Strona główna » Karolak: Anwil powinien czuć respekt przed Legią, a Trefl pamiętać o historii Olivera Vidina
PLK

Karolak: Anwil powinien czuć respekt przed Legią, a Trefl pamiętać o historii Olivera Vidina

0 komentarzy
Nie zgadzam się z teorią, że Anwil nawet pozbawiony wsparcia Kamila Łączyńskiego byłby faworytem półfinałowego starcia z Legią. Dla mnie – nie byłby! Trefl nawet bez Dariousa Moten pozostałby zdecydowanym faworytem serii ze Startem, ale wierzę, że obie drużyny zjawią się w Lublinie przy stanie 1:1.

Anwil Włocławek – Legia Warszawa

Po wtorkowym meczu numer 1 we Włocławku będziemy dużo mądrzejsi – jego wynik będzie istotny, ale mnie nie mniej od niego ciekawi w jakiej formie fizycznej ujrzymy Kamila Łączyńskiego. Nie do końca zgadzam się z teorią, że Anwil nawet bez swojego kapitana byłby faworytem tej serii.

Dla mnie – nie byłby.

Uważam, że o ile pod względem statystycznym Luke Nelson i PJ Pipes mogliby zastąpić dorobek, z którym zwykle kończy mecze Łączyński, to żaden z nich nie byłby w stanie zastąpić polskiego weterana w roli – jak to się zwykło ładnie określać – przedłużenia myśli Selcuka Ernaka

Brzmi nieco sztucznie, ale gdy ogląda się z bliska mecze Anwilu widać jak często trener Anwilu i jego kapitan szukają między sobą kontaktu wzrokowego. Z „Łączką” lider sezonu zasadniczego gra w tym sezonie najlepiej – koniec, kropka. 

Mam wrażenie, że wciąż za mało się mówi o tym, jak znakomity sezon rozgrywa Kamil, a także – jak dużą rolę odegrał w tym Ernak. Przecież to on namówił swojego doświadczonego i w ostatnich sezonach ofensywnie wycofującego się z brania rzutów zawodnika do tego, by znów częściej punktował i brał nie tylko rzuty z dystansu, gdy rywale zostawiają mu nieco więcej wolnego miejsca. Nie mam wątpliwości, że to dzięki tureckiemu trenerowi widzimy w tym sezonie jeszcze jedną młodość Łączyńskiego. 

Mam nadzieję, że sport nie okaże się perfidny i Kamil w trakcie tej serii w pełni zdrowy będzie miał okazję, by w końcówce sezonu odwdzięczyć się za zaufanie i cały sezon swojemu trenerowi. 

Inna sprawa, że Anwil powinien czuć respekt przed Legią tak… po prostu. Jasne, gdy pod koniec marca przegrał z nią w Hali Mistrzów 77:85, w zespole rywali nie grali akurat leczący urazu DJ Funderburk i Ryan Taylor. Oczywiście, w ostatnich latach zdecydowaną większość wielu kolejnych porażek z Legią Anwil notował, gdy warszawski zespół prowadził Wojciech Kamiński. Ale przecież ekipy Heiko Rannuli nie można lekceważyć! Może i ma krótszą ławkę rezerwowych od Anwilu, ale Estończyk posiada w składzie przynajmniej ośmiu graczy, na których może liczyć. Na taką serię – ewentualnych pięciu meczów w trakcie 11 dni – to powinno, o ile tylko wszyscy będą zdrowi, w zupełności wystarczyć. 

Jestem bardzo ciekaw tego, jak wypadnie w starciu o tak dużą stawkę debiutujący na tym poziomie duet Kameron McGustyAndrzej Pluta. Legia nieprzypadkowo z 10 ostatnich wyjazdowych meczów w PLK wygrała 10. 

Trefl Sopot – PGE Start Lublin

Wszyscy lubimy historie o kopciuszkach, prawda? Mam świadomość tego, że ta piękna z udziałem klubu z mojego rodzinnego miasta powinna się skończyć na starciu z Treflem. Aaale… 

Nie takie sensacje koszykówka widywała. Daleko szukać nie trzeba. Pamiętacie Olivera Vidina

Tak, mówię o tym samym trenerze, który z powodzeniem prowadził będący na skraju bankructwa Zastal, robiąc w nim legendarną „zajebistą atmosferę” a później nie sprawdził się, wracając do Śląska. Po wrocławskim epizodzie Vidin wylądował w lidze węgierskiej, obejmując Szolnoki Olajbányász. 

Kilka dni temu jego zespół – trzecia drużyna sezonu zasadniczego (17-9) zakończyła rywalizację w finale playoff z węgierskim dominatorem odnoszącym sukcesy w europejskich pucharach (w minionym sezonie choćby m.in. kosztem Śląska w Lidze Mistrzów) Falco Szombathely (26-0). Znacie wynik finału? Ha, 3-0 dla Szolnoki Olajbányász! 

Zdzwiłbym się, gdyby trener Kamiński nie uświadomił tej historii swoim koszykarzom przed rozpoczęciem meczu nr 1. Start jest niedzielnym zwycięstwem mocno rozpędzony – w ostatnim starciu z Czarnymi naprawdę zagrał najlepszy mecz sezonu.

CJ Williams mówiący o tym, że to był najważniejszym mecz w jego karierze zrobił na mnie duże wrażenie. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek od gracza mającego za sobą występy w NBA usłyszę tego typu słowa. Courtney Ramey czy Tevin Brown to na pewno świetne transfery Startu, bo to koszykarze dopiero rozpoczynający swoje europejskie kariery i mogą w przyszłości przerosnąć poziom PLK. Ale dobry zespół powinien składać się się z różnych części składowych. Na Williamsa też bym na miejscu sztabu szkoleniowego Trefla zwracał przed pierwszym meczem baczną uwagę. W niedzielę grał jak cały Start – świetnie. Czasami jak już koszykarz wskoczy na wysoką falę, może ona go naprawdę daleko zanieść!

Trefl pozostaje zdecydowanym faworytem serii ze Startem, także dla mnie. Pozostanie nim nawet jeśli Darious Moten faktycznie w niej nie zagra ani minuty.

Nie zdziwię się, jeśli przyniesie ona więcej emocji niż się wielu wydaje. 

PS. Gdyby Start wyeliminował Trefla, pod halą Globus powinien jeszcze tego lata stanąć pomnik Wojciecha Kamińskiego!

PS2. Wierzę w to, że seria wróci do mojego miasta przy stanie 1:1. Ta także dlatego, że naprawdę chcę zobaczyć 3, a może i 3.5 tysiąca widzów na trybunach na meczu koszykówki. A później komplet na finale!

Lublin pod względem sportowym to naprawdę – jak głosi jego slogan reklamowy – od kilku lat miasto wyjątkowych inspiracji.

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet