)

Największy wygrany: Jovan Novak. Wrócił do PLK w wielkim stylu. Fatalnie świadczy to o drużynie ze Szczecina, ale faktem jest, że bez niego King byłby jeszcze niżej w tabeli, bo Serb pomógł wygrać kilka meczów. Nie będę snuł apokaliptycznych wizji, że Kinga zabrakłoby w ogóle w play-in, ale na pewno bez Novaka nie przystępowałby do sobotniego meczu ze Śląskiem z przewagą własnego parkietu. Ups, czy o takiej możemy mówić?

Największy przegrany: klub – za całokształt i występy w Szczecinie. Razem z tymi z Ligi Mistrzów King wygrał w Netto Arenie tylko co trzeci mecz w sezonie – 6 z 18. Przecież to jakiś kuriozalny dramat. Częściej w swojej hali przegrywały tylko zamykające tabelę MKS, Arka i Spójnia. 

8. WKS Śląsk Wrocław (15-15) 

Największy wygrany: brak. Chyba, że wpiszemy – Isaiah Whitehead za zdobycie Superpucharu Polski i – poniekąd – udowodnienie, że nie zasłużył na miano „raka w szatni”. Po jego odejściu sytuacja Śląska się nie poprawiła (że Kinga po przyjściu też – to już inna sprawa) 

Największy przegrany: cały klub. Bezsensowne było to huczne otworzenie biura podróży „Drzwi Obrotowe”. Niby do tego, że Śląsk w każdym sezonie zatrudnia trzech trenerów zdążyliśmy się przyzwyczaić, ale konsekwencja w działaniu typu „zarządzanie poprzez zmiany” była momentami na porażającym poziomie. Efekt? Wielki budżet i drużyna środka tabeli. 

9. Arriva Twarde Pierniki Toruń (14-16)

Największy wygrany: Srdjan Subotić. Nie wiem czy prezes toruńskiego klubu Piotr Barański podpisał w końcu zgodnie z zapowiedziami dłuższą umowę z trenerem, który w trakcie ostatnich dwóch lat wykonał tam świetną pracę, ale bez dwóch zdań powinien. Chorwat zasłużył na podwyżkę i jednoczesne zwiększenie budżetu zespołu. Chciałbym zobaczyć nieco bardziej wysokobudżetową drużynę jego autorstwa. 

Największy przegrany: brak. Smuci mnie tylko kontuzja Wojciecha Tomaszewskiego. 

10. Dziki Warszawa (13-17)

Największy wygrany: klub pod względem organizacyjnym. Pokazał, że organizacyjnie jest w stanie udźwignąć jednoczesną grę na dwóch frontach – w PLK i rozgrywkach europejskich. 

Największa porażka: klub pod względem sportowym. Sukcesu najpewniej zabraknie, już rozpoczynają się poszukiwania nowego trenera – ale każdej organizacji może się przydarzyć słabszy sezon, jeśli chodzi o wyniki. Porażki uczą. Mam wrażenie, że z tego sezonu Dzik wbrew pozorom wyjdą silniejsze. Odejście Nicka McGlynna to był ten kawałek domina, który przewrócił się szybko i, być może, popsuł całą układankę. Czy w przyszłości Dziki będą tak lekką ręką podpisywały kontrakty z zapisanym buy-outem? Nie jestem fanem tego rozwiązania. 

11. Orlen Zastal Zielona Góra (12-18)

Najwięksi wygrani: szefowie klubu, a także – tak po cichu, ale jednak – PLK? Skoro okazuje się, że Zastal nie tylko przetrwał, sportowo się utrzymał, ale także spłaca zobowiązania z przeszłości… Mam nadzieję, że ten klub nie zatrzyma się w połowie drogi do odzyskania dawnego blasku – kibice w Zielonej Górze udowadniają, że tam jest dla kogo robić wielką koszykówkę. Powrót Waltera Hodge’a i kilku tysięcy widzów na trybuny CRS po tych kilku latach, gdy Zastal Janusza Jasińskiego był czarną owcą PLK to przyjemna niespodzianka. Sportowo też klub się obronił. Ktoś jeszcze pamięta, że na początku sezonu przy 0-4 Zastal kompletnie nie rokował i był głównym kandydatem do spadku? 

Największy przegrany: Virginijus Sirvydis. Jeśli to on budował na początku sezonu zespół i pokazał jak nie należy tego robić. W PLK już pracy Litwin raczej nie znajdzie. 

12. Tauron GTK Gliwice (12-18)

Największy wygrany: Stanisław Mazanek. Debiutując w roli prezesa, ostatecznie zdał egzamin lepiej od swoich odpowiedników ze Stargardu czy Gdyni. Klub sprawia wrażenie stabilnego, a zespół zakończył sezon tam gdzie zwykle. Utrzymanie status quo po zastąpieniu wieloletniego prezesa w tak małym ośrodku z ograniczonymi zasobami budżetowymi to zawsze sukces. 

Największy przegrany: Paweł Turkiewicz. Nie wiem właściwie wciąż dlaczego stracił pracę już w drugim roku swojej wieloletniej umowy. I nie mam przekonania, że pod kierunkiem Borisa Balibrei zespół grał lepiej. W moim odczuciu w końcówce sezonu GTK bardziej pomógł transfer i pozyskanie Michaela Oguine niż magia taktyczna Katalończyka. 

13. Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski (11-19)

Najbardziej wygrani: kibice. Ich drużyna nie walczyła tym razem o medal, ale przysporzyła im wiele emocji i wspólnie spędzonych chwil w wypełnionej po brzegi hali w Ostrowie. To właśnie ta baza wiernych fanów jest największym skarbem Stali i jednocześnie – wraz z nowoczesną halą – właściwie gwarantem, że bez względu na to jak potoczy się obecne zamieszanie finansowo-organizacyjne wokół klubu, Stal je przetrwa. Ewentualnie, w najgorszym przypadku – szybko wróci na swoje miejsce. Miejsce tego klubu jest w PLK. 

Najwięksi przegrani: właściciel klubu Paweł Matuszewski i jego wieloletni prezes Bartosz Karasiński. W końcówce sezonu wybuchła między nimi wojna. Abstrahując od tego kto ma w niej więcej racji – nikt nie wyjdzie z niej bez szwanku, a najmocniej może ucierpieć klub. 

14. MKS Dąbrowa Górnicza (11-19)

Największy wygrany: Jean-Denys Choulet. Francuz zanotował z MKS bilans 8-5 po tym, gdy po 3-14 w pierwszych 17 meczach. Więcej niczego tutaj nie trzeba dodawać. Bardzo, ale to bardzo chciałbym, by Chouletzostał na dłużej w PLK. Ostatnio po meczu we Włocławku wymądrzał się, że polscy koszykarze odgrywają zbyt małe role. Mam nadzieję się latem przekonać jak Francuz zbudowałby zespół w naszej lidze, gdyby miał możliwość robienia tego od zera. 

Największy przegrany: klubowy księgowy. Za buy-out Souleya Bouma MKS otrzymał gigantyczne jak na warunki PLK pieniądze – ok. 75 tys. euro – ale później wpadł w związku z tym w tak duże tarapaty sportowe, że kolejny wydatki związane ze zmianami na stanowisku trenera i wymianą zawodników kosztowały go na pewno więcej.

15. AMW Arka Gdynia (9-21)

Największy wygrany: brak. Łukasz Kolenda zdobywał 18.6 punktu na mecz. Niby fajnie, może mu to pomóc w poszukiwaniu kolejnego pracodawcy, ale nie jestem w stanie po takim sezonie w wykonaniu jego zespołu brać tego wyniku na poważnie. 

Najwięksi przegrani: trener Anrtur Gronek, prezes Bartłomiej Wołoszyn i dyrektor ds. sportowych Mateusz Żołnierewicz. Wszyscy przegrali sromotnie, przepalili naprawdę solidny budżet – przecież zakontraktowanie takich graczy jak Kolenda, Garbacz, Djordjević czy Nenadic to nie jest tania sprawa. Jak już pożar wybuchł, dwaj ostatni nie byli w stanie go ugasić. Ostatecznie decyzja o rozstaniu z Jabrilem Durhamem, brak cierpliwości do niego – który w Słupsku wykazali choćby w stosunku do Lorena Jacksona – mogła być dużym błędem. 

16. PGE Spójnia Stargard (9-21)

Największy wygrany: brak. Mimo najszczerszych chęci – bo Stargardowi naprawdę współczuję spadku, wiem jak przesiąknięte koszykówkę jest to miasto – nie potrafię wskazać. 

Najwięksi przegrani: wszyscy podejmujący decyzje personalne. Lista nie była krótka, więc nie będę nawet wymieniał z nazwiska. Paradoks? Zatrudnienie Andreja Urlepa można traktować jako błąd. Jego zwolnienie – też. Największym było jednak ogromne zaufanie, jakim latem ubiegłego roku klub obdarzał Sebastiana Machowskiego. Trzon zespołu zbudowano jeszcze z myślą o jego dalszej pracy, a później Niemiec wystawił Spójnię do wiatru.

Przeciąg, który wywołał ostatecznie przeistoczył się w huragan, który zmiótł klub z powierzchni ziemi z napisem PLK. Przykre. 

6 komentarzy

DR KAFTAN 8 maja 2025 - 15:24 - 15:24

Panie Karolak, Piotrze, Piotrku i znowu ta nowa nienawiści i jad w kierunku Śląska naszego najlepszego. Jaki wielki budżet? Mamy budżet na poziomie połowy tabeli, wielki budżet będzie dopiero za rok i dwa lata jak wejdzie Orlen, wtedy będzie można faktycznie pisać. Whitehead wyleciał bo rozwalał szatnię i nie chciał się odchudzać, Joncevski wyleciał, bo to pozorant, który oszukał prezesa Lizaka.
Wciąż je jesteśmy faworytem do tytułu i go zdobędziemy. Jazda z ladacznicami, cała Polska w cieniu Śląska!!!!!

Odpowiedz
Tomasz 8 maja 2025 - 16:13 - 16:13

Panie Karolak jeśli już to mój ukochany klub po rundzie zasadniczej ma bilans 24:6 a nie jak pan napisał 25:5

Odpowiedz
STARY KAESIAK! 8 maja 2025 - 16:24 - 16:24

Wreszcie coś rzeczowego na temat całej ligi i zakończonego właśnie sezonu zasadniczego. Brawo! Zgoda prawie co do całości, chociaż mam nadzieję na pomyłkę przy przegranych wrocławskiej ladacznicy: oby okazał się nim prezes tej lekkoobyczajnej kloaki, któremu podziękują tak za kompromitujący wynik sportowy, jak i za ośmieszenie klubu nie tylko na parkiecie, ale i w kuluarach krajowej koszykówki. Ten gość przecież wprost powiedział, że jego klub nie ma hali spełniającej standardy bezpieczeństwa! Samobój z głupoty? Może już czas go wygnać?

Odpowiedz
Kugelmass 8 maja 2025 - 16:54 - 16:54

Wygnała to cię stara z sutereny jak przepiles cała wypłatę z mopsu. Prezes Lizak dał nam 4 medale w 4 latta, teraz 5 a za rok Euroliga więc możesz szczekać frustracie impotencki ale wciąż jesteśmy królami polskiej koszykówki, a każdy nam zazdrości prezesa.

Odpowiedz
Horacy 8 maja 2025 - 17:11 - 17:11

o, pierdolnięty Kugelmass się pojawił! Zamknij swój prostacki ryj! Śląsk w dupę zebrał w derbach, Parkiet weryfikuje wszystko, a nie twoje drukowane i niskich lotów pisanina…

Odpowiedz
Kacper 8 maja 2025 - 18:33 - 18:33

Pełna zgoda z p. Karolakiem w sprawie Śląska. Nasi działacze są najsłabszym ogniwem klubu. Problem w tym, że są tacy i będą. A nadzieje, że nabiorą rozumu są naiwne. Jesteśmy żałośni, źle zarządzani i marnujemy miejskie pieniądze. Won z Lizakiem i Leńczykiem

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet