Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Na boisku działo się wiele ciekawego, a rzut na zwycięstwo Darryla Woodsona niemal równo z końcową syreną był doskonałym zwieńczeniem świetnego meczu inaugurującego sezon. Czego właściwie można było chcieć więcej?
Ale mi najbardziej w oczy rzuciło się coś, czego nie pokazywały zbyt mocno kamery telewizyjne – zachowanie Arkadiusza Miłoszewskiego na ławce rezerwowych.
Może to lekka nadinterpretacja – przekonamy się przy okazji kolejnych meczów – ale odniosłem wrażenie, że trener „Miły” nie był już taki… miły jak w jeszcze niedalekiej przeszłości. W jego zachowaniu, i względem arbitrów, i własnych koszykarzy, można zauważyć zdecydowanie więcej agresji. I fajnie, dokładnie tak powinien się zachowywać trener mistrzów Polski!
Rok temu King był myśliwym, teraz stał się zwierzyną. Miłoszewski ewidentnie także mową swojego ciała nie zamierza dopuścić do tego, by rywale zagonili jego zespół w jakikolwiek narożnik. Wymaga od drużyny, by to ona nieustająco atakowała. Już od pierwszego meczu. Budujący obrazek!
Trefl mocno kąsał mistrza i był naprawdę blisko osiągnięcia celu. Obwodowy duet Benedek Varadi – Paul Scruggs może być potężnym atutem Żana Tabaka. Tych dwóch gości, jeśli chodzi o możliwości wywierania nacisku defensywnego na obwodowych graczy rywala, może siać w PLK spustoszenie. Mają wszystko – i odpowiedni rozmiar, i szeroki pakiet umiejętności. Węgier wypadł w Sosnowcu nieporównywalnie lepiej niż kilka tygodni temu w Gliwicach, gdy grał przeciwko Polsce w barwach narodowych. Trafiał. A to gracz tego typu gracz, że o ile tylko będzie swoje rzuty trafiał, ciężko będzie się do czegoś innego w jego grze przyczepić.
Anwil czeka w niedzielę we Włocławku ciężka przeprawa. Jeśli Varadi ze Scruggsem ograniczą poczynania Victora Sandersa – Przemysław Frasunkiewicz będzie się musiał mocno nagłówkować, by jego zespół rozpoczął sezon od zwycięstwa. Tym bardziej, że Mikołaj Witliński zapewnie nie rozpocznie kolejnego meczu od trzech fauli w ciągu niespełna dwóch minut, w tym dwóch kompletnie juniorskich, wywracając do góry nogami rotację zakładaną przez sztab szkoleniowy. Ze względu na jego wpadkę Trefl musiał w środę momentami grać smalballem. Został za to w kilku akcjach przez Kinga skarcony.
Póki co w zespole z Sopotu najmocniej rozczarował mnie ten, który w zamyśle ma być liderem zespołu – Aaron Best. Zdecydowanie zbyt długo „woził się” na piłce, a niewiele z tego wynikało. Ale mamy dopiero początek sezonu, może to tylko jeden gorszy mecz tego zawodnika?
King zakończył poprzedni sezon podnosząc puchar za mistrzostwo, nowy też rozpoczął od zdobycia trofeum. Procentuje fakt, że najlepsza drużyna poprzednich rozgrywek zachowała połowę składu. Ta Wataha raz zdobytej pozycji dominatora polskiej koszykówki łatwo nie odda.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
2 komentarze
Przede wszystkim oglądałem Pana w telewizorze i musze powiedzieć ze ten wielki brzuch wygląda bardzo mało telewizyjnie.
Ten mecz przypomniał jaka jest różnica pomiędzy przedsezonowym sparingiem (turniej we Wro) a meczem o stawkę. No i ten Woodson, po tygodniu w nowym zespole, jak ogarnia…